Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Nowa piramida

Zawojować świat na jednej nodze

Rafał Gręźlikowski czuł, że im więcej ćwiczy, tym lepiej sobie radzi z kalectwem. Rafał Gręźlikowski czuł, że im więcej ćwiczy, tym lepiej sobie radzi z kalectwem. Rafał Gręźlikowski / Materiały prywatne
Rafał Gręźlikowski zdobył ponad 50 pucharów i sto medali w kilku dyscyplinach sportowych. Nie sądził, że uda mu się tyle osiągnąć. Nie wtedy, kiedy stracił nogę.
Rafał współpracuje z bractwami rycerskimi. W zeszłym roku odtwarzali bitwę pod Grunwaldem.Rafał Gręźlikowski/Materiały prywatne Rafał współpracuje z bractwami rycerskimi. W zeszłym roku odtwarzali bitwę pod Grunwaldem.

Rafał wierzy, że nasze życie składa się z klocków. Każdy klocek to osobne marzenie, plan, ambicja. Razem tworzą piramidę. Po amputacji nogi czuł, jakby ktoś z tej piramidy wyciągnął najważniejsze cegiełki. Bez fundamentów cała konstrukcja się zawaliła.

Przed

Miał 20 lat, gdy zgłosił się na ochotnika do wojska. Liczył, że dostanie się do Formozy, morskiej jednostki specjalnej, najlepszej z najlepszych. – Marzyły mi się papiery skoczka i nurka. Byłem młody i bardzo sprawny, uwielbiałem sport. Pragnąłem to wykorzystać – opowiada.

Wojsko przydzieliło go jednak do marynarki. Był motorzystą. – Umówmy się, są lepsze zajęcia – wspomina z uśmiechem. Przełożeni obiecali Rafałowi, że w następnym sezonie trafi do upragnionych komandosów, już na pewno.

Po trzech miesiącach na morzu poczułem ból w lewej łydce. Jakby coś rozrywało tkanki od wewnątrz – krzywi się. Gdy poprosił o pozwolenie na wizytę u lekarza, usłyszał, że ściemnia, by się wymigać od pracy. Jestem ochotnikiem, czemu miałbym uciekać? protestował wielokrotnie. W końcu oficerowie wysłali Rafała do wojskowego medyka. Lekarz przepisał mu maść i odesłał na statek. Nie pomogło. Kolejny stwierdził, że młody żołnierz po prostu przeciążył mięśnie.

Dopiero trzeci doktor skierował go na rentgen. Rafał miał rację. – To coś, co rosło i rozpychało się, to był guz na kości strzałkowej – zawiesza głos. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Karetka, Gdańsk, badania, samolot, Warszawa. – Nowotwór kości? Do tego złośliwy? To było jakieś hasło wyrwane z kontekstu – wspomina. – Ja, 20-letni chłopak, i nowotwór? Damy radę – pocieszał się.

W wojskowym szpitalu w Warszawie spędził miesiąc.

Polityka 32.2011 (2819) z dnia 02.08.2011; Coś z życia; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Nowa piramida"
Reklama