Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Żyć, by bić

Polska lubi bić rekordy

Alfred Zienkiewicz, dumny posiadacz najdłuższych wąsów w Polsce (92 cm). Alfred Zienkiewicz, dumny posiadacz najdłuższych wąsów w Polsce (92 cm). Jan Ciepliński / Archiwum Polskie Rekordy i Osobliwości
Wieś Wilkowo k. Lęborka dzierży cztery uznane rekordy świata: ma najdłuższą deskę ręcznie ciętą, stół biesiadny, cegłę ręcznie formowaną i hulajnogę. Ale inne polskie miejscowości już depczą jej po piętach. A raczej... po deskach.
Pomysł władz Raciborza na promocję miasta: ugotować rekordową ilość bigosu (1880 kg).Jan Ciepliński/Archiwum Polskie Rekordy i Osobliwości Pomysł władz Raciborza na promocję miasta: ugotować rekordową ilość bigosu (1880 kg).
Muzeum Rekordów w Rabce-Zdroju. Otwarcie wystawy Anatola Karonia.Jan Ciepliński/Archiwum Polskie Rekordy i Osobliwości Muzeum Rekordów w Rabce-Zdroju. Otwarcie wystawy Anatola Karonia.
Jeden z eksponatów w Muzeum Rekordów – rzeźba z zapałek „Taniec życia”.Jan Ciepliński/Archiwum Polskie Rekordy i Osobliwości Jeden z eksponatów w Muzeum Rekordów – rzeźba z zapałek „Taniec życia”.
Najdłuższą na świecie fajką, która daje się zapalić (10,3 m), szczycą się Ostrzyce (pomorskie).Jan Ciepliński/Archiwum Polskie Rekordy i Osobliwości Najdłuższą na świecie fajką, która daje się zapalić (10,3 m), szczycą się Ostrzyce (pomorskie).

Wilkowo leży przy drodze do Łeby i liczy 160 mieszkańców. Lokalne rekordy są zapisane w Księdze rekordów Guinnessa i w księdze Polskie Rekordy i Osobliwości – w kategorii długość. – Nie ma takiej miejscowości w Polsce, Europie, ba – na świecie, która posiadałaby tyle rekordów – chwali się Leszek Wrzesień, sołtys Wilkowa, inicjator rozsławiania wsi. Rekordowe osiągnięcia mają bowiem swój cel: – To magnes dla pędzących nad morze turystów.

Eugeniusz Wiecha, prezes Towarzystwa Kontroli Rekordów Niecodziennych (TKRN) w RabceZdroju, zgadza się, że Wilkowo to wyjątkowa wieś na świecie, ale pod warunkiem, że z tej rywalizacji wyłączymy, choćby na chwilę, Indie. – Hindusi są obecnie poza wszelką konkurencją w biciu rekordów i nie dam głowy, czy któraś z ich osad nie ma więcej globalnych trofeów – mówi Wiecha. Zresztą Indie mają własną księgę rekordów, z której garściami czerpie Guinness. – Trwa tam niesamowity wyścig, aby tylko wybić się z ponadmiliardowego tłumu.

Do prawdziwej walki o rekordy w byle czym nie włączyły się jeszcze Chiny – na razie wystarczy im rekord najszybciej rozwijającej się gospodarki świata.

Przed laty w rekordach przodowali Amerykanie, ale i w tej dziedzinie osiedli na laurach i nie mają pomysłu na nowe wyczyny ani chęci do poprawiania poprzednich. Stosunkowo dużo rekordów bije się w RPA. – W Europie na podium jesteśmy my i Czesi – jeszcze parę krajów walczy o trzecie miejsce. W liczbie rekordów przodują województwa: śląskie, pomorskie, podkarpackie i małopolskie.

• W maju br. Olsztyn postanowił rozpocząć sezon turystyczny od bicia rekordu świata w kategorii: największa liczba osób jednocześnie prasujących pod wodą. Dotychczasowy rekord wynosił 86 prasowaczy. Nad jeziorem Ukiel zjawiło się 130 nurków z deskami do prasownia i żelazkami. Prasowali 3–5 m pod wodą. Trudno będzie ten wyczyn pokonać, więc Polska przez długie lata może być mistrzem świata w prasowaniu pod wodą.

Bigos w cysternie

My, Polacy, zaczęliśmy ustanawiać, bić i poprawiać rekordy od 1990 r. Czasem mądre, częściej nijakie, niekiedy głupie. W 1991 r. ukazała się pierwsza polska edycja Księgi rekordów Guinnessa (kolejne wyszły w 2007 i 2010 r.). W 1999 r. powstało Towarzystwo Kontroli Rekordów Niecodziennych. Jego pierwszym prezesem został stołeczny dziennikarz Cezary Leżeński.

Czarek dokumentował wcześniej niecodzienne wyczyny dzieci i młodzieży, które ujawniały się przy okazji akcji nadawania Orderu Uśmiechu – wspomina Dionizy Zejer, redaktor naczelny wychodzącej od 2001 r. księgi Polskie Rekordy i Osobliwości, jeden z założycieli TKRN. Z tego zrodziła się idea dokumentowania polskich rekordów, a nie z chęci ścigania się z Guinnessem. – Za namową Czarka poszliśmy dalej i postanowiliśmy stworzyć towarzystwo, które uchwyci i udokumentuje wszelkie ciekawe osiągnięcia Polaków w kraju i za granicą, również nasze pasje. Stąd odnotowujemy i rekordy, i osobliwości. Razem z wyczynami zapisanymi w najnowszym 11 wydaniu księgi zebrano już grubo ponad 6 tys. pozycji. Wiele z nich trafiło także do Guinnessa.

Dzisiaj TKRN liczy w kraju blisko 200 członków. Pozostaje elitarne – ma w swoim składzie m.in. Katarzynę i Macieja Dowborów, Leszka Mazana, Ryszarda Szurkowskiego i Tadeusza Zwiefkę – i przyjmuje do swego grona fachowców, którzy potrafią rekord nie tylko ocenić, ale też docenić. Kilkudziesięciu z nich pełni funkcje kontrolerów (sędziów), którzy czuwają nad rekordowymi wyczynami. Mierzą, ważą, smakują, zatwierdzają, wydają certyfikaty lub nie – jednym z kontrolerów rekordów kulinarnych był Maciej Kuroń. – Kontrolerzy podpowiadają też, w jakich dziedzinach można ustanowić nowy rekord Polski albo świata oraz co trzeba zrobić, żeby poprawić dotychczasowe wyniki – informuje Zejer, który tytułowany jest Kontrolerem Wszystkich Kontrolerów.

Bywa też, że sami kontrolerzy organizują bicie rekordów. Członkiem towarzystwa jest Krzysztof Górski z Łodzi – twórca Teatru Kulinarnego. Jednym z pierwszych rekordów w kategorii żywność, ocenianych przez kontrolerów, było gotowanie – w 2000 r. w Wiśle – największej ilości zupy pomidorowej na świecie. Ważyła 3,5 tony – sponsorem rekordu była firma Pudliszki. Rekord, jak każdy kulinarny, rozdawany był za darmo. Tysiące turystów najadło się, a Pudliszkom bardzo to się opłaciło.

Nasze miasta coraz częściej otwierają sezony turystyczne albo je uświetniają rekordami kulinarnymi – mówi prezes Wiecha. Pod koniec czerwca 2010 r. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu (podkarpackie) zleciło poprawienie rekordu Polski i świata na najdłuższy szaszłyk (rekord miała Bielsko-Biała z wynikiem 102,7 m). Teatr Kulinarny upiekł na grillu szaszłyk długości 103,92 m. Sponsorem rekordu był miejscowy Zakład Przetwórstwa Mięsnego Apetita (na szaszłyk zużyto m.in. 250 kg wieprzowej karkówki).

Już w maju tego roku Teatr Kulinarny ugotował, na zlecenie władz Raciborza (śląskie), rekordową ilość bigosu – ważył 1880 kg. – Rywalizacja kulinarna jest bardzo ostra – ocenia Wiecha. – Dochodzi do tego, że tnie się cysterny, aby zrobić jak największe garnki. Wsad do kotła to obecnie sprawa drugorzędna. W lipcu 2006 r. w Ząbkowicach Śląskich usmażono największą na świecie jajecznicę z 3600 jaj (odbierając rekord Czechom), co było możliwe dzięki największej na świecie patelni o średnicy 3 m. Tej jajecznicy nikt jeszcze nie pobił!

• Robert Szecówka, Polak mieszkający w Hamburgu, jest rekordzistą świata w powieściach napisanych słowami na jedną literę. Dzieło „Pałer” liczy 20 tys. wyrazów na literę „p”. Poprzedni rekord należał do rosyjskiego pisarza Nikołaja Kultjapowa i wynosił 16 tys. wyrazów na „o”.

Tort z kiszką

Takich wyzwań jest więcej: od lat nikt nie zmierzył się m.in. z rekordową roladą z Mysłowic, wykonaną z jednego kawałka mięsa wołowego (ważyła 22 kg i mierzyła 106 cm); z chlebem ważącym 1680 kg, wypieczonym dekadę temu w Pleszewie (wielkopolskie) – wcześniej rekord należał do piekarzy z angielskiego Bristolu i wynosił marne 420 kg; od 2003 r. największym tortem na świecie jest dzieło w stylu weselnym zaprezentowane w Centrum Handlowym Wola Park w Warszawie – miało 7 m wysokości, ważyło 3842 kg, zjadało je kilka tysięcy osób; od 3 lat do pokonania jest największa kiszka ziemniaczana, wyrobiona także w Jarosławiu (gruba na 4,5 cm i długa na 507 m).

Może świat po prostu nie wie, co to jest kiszka ziemniaczana czy bigos, i to eliminuje zagraniczną konkurencję? W każdym razie wiele globalnych zmagań rozgrywa się tylko między Polakami.

Ale deska to deska. Każdy wie, o co chodzi. Od czerwca 2002 r. rekord świata należał do Centrum Edukacji i Promocji Regionu założonego przez Daniela Czapiewskiego, miejscowego przedsiębiorcę, w Szymbarku na Kaszubach. Wcześniej rekordem chwalili się pilarze austriaccy. Szymbarska deska miała 36,83 m – wycięta została ze 120-letniej daglezji (drzewo iglaste, jedno z najwyższych na świecie, na ziemiach polskich od połowy XIX w. – u nas osiąga ok. 50 m wysokości). W końcowych cięciach uczestniczyli m.in. Lech Wałęsa i ks. prałat Henryk Jankowski. Deska waży ok. 1100 kg i przy okazji służy jako blat stołu biesiadnego dla 200 osób.

W 2008 r. o rekordową deskę, także z daglezji, pokusiło się Wilkowo. – Od paru lat rekordy bijemy pod koniec maja na imprezie Wilkowska Majówka – mówi sołtys Wrzesień. I tłumaczy: – Musimy zwrócić na siebie uwagę wszystkich zdążających do Łeby, że u nas też warto się zatrzymać.

Zdobycie rekordu świata, choćby w rywalizacji na deski, nie jest takie proste. – To kosztowne przedsięwzięcie i bardzo skomplikowane od strony organizacyjno-logistycznej – tłumaczy.

Cztery daglezje, po 50 m i wyższe, złamały się podczas cięcia. Piątą położono bez szwanku, ale jak takiego kolosa wywieźć z lasu? Ciężarowy tir musiał mieć dodatkowo specjalną naczepę. Trzeba było naprawić, utwardzić i wyprostować leśne drogi. Włączyła się policja, należało zatrzymać ruch na drogach. Deskę przecinano w firmie Hryn-Bud w czynie społecznym. Rekordzistka ręcznie cięta ma 40 m i 81,5 cm. Szacuje się, że bicie rekordu kosztowało grubo ponad 50 tys. zł.

Bez wpisu do Księgi rekordów Guinnessa – precyzuje sołtys Wrzesień. Guinness ma ogłoszenia płatne, deska kosztowała ok. 1000 funtów i prawie z dnia na dzień znalazła się w księdze. Są też ogłoszenia niepłatne: – Osiem tygodni wcześniej należy zgłosić bicie rekordu, potem udokumentować wycinkami z gazet i zdjęciami oraz protokołem podpisanym przez wójta, księdza i lekarza, a więc przez osoby zaufania publicznego. Komisja w Londynie ocenia i przysyła certyfikat o uznaniu rekordu (lub nie). Polskie Rekordy i Osobliwości dokumentują osiągnięcia za darmo.

• W marcu br. w warszawskim Klubie Kapitol barman Maciej Szymański ustanowił rekord świata w podbijaniu butelki na przedramieniu. Z wynikiem 39 pobił poprzedni rekord o osiem podbić.

Dzielenie zapałki

O Wilkowie głośno było w ubiegłym roku: na majówce zaprezentowano najdłuższy stół biesiadny na świecie – ma 36,80 m (też z daglezji), najdłuższą cegłę ręcznie formowaną – 73 cm. Wypalona została w cegielni Mirosława Dawidziuka. – W Kraśniku, zagłębiu ceglanym, odgrażają się, że nas pokonają – mówi Wrzesień.

Szymbark ma tymczasem od końca 2010 r. największy fortepian świata: 6,06 m długości, 2,52 m szerokości i 1,87 m wysokości. Pierwszy koncert dał na nim Romuald Koperski z Gdańska, rekordzista świata w grze na fortepianie – grał nieprzerwanie przez 103 godziny i 3 sekundy. Już w 2011 r. Wilkowo wzbogaciło się o kolejny rekord – ma najdłuższą na świecie hulajnogę. Pojazd długości 20,185 m wykonano w Metal-Kryst w Wilkowie. Rekord został uznany, ponieważ spełnia hulajnogowe funkcje: – Właściciele przejechali na niej ponad 25 m – mówi sołtys.

Nie sztuka zrobić największą fajkę na świecie, ale trzeba ją jeszcze zapalić – tłumaczy Zejer. Rekordowa fajka powstała w poprzednim roku w Ostrzycach (pomorskie) i ma 10,3 m razem z cybuchem. Edmund Kryza z Radomia jest znanym w kraju wykonawcą wielkich przedmiotów. Swego czasu zrobił najwyższy but damski na obcasie, mający 184 cm długości i 112 cm wysokości. Tylko jak w nim chodzić? – Rekord został uznany wyjątkowo, po doczepieniu pływaków – wspomina Wiecha. – But pływał po zalewie i wziął udział w zlocie pojazdów niezwykłych.

Wiele rekordów trafia do Domu (wcześniej muzeum) Rekordów i Osobliwości w Rodzinnym Parku Rozrywki Rabkoland w Rabce-Zdroju. Można tu zobaczyć najmniejsze plecaki świata albo buty używane bez przerwy przez 40 lat. Jest też przyrząd do pomiaru balonów z gumy do żucia.

A także rzeźby z jednej zapałki Anatola Karonia z Warszawy. Na zdjęciach robią szczególne wrażenie. – Jest jeszcze artysta w Brazylii, który rzeźbi w zapałkach, ale używa do tego narzędzi – mówi Karoń, plastyk, nauczyciel, ilustrator książek. On rozmiękcza zapałkę ustami, potem paznokciami rozdziela włókna. Kiedyś bez uszkodzenia główki zapałki rozdzielił ją na 21 części wzdłużnych. – Nazwać to rzeźbami wydaje się trochę za dużo powiedziane, dla mnie to pasja, która wzięła się z natręctwa dłubania.

Ma wizje swoich rzeźb i według nich obrabia zapałki, mamy więc: „Taniec życia”, „Motyla”, „Adama Małysza” i „Wielkie drzewo”. – Początki był trudne – wspomina Karoń. W stanie wojennym w sklepach dla plastyków nic nie było, więc ze złości zaczął gryźć zapałki. – A zanim żona i teściowa przekonały się do mojej twórczości, sporo dzieł wylądowało w popielniczkach i koszach.

Dzisiaj Karoń ma wystawy swoich dzieł i pokazy wyjątkowej sztuki rzeźbiarskiej. Kilkanaście osób chciało już pójść w jego ślady. – Metoda jest prosta – podpowiada – wystarczy rozłupać 10 tys. zapałek, a przy następnej już można uruchomić wyobraźnię i nadać jej tytuł.

Rzeźba w zapałce to rekord świata czy osobliwość? – To niespotykane nigdzie na świecie zainteresowanie, to prawdziwa pasja, więc można je zaliczyć do obu kategorii – tłumaczy prezes Wiecha. Bywa, że z takich pasji da się żyć, choć rekordziści nie lubią, kiedy zagląda się im do portfela.

• Na liście Polskich Rekordów i Osobliwości, w kategorii najdłuższe zdanie, znalazł się Jerzy Andrzejewski za książkę „Bramy raju” wydaną w 1960 r. Dzieło składa się z dwóch zdań na 119 stronach. Pierwsze ma 24 797 wyrazów. A drugie brzmi: I szli całą noc.

Polityka 34.2011 (2821) z dnia 16.08.2011; Coś z życia; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Żyć, by bić"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną