Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Nie ma mocnych

Z życia sfer

Trwa uparta walka kolejnych rządów o ograniczenie liczby urzędników administracji. Jej efekty dają do myślenia. Z danych GUS wynika, że w 1990 r. było 159 tys. urzędników administracji, obecnie jest 462 tys., a ich liczba rośnie niezależnie od tego, kto rządzi.

Trwają próby wyjaśnienia, dlaczego jedynym efektem ograniczenia liczby urzędników jest jej dalszy wzrost. Jednym z powodów ma być rozrastanie się gmin, które otrzymują wciąż nowe zadania, dlatego potrzebują nowych urzędników zarówno do ich realizacji, jak i do kontroli tej realizacji, a także ustalenia ewentualnych przyczyn braku realizacji, naprawienia skutków braku realizacji i formułowania zasad pomocy osobom dotkniętym brakiem tej realizacji.

Ale zdaniem znawców tematu, prawda o wzroście zatrudnienia w administracji jest o wiele bardziej skomplikowana. „W ogóle nie wiemy, dlaczego zatrudnienie rośnie” nie ukrywa na łamach „Gazety Wyborczej” Krzysztof Janik, były szef MSWiA, obecnie wicedyrektor Instytutu Bezpieczeństwa Krajowego przy Wyższej Szkole Zarządzania Personelem.

Biorąc pod uwagę funkcję, jaką Janik pełni, można spokojnie założyć, że wie, co mówi, i że wyrażona przez niego opinia opiera się na dokładnych analizach wykonanych w jego Instytucie. Nie wiemy, ile pieniędzy idzie na funkcjonowanie tej placówki, ale z treści opinii wyrażonej przez Janika wynika, że jest to suma za mała. Niewykluczone, że aby się dowiedzieć, dlaczego zatrudnienie w administracji rośnie, trzeba by tę sumę poważnie zwiększyć i do pomocy zatrudnić grupę jakichś kompetentnych urzędników.

Rząd PO-PSL podjął niedawno kolejną próbę zmniejszenia liczby urzędników administracji, planując zwolnienie aż 10 proc. z nich. Media donoszą, że w odpowiedzi rozmaite urzędy przystąpiły już do zatrudniania nowych ludzi, chcąc zawczasu uzupełnić ewentualne przyszłe ubytki.

Rodzi to uzasadnione podejrzenie, że głównym powodem wzrostu zatrudnienia urzędników administracji mogą być właśnie próby ograniczenia ich zatrudnienia. I że w związku z tym, aby zmniejszyć zatrudnienie, broń Boże, nie należy tego planować, gdyż urzędy zawsze zdołają zatrudnić więcej urzędników, niż rząd będzie umiał zwolnić.

Oczywiście, konieczność nagłego przyjęcia nowych urzędników w odpowiedzi na plany redukcji zatrudnienia w administracji nie ułatwi funkcjonowania urzędów. W wielu z nich pracy i tak nie jest zbyt dużo, a teraz trzeba ją będzie umiejętnie rozdzielić na jeszcze większą liczbę urzędników, co może wymagać zatrudnienia dodatkowych specjalistów.

„Znam wydziały, gdzie już o godzinie 11.00 pracownicy się nudzą i nie wiedzą, co o godzinie 12.00 ze sobą zrobić” − ujawnia w „GW” poseł Szejnfeld, szef sejmowej komisji Przyjazne Państwo.

Powiedzmy sobie szczerze, po obecnej fali przyjęć ludzie ci zaczną się nudzić już o godz. 9.00, co może doprowadzić do całkowitego paraliżu wielu urzędów.

Polityka 09.2011 (2796) z dnia 25.02.2011; Felietony; s. 4
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie ma mocnych"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną