Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Wystaw się!

Wystawki, czyli meble z odzysku

Na recyklingu skorzystać mogliby wszyscy. Na recyklingu skorzystać mogliby wszyscy. EAST NEWS
Czy można za darmo umeblować mieszkanie? Można, choć nie w Polsce.
Idea wystawek opiera się na oddawaniu przedmiotów zdatnych do użytku lub wymagających najwyżej niewielkich napraw.Stefan Bernholt/EAST NEWS Idea wystawek opiera się na oddawaniu przedmiotów zdatnych do użytku lub wymagających najwyżej niewielkich napraw.

Wieczór w Barcelonie. Restauracje w centrum wypełnione po brzegi. La Rambla (główny deptak) pęka w szwach. Parę ulic dalej grupkę ludzi przyciągnęła wystawka, czyli kartony wypełnione naczyniami, ubraniami i domowymi drobiazgami. Obok pudeł podwójne łóżko, elegancko spakowane – oddzielnie rozmontowana drewniana rama, przy niej ustawiony materac do kompletu. Pojawia się dostawczy samochód, który zabiera łóżko. Pozostałe kartony przeglądają kolejni przechodnie, wyciągając co ciekawsze przedmioty i starannie odkładając je na miejsce, jeżeli nie wydają się im potrzebne. Wystawki stopniowo ubywa.

We Francji zdarzają się wystawki przykrywane folią w trosce o to, by nie zamokły w oczekiwaniu na następnego właściciela; w Anglii zepsuty sprzęt elektroniczny oznacza się obcinając kabel – żeby osoba, która taszczy przez pół miasta wygrzebany telewizor, uniknęła ryzyka, że nie będzie działał. Spakowane i gotowe do zabrania używane meble czy sprzęt RTV nikogo nie dziwią, tak jak nie dziwią ludzie, którzy z nich korzystają.

W Polsce taki obrazek to wciąż rzadkość. Mimo że pod śmietnikami zdarza się znaleźć porzucone meble, na urządzenie sobie pokoju z wystawki trudno liczyć. Najprościej wytłumaczyć to poziomem materialnym społeczeństwa: im bogatsze, tym częściej wymienia się wyposażenie mieszkań i mniejsza jest tendencja do chomikowania w piwnicach i na strychach.

Główny Urząd Statystyczny w 2008 r. oszacował jednak, że Polacy pozbyli się aż 97 tys. ton odpadów wielkogabarytowych (jak według przepisów określa się meble, sprzęty domowe i elektronikę), a zjawisko ma tendencję rosnącą. Warto więc może poszukać wytłumaczenia gdzie indziej. W krajach, gdzie wystawki są powszechne, inna jest sama kultura wyrzucania. Co sprawia, że w Polsce zużyte sprzęty znikają z ludzkiej świadomości z chwilą podrzucenia ich pod śmietnik?

Honor nie pozwala

Gdy któryś z użytkowników polonijnych forów internetowych odważy się zadać pytanie o termin wystawki, bo w wielu miastach są one regularne, zaraz odzywają się obrońcy polskiej godności: „Żenada... grzebać w śmieciach... ale wiocha!!!”. Problem wystawek jest w dużym stopniu kwestią mentalności. Syndrom uboższej kuzynki powoduje, że to, co na Zachodzie postrzega się w kategoriach recyklingu, u nas jest właśnie grzebaniem w śmieciach. A tym zajmują się tylko żule i bezdomni.

Chyba że za używaną rzecz można zapłacić. W lumpeksach, według badania OBOP, ubiera się 42 proc. Polaków (dalsze 13 proc. robi to wyjątkowo), popularnością cieszą się też giełdy używanego sprzętu, których źródłem są często właśnie zachodnie wystawki. To rozgrzeszenie przez płacenie jest punktem wyjścia rozmaitych biznesów, nie tylko samych handlarzy, ale i pośredników.

Dariusz Buczkowski, właściciel firmy zajmującej się wysyłkową sprzedażą zbiorczych terminarzy zagranicznych wystawek, rozpoczął działalność w 2008 r. Jak mówi, ma grono stałych klientów, dla których jest już marką: – Ci, którzy jeżdżą od lat, traktują sprawę poważnie, znają przepisy i wiedzą, jak obejść ewentualne zakazy stosowane przez gminy nie wchodząc w konflikt z prawem.

Tygodniowy zestaw terminów dla jednej trzeciej gmin niemieckich kosztuje 30 zł, spis na 2010 r. dla 16 gmin w Belgii (wystawki dwa razy do roku) już 100 zł. Podpoznańska wieś Czacz, gdzie mieszkańcy masowo przebudowali obory na hangary, w których handlują używanym sprzętem (głównie z Holandii), jest marką samą w sobie. (Patrz „Grat Market”, Na własne oczy, POLITYKA 25/07). – Chyba każdy wie, że w Czaczu można kupić prawie wszystko – stwierdza kategorycznie właściciel domeny czacz.net, oferujący u siebie miejsce na reklamę konkretnych boksów. Witryna zaliczyła do tej pory ponad sto tysięcy wejść.

Szafa tylko na części

Choć w ustawie o odpadach z 2007 r. znajduje się zapis mówiący, że ich posiadacz może przekazać je osobie prywatnej lub organizacji (niebędącej przedsiębiorstwem) na ich własny użytek, to w rozporządzeniu precyzującym rodzaje odpadów i możliwe sposoby ich wykorzystania nie znajdziemy ani mebli, ani sprzętów gospodarstwa domowego. Jeśli nie stanowią zagrożenia dla środowiska, mogą zostać co najwyżej rozebrane, a więc posegregowane wedle rodzaju materiału, z którego je wykonano.

Na przykład tylna ściana szafy z drewna – zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem – może zostać użyta „do wykonywania napraw i konserwacji” lub „jako materiał budowlany”, a nawet „jako paliwo, o ile [drewno] nie jest zanieczyszczone impregnatami i powłokami ochronnymi”. Wykorzystania szafy w całości rozporządzenie, niestety, nie przewiduje.

Idea wystawek opiera się zaś na oddawaniu przedmiotów zdatnych do użytku lub wymagających najwyżej niewielkich napraw. W momencie zabrania ich przez firmy zajmujące się wywozem śmieci, automatycznie zaliczane są do kategorii odpadów. Wiedzy, że może być inaczej, brakuje zarówno po stronie pozbywających się przedmiotów, jak i ich potencjalnych odbiorców. Do nich nawet nie adresuje się informacji o takich akcjach. Brakuje też miejsc, w których niepotrzebne rzeczy mogłyby poczekać na nowych właścicieli, a dopiero gdyby nie znaleźli się na nie chętni, trafiałyby na przemiał. Takie rozwiązania stosuje się w krajach skandynawskich.

 

W Polsce samowolna wystawka może skończyć się mandatem od 20 do 500 zł (wyższe kary za sprzęt elektroniczny, który właściciel ma obowiązek oddać do utylizacji), dlatego jeśli ktoś decyduje się pozbyć starej kanapy, to raczej w taki sposób, by nikt tego nie zauważył. Aby temu zapobiec, miejskie przedsiębiorstwa oczyszczania w wielu miastach organizują akcje zbierania odpadów wielkogabarytowych. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że zabieranie wyrzuconych przez kogoś sprzętów jest skutecznie utrudniane. W Krakowie, gdzie Akcja Wystawka prowadzona jest od 2004 r., od niedawna sprzętów nie wystawia się już na chodnik, ale ustawia na terenie posesji. W Łodzi mieszkańcom wolno wystawiać sprzęty między godz. 6 a 8 rano, podobnie w Warszawie.

Te restrykcje nie są bezzasadne; zdarzały się firmy, które pozbywały się odpadów, podrzucając na ulice gruz budowlany i odpady niebezpieczne. Stałym problemem są też zbieracze złomu. – Wymontują to, co się nadaje na sprzedaż, a resztę wyrzucają w krzaki – tłumaczy Stanisław Dębowski z Wydziału Gospodarki Komunalnej w Łodzi.

Zabieranie wystawionych rzeczy możliwe jest więc tylko gdzieniegdzie i z ograniczeniami, czasem po prostu dzięki dobrej woli urzędników. – W zeszłym roku pomogliśmy urządzić mieszkanie socjalne młodemu małżeństwu, którym nie starczyło już na meble – opowiada Dębowski. To wszystko możliwe jest jednak, zanim rzeczy trafią do Punktu Składowania Odpadów. – Tu już drogi powrotnej nie ma, tylko utylizacja. Krzysztof Krauze z Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Poznaniu przyznaje, że chciałby wprowadzić w mieście zwyczaj, jaki funkcjonuje w Skandynawii. Tam można zostawić niepotrzebne meble i sprawną elektronikę w specjalnym pomieszczeniu. Jeśli przez dwa tygodnie nikt ich nie zabierze, trafiają do utylizacji.

Coś się rusza

W 2008 r. przyjęta została w Polsce dyrektywa Parlamentu Europejskiego w sprawie odpadów, w której za priorytet uznano wspieranie ponownego wykorzystania produktów. W załączniku do niej znajduje się zapis mówiący wprost o potrzebie „propagowania ponownego użycia lub naprawy wyrzucanych produktów lub ich składników”. Ostateczny termin przygotowania przez państwa członkowskie programów zgodnych z unijnymi założeniami mija w grudniu 2013 r.

Jak wiele potrafi zmienić nastawienie do recyklingu, który wcale nie musi ograniczać się do segregowania śmieci, pokazuje przykład Niemiec. Gospodarka odpadami regulowana jest na poziomie federacji przez ustawę. Wprowadza ona hierarchię zgodną z unijną dyrektywą: w pierwszej kolejności państwo dbać ma o to, by odpadów powstawało jak najmniej, a później dopiero zajmować się ich przetwarzaniem. Prawo gospodarki odpadami rozwijane jest, uzupełniane i wykonywane na poziomie landów, stąd też pomiędzy rozwiązaniami stosowanymi w różnych regionach mogą pojawiać się różnice, chociażby związane z odpłatnością za wywóz śmieci.

Za kwestię wystawek (sperrmuell, czyli tego, co u nas nazywa się odpadami wielkogabarytowymi) odpowiadają władze miejskie (miasta są w Niemczech właścicielami zakładów oczyszczania). Raz do roku przygotowują one terminarz z zaznaczeniem miejsc, w których niemieszczące się do kontenerów śmieci mogą być wystawiane. Co ciekawe, wystawki w Niemczech działają pomimo pewnych niesprzyjających przepisów prawnych. Zgodnie z kodeksem karnym, zabieranie rzeczy wystawionych na ulicę jest kradzieżą, pozostają one bowiem własnością wystawiającego aż do momentu zapakowania ich do śmieciarki. Ale wystarczy kwitek od właściciela potwierdzający, że daną rzecz zabraliśmy za jego zgodą. W większości landów przepis ten pozostaje zresztą formalnością.

W Polsce, z braku rozwiązań formalnych, rodzą się różne spontaniczne inicjatywy. Tak było w przypadku Michała Cupiała, założyciela grupy Oddam w dobre ręce, poszukuję, zamienię, do której dołączyło już ponad 8 tys. użytkowników Facebooka. Michał mieszka w Finlandii. – Myślałem, że taka idea działa tylko w bogatszych krajach. Na szczęście w Polsce ludzie też chętnie dzielą się rzeczami. W ramach grupy wymieniano już niemal wszystko, łącznie z końmi z siodłem. Michał myśli o stworzeniu społecznościowego portalu recyklingowego – na razie poszukuje inwestora.

Inną recyklingową inicjatywą są tzw. swapy, czyli wymiany ubrań. Babi Targ, organizowany przez poznańską organizację Babiląd od 2007 r., miał już 19 edycji, warszawskie Uwolnij Łacha i podobne akcje organizowane w całej Polsce wpisują się w modny lifestyle’owy nurt ekologii, podobnie jak ecodesign, czyli projektowanie z materiałów z recyklingu.

Odbywające się od 2006 r. w Warszawie Przetwory to połączenie konkursu i targów, ale też okazja, żeby pozbyć się zalegających w domu staroci – organizatorzy, jak twierdzą, poszukują wszystkiego i mogą zapewnić transport. Z używanych mebli korzystają też knajpy (jak choćby warszawskie 5-10-15, urządzone z wystawek i mebli, które zostały po wcześniejszych lokatorach kamienicy). Problem w tym, że te działania docierają głównie do jednej grupy, a na recyklingu skorzystać mogliby wszyscy. Do tego jednak potrzebne jest proekologiczne myślenie i sensowne rozwiązania instytucjonalne. Na razie czekamy.

Polityka 12.2011 (2799) z dnia 18.03.2011; Coś z życia; s. 106
Oryginalny tytuł tekstu: "Wystaw się!"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną