Zgaszono mnie jednym pstryknięciem
Zgaszono mnie jednym pstryknięciem. Poetka, która opiewa PGR
We wsi Grabin, w gminie Dębnica Kaszubska, układa się drogę z kostki w miejsce błotnistej i dziurawej od zawsze. Po obu stronach drogi mieszkają weterani pegeerów. I oni ją układają – zatrudnieni przez gminę 50-latkowie plus, których nikt na budowy prywatne nie weźmie – opowiada wójt Eugeniusz Dańczak. Nie są już w stanie, jak teraz się wymaga, śmigać po rusztowaniach. Ani wyjeżdżać świtem do Trójmiasta lub do Słupska i wracać wieczorem. Weterani płaczą – im dalej w lata, im chorób przybywa, tym bardziej pegeeru żal.
Nowa droga przechodzi też obok pegeerowskiego bloku, w którym mieszka w Dobieszewku Anna Karwowska. Kiedyś droga była brukowana, teraz asfaltowa.
„Zasypana żwirem, zalepiona lepką smołą/milczy każdy kamień/śpiewał, a stał się niemy/nie walczy, nie stawia oporu pędzącym maszynom”.
Na zdjęciu Anny, czytającej publiczności swe wiersze, powieszono fotografię krowy. Miała ich na rzędach, w pegeerowskiej oborze w Dobieszewie, gdzieś do 30 sztuk. Trzeba było obrządzić, nakarmić, gnój wyrzucić. Przed 7 rano kanki z mlekiem musiały już czekać na odwiezienie do mleczarni. Przy dojeniu śpiewała. Śmiali się z tego śpiewania.
Wydawać by się mogło, że kto opiewa w wierszach miniony PGR, kto skończył naukę na podstawówce, sypie częstochowskimi rymami. Ale nie, wcale nie. „W człowieku zagubiła się pamięć, że te kamienie/układała ręka Helmuta, Hansa czy Erwina/nie próbuj porównać ich z czarnym asfaltem”.
Nawet zdawała do zawodówki. Obok na egzaminie siedziała ładnie ubrana miejska dziewczynka, jej matka przyszła w kapeluszu. I tę miejską przyjęto, nie Annę.
Ale tamta pewno nie dostała dyplomu „za wzorowy stosunek do powierzonych obowiązków oraz patriotyczną i pełną godności postawę obywatelską” – podpisano: Kombinat Rolny w Dobieszewie.