Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Walentynki – obchodzić, czy nie?

Adriana Klos Adriana Klos Materiały prywatne
Nachalne ataki machiny marketingowej mogą zniechęcać do świętowania importowanych z Ameryki Walentynek. A może jednak jest w tym jakiś sens?

Badania brytyjskich psychologów pokazują, że po około trzech latach małżeństwa mija euforia stanu zakochania i znikają takie ważne w związku zachowania jak przytulanie, całowanie, wspólne spędzanie czasu, rozmowy. Zaniedbywanie takich gestów czułości z kolei powoduje słabnięcie więzi i jeszcze mniejszą potrzebę okazywania uczuć. Uczucie gaśnie jak silnik, któremu brakuje paliwa. 

Z kolei amerykańscy badacze z Uniwersytetu w Syracuse przyglądali się wieloletnim parom małżeńskim posiadającym co najmniej jedno dziecko. Zauważyli, że wspólne przeżywanie rocznic, świąt i związanych z nimi rytuałów idzie w parze z satysfakcją czerpaną ze związku.

Każdy z nas, każda para, ma swoje prywatne święta, ważne daty. Może to być rocznica ślubu lub spotkania. Upamiętniają istotne fakty, przywołują wspomnienia i wzruszenia. Przypominają o przeszłości, o tym, jak szczęśliwi byliśmy kiedyś, jak zmienia się nasze życie i my wraz z nim. To dobry moment na okazanie sobie czułości i odnalezienie choć części fascynacji etapu zakochania.

Na co dzień jednak, w miarę upływu czasu coraz mniejszą uwagę poświęcamy sobie nawzajem, z coraz większym automatyzmem traktujemy partnera i nasz związek.  W obliczu Walentynek nie warto, oczywiście, rzucać się w wir kolejnych zakupów. Gdy jednak potraktować ten dzień z dystansem, z przymrużeniem oka, można dostrzec w nim kolejną wyrwaną z codzienności okazję, żeby dostrzec osobę, z którą dzielimy życie, sprawić jej przyjemność, porozmawiać, zastanowić się, jak nam jest razem w związku, czy jesteśmy szczęśliwi, czy się realizujemy. Sposób celebrowania jest najmniej istotny. Dzień Zakochanych to pewien rodzaj żartu i tak bym widziała jego sens: w zabawie i radości, jeśli rzecz jasna, mamy na nią akurat ochotę. Byle razem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Andrew Scott: kolejny wielki aktor z Irlandii. Specjalista od portretowania samotników

Poruszający film „Dobrzy nieznajomi”, brawurowy monodram „Vanya” i serialowy „Ripley” Netflixa. Andrew Scott to kolejny wielki aktor z Irlandii, który podbija świat.

Aneta Kyzioł
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną