Zjedliśmy więc kolację w starej, bo ponad 220 lat liczącej restauracji Wentzl. Była niezła! Nawet świetna! Najpierw cos dla ducha: ściany sal restauracyjnych zdobią wypożyczone obrazy wybitnych malarzy polskich i nie tylko. Meble także na najwyższym poziomie. I nie dość, że zabytkowe to jeszcze do tego wygodne.
Fachowa i sympatyczna obsługa. No i ten szef kuchni!
Spod jego ręki wyszły niezapomniane dla naszych kubeczków smakowych dania: grasica z cykorią i kurkami (32 zł), carpaccio z buraczków z musem bakłażanowym, turnedo Rossini (52 zł), pieczeń z dzika, dorada(55 zł), krewetki królewskie(66 zł) oraz sorbety z czerwonych pomarańczy i cytrynowe. To nie jest wszystko ale nie chcę wywoływać nadmiernego apetytu podczas (pisania u mnie) i lektury (u czytelników). Do tego chateaux Belgrave z 2004 r. Warto było jechać do Krakowa.