Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

On tylko lubi dzieci

Matki pedofilów

Za sprawcami murem stoją nie tylko rodzice, ale także żony i całe rodziny Za sprawcami murem stoją nie tylko rodzice, ale także żony i całe rodziny Mirosław Gryń / Polityka
Matki boją się, że jeśli coś się wyda i syn pedofil trafi do więzienia, mąż i rodzina będą je oskarżać, że wychowały zboczeńca. Mają poczucie winy: może popełniły jakiś błąd? Kiedy sprawa wychodzi na jaw, płaczą, zaprzeczają, bagatelizują.

Mieć w rodzinie bandytę, złodzieja nie oznacza odrzucenia go przez bliskich (choć jeśli dostanie duży wyrok, kontakty z latami wygasają). Szuka się rozpaczliwie usprawiedliwień: jeśli miał wspólnika – to tamtego wina. Sam by czegoś takiego nie zrobił. Albo – wpadł w złe towarzystwo i to inni go namówili. W środowiskach, w których pobyt w więzieniu jest na porządku dziennym, usprawiedliwień się nie szuka – wpadł i poszedł siedzieć, choć szkoda chłopaka. Bardziej zły los niż hańba.

Być matką pedofila to inna sprawa. Lepka, wstydliwa. Nawet jeśli synowie wyjawiają matkom swą orientację seksualną czy przyznają się do błędów, to przecież nigdy do pedofilii.

Kiedy sprawa wychodzi na jaw i wkracza prokurator, przychodzą – opowiada prof. Maria Beisert, wybitna psycholog z Poznania – prosząc o zaświadczenie, że syn jest niewinny. Znają swoje dziecko, wiedzą o każdym jego kroku. Są przeświadczone, że syn nie mógł zrobić niczego poza ich kontrolą. Nie wiedziały, więc to nie mogło się zdarzyć. Deklarują, że znajdą świadków, którzy potwierdzą, że syn nie mógłby skrzywdzić dziecka, chcą przynosić opinię od lekarzy, nauczycieli, księży. Zaprzeczają, krzyczą i płaczą.

Udowodnienie czynów pedofilskich jest trudne, ale jeśli nie budzi wątpliwości, nie można zrzucić winy na wspólnika, który do seksu z dziećmi namówił, bo uprawiany jest prawie zawsze w tajemnicy i bez świadków. Matki próbują więc zrzucać winę na mężów, że byli za mało męscy i nie dostarczyli odpowiednich wzorów – mówi prof. Stanisław Dulko, seksuolog. I na ofiary. To one syna sprowokowały. A ich rodzice z pewnością ignorowali takie zachowania, więc także są winni. Jeśli dzieci były bardzo małe, kilkuletnie, trudniej już imputować, że syna uwiodły. Jeśli ofiarami byli chłopcy, też źle, bo mogłoby to oznaczać, że syn, który uległ ich prowokacji, jest gejem.

I nie wiadomo, co dla rodziny gorsze – homo czy pedo.

To go podnieca

Nawet kiedy rodzice uwierzą w ujawnioną już skłonność syna do dzieci, usiłują ją bagatelizować. I cóż się znów takiego stało, że dla zabawy, dla kawału pogłaskał dzieciaka. Czy go zabił, okaleczył, okradł? Po co podnosić taki raban!

Do warsztatu naszego syna, wówczas 21-letniego, przychodził 13-letni chłopak – opowiadali rodzice pacjenta Stanisława Dorosza, znanego seksuologa z Kołobrzegu. Syn lubi dzieci, bratankowie bardzo się do niego garną. Wszyscy lubimy dzieci, prawda? Ale matka tego chłopca oskarżyła syna, że go pogłaskał. Że dawał mu piwo i pieniądze, choć syn piwa w ogóle nie pije. Mamy dom, a tamta rodzina niczego się nie dorobiła, ludzie często powodują się zazdrością. I ta matka złożyła doniesienie, a syn dostał wyrok – trzy lata. Kiedy wyszedł z więzienia, policja zaczęła robić na niego naloty. Znaleźli u niego pornografię dziecięcą i dostał kolejny wyrok – dwa lata. Adwokat napisał odwołanie, czekamy, jaki przyniesie skutek.

Po pobycie w więzieniu syn stał się nerwowy, trzęsie się, dlatego musi przebywać w szpitalu psychiatrycznym. Nie tylko on, ale my także mamy zrujnowane zdrowie. On cierpi za nic właściwie, za głupoty, za takie byle co, a my razem z nim.

Nie myśli pani, że teraz się przesadza z tym wykorzystywaniem? – pyta prof. Marię Beisert matka innego 21-letniego oskarżonego mężczyzny. Syn, opiekun kółka informatycznego, żeby zainteresować chłopców, włączał do nauki różne urozmaicenia, wprowadzał różne stopnie wtajemniczenia. Chłopiec, który chciał mieć dostęp do lepszych programów i gier, musiał pokazać, że jest odważny i pomysłowy. Na przykład zainstalować kamerkę tak, by nikt nie zauważył, a potem nagrany film ściągnąć na komputer i pokazać. Jeden z chłopców, najmłodszy, 8-letni, wstydził się później, że inni oglądali go na filmie, jak się załatwiał. Takie tam wygłupy małolatów. Tyle że ten chłopiec poskarżył się rodzicom, a ci zawiadomili policję. Syn od razu się przyznał, że robi to już długo i że to lubi, a biegłemu powiedział, że go to podnieca. Przeprosił chłopców i ich rodziców. Wytłumaczyliśmy mu oboje z mężem, że powinien zająć się dziewczyną. Przyrzekł nam, że nigdy więcej. I na tym chcielibyśmy sprawę zamknąć, ale dostał wyrok w zawieszeniu i nakaz leczenia, a sędzia upiera się, że musi się leczyć, choć syn jest temu przeciwny.

Za sprawcami murem stoją nie tylko rodzice, ale także żony i całe rodziny – mówi mec. Emilia Neumann, która wielokrotnie reprezentowała rodziców dzieci skrzywdzonych przez pedofilów. Występowała kiedyś w sprawie, w której mężczyzna został oskarżony o brutalny gwałt na dziecku. Na wszystkich rozprawach żona broniła męża do upadłego, przedstawiając go w najlepszym świetle jako męża, ojca i kochanka. Matka dziecka wpadła tymczasem w głęboką depresję i musiała brać leki.

Jeśli mąż zachowuje się na łonie rodziny bez zarzutu, dba o żonę i dzieci, zapewnia bezpieczeństwo finansowe, jest wystarczająco dobrym partnerem, żeby się nie rozwodzić. Jeśli nawet czuje lekki pociąg do obcych dzieci, ale ich nie morduje ani nie gwałci, czy jest gorszy np. od alkoholika, który znęca się, zdradza i skazuje bliskich na nędzę?

Skłonność ta, w zestawieniu np. z domową tyranią, dla większości żon jest jakby zbyt mało ważna, żeby z jej powodu, nawet jeśli wyjdzie na jaw, rozwalać rodzinę. Żony naszych pacjentów – opowiada Arkadiusz Błażejczyk, warszawski seksuolog, który uczestniczył w prowadzeniu jednej z nielicznych w Polsce grupowych terapii pedofilów, podejmowanych przez nich z powodu grożących im kar sądowych – na ogół nie występują o rozwód.

Co innego, jeśli żony są przez mężów porzucane, zwłaszcza dla innej kobiety, albo same chcą zmienić partnera. Przypadki oskarżeń mężów o pedofilię są teraz trochę mniej liczne, ale parę lat temu był prawdziwy wysyp – wspomina Jolanta Zmarzlik, psycholog z Fundacji Dzieci Niczyje, w której bada się, czy dzieci były molestowane.

Kobiety nie idą z oskarżeniem do prokuratury przed rozwodem, ale w jego trakcie – opowiada mec. Ewa Milewska-Celińska z Warszawy. Jeśli biegli uznają, że molestowanie nie miało miejsca, zamiast się cieszyć, czują się zawiedzione. Walczą o orzeczenie o molestowaniu przez męża do upadłego, nie bacząc, że ich dzieci staną się kiedyś Dorosłymi Dziećmi Pedofilów. DDP niosą we własne życie bagaż nie lżejszy niż DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików. Córka mężczyzny, która miała trzy lata, kiedy matka oskarżyła go o pedofilię i zostało to opisane w tabloidzie, w wieku 17 lat kilkakrotnie usiłowała popełnić samobójstwo. Badania dorosłych dzieci pedofilów są z pewnością trudniejsze niż córek i synów alkoholików, bo żadne z nich nie będzie się publicznie rozliczało z dziedzictwa, którym zostało obarczone (choć może kiedyś dojdzie i do tego). Ale anoreksja, bulimia, lęk przed bliskością, trudności w nawiązywaniu relacji dręczą je z pewnością tak samo.

Do rozwodzących się kobiet – tłumaczy Milewska-Celińska – nie trafiają żadne argumenty, żeby przemyślały stanowisko. Zdarzyły mi się tylko dwa przypadki, gdy żony uznały, że molestowania jednak nie było, tylko im się tak zdawało, bo były na tym punkcie przewrażliwione. Chciały nadal się rozwieść, ale już bez zarzutów o pedofilię. Z całej swej praktyki mecenas pamięta dwa przypadki, gdy sąd wymierzył żonom kary za fałszywe oskarżanie mężów. Choć było i tak, że żona na rozprawie tłumaczyła mężowi, któremu udowodniono molestowanie własnego dziecka, że jeśli będzie się leczył, nie musi zrywać kontaktów z synem, bo mimo wszystko jest jako ojciec potrzebny.

Nierozwodzące się, którym zachowania męża wobec dzieci (obcych) wydają się nietypowe, idą z tym do seksuologa niesłychanie rzadko. Zamiecenie sprawy pod dywan wydaje się rozsądniejsze niż radzenie się specjalistów, co począć z problemem.

Rzadko, ale jednak się zdarza, że przychodzą z nim matki. – Boją się – mówi Stanisław Dulko, seksuolog – że synowie mogą trafić do więzienia i zostaną pozbawieni kontaktu z własnymi, jeśli je mają, dziećmi, a one z kolei stracą kontakt z wnukami. Obawiają się także odrzucenia przez męża i jego rodziców, którzy będą je winić, że wychowały syna na zboczeńca.

Same też mają poczucie winy: może popełniły w wychowaniu jakiś błąd, coś zaniedbały? Może są jakieś skuteczne terapie, leki, ośrodki odwykowe.

Jak wyhodować pedofila

Są i takie, choć nieliczne – opowiada prof. Beisert – które odrzucają syna, potępiają jego czyn i solidaryzują się ze skrzywdzonym dzieckiem. To być może zresztą te same, które odrzuciły już synów wcześniej, w głębokim dzieciństwie, nie dając im na progu obrazu bezpiecznego przywiązania, którym by się dobrze zaindukowali na całe życie.

Nie zmierzono, ile jest w przyczynach pedofilii biologii, a ile doświadczeń życiowych, które te biologiczne markery stymulują i potęgują.

Justyna Janik, jedna z generacji młodych polskich seksuologów, w książce „Tabu seksuologii” pod red. Aldony Jodko przywołuje znaczenie relacji dziecko–matka (lub opiekun) w niemowlęctwie. Niedostatek dotyku, pielęgnacji, obecności, bliskości odczuwanej przez dziecko, poddawane tym samym działaniu silnego i długotrwałego stresu, może skutkować obniżeniem się w mózgu chemii przywiązania – ilości dobroczynnej serotoniny, oksytocyny, wazopresyny. I jednocześnie uruchomić silne wydzielanie się kortyzolu. W nadmiarze działa on jak trucizna, która uszkadza części mózgu – hipokamp i prążkowie. To z kolei może spowodować nieprawidłowe działania społeczne, w tym także dewiacyjne seksualne.

Nie można wyhodować pedofila, jeśli w jego mózgu – czy to na skutek kombinacji genowych zaburzeń w chemii, czy też może mikrouszkodzeń, na które coraz częściej wskazuje neuropsychologia – nie zaistnieją możliwości, aby nim został. Z pewnością też nie wszyscy mający podobnie fatalne wyposażenie krzywdzą dzieci. Wielu dopracowuje się skutecznych mechanizmów samokontroli i zachowań społecznie akceptowalnych.

Można jednak pomóc pedofilowi zostać krzywdzicielem, w najpierwszych okresach życia waląc w jego mózg trucizną samotności, opuszczenia, zaniedbania, ale także potem, przez odrzucającą surowość, niekonsekwencję i dalszy niedobór czułości.

I staje się ta zadziwiająca rzecz, że dorosły człowiek pozostaje głuchy na seksualną ekscytację dorosłym obiektem, takim jak on sam, a otwiera się na ekscytację dzieckiem. Nie może nad nią zapanować. Uporczywie szuka odpowiedniego obiektu. Potem jego dewiacja zostaje ujawniona (choć często udaje mu się ją bezkarnie ukrywać miesiącami, latami). Pedofilię zaczynają z nim dźwigać rodziny.

Polityka 50.2010 (2786) z dnia 11.12.2010; Coś z życia; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "On tylko lubi dzieci"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną