Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Produkt przede wszystkim

Po śmierci twórcy Apple`a

Steve Jobs unikał łatwych dróg. To klucz do jego osiągnięć.

Joanna Cieśla: Sukces Steve`a Jobsa i jego firmy tłumaczy się na dwa sposoby: genialnym instynktem twórcy Apple`a, pozwalającym przeczuwać potrzeby potencjalnych klientów, albo jego genialną skutecznością we wmawianiu  potencjalnym klientom, że potrzebują właśnie tego, co on ma im do zaoferowania. Co bardziej prawdopodobne?

Dr Leszek Mellibruda: Jedno i drugie grało rolę. Analizując życiorys Steve`a Jobsa, łatwo zauważyć, że posiadł on pewną umiejętność życia, polegającą na tym, że wybiera się wyboistą drogę. Niektórzy ludzie wykorzystują kreatywność inaczej niż większość z nas  – nie tylko do dosłownie rozumianej twórczości - ale też do komplikowania sobie życia. Mówi się o nich, że są trudni, nieprzystosowani, czasem też określa się mianem dzieci Indygo. Jobbs taki właśnie był – żeby zdobyć  pieniądze na realizację pierwszego, dość ryzykownego projektu, sprzedał swojego starego volkswagena - jedyne dobro, jakie miał. Wchodził w konflikty, rozstawał się ze współpracownikami, potem wracał; ogolił głowę i został buddystą, a do tego wszystkiego był restrykcyjnym weganinem. Taki sposób funkcjonowania napędza do nieustannych innowacji. Gdy więc wkroczył na ścieżkę elektroniki, także ciągle szukał czegoś nowego. Jego kreatywność polegała na byciu odmiennym, ale i nastawionym na zabawę. Pierwsze urządzenie, które zaproponował, użytkownicy musieli sobie złożyć sami – i tak było do końca z iPodami, iPhonami, iPadami. Nie dawał klientom skończonych produktów, tylko pewne ramy, które mogą wypełniać własną treścią.

Jakie znaczenie miała jego umiejętność gry z mediami?

Posiadł pewną ważną umiejętność marketingową – skupiania się i skupiania odbiorców na pozytywnych aspektach biznesu. Był kojarzony z produktami, a nie z wojnami patentowymi, które tworzą nową postać dzisiejszego biznesu, i w których główna rola należy nie do kreatorów, ale do prawników, wygrywających miliony dolarów w postaci nacisków i przejęć. Steve Jobs nigdy o tym nie mówił, choć Apple też wydawał niewyobrażalne sumy w tych potyczkach.

Na ile fakt, że Jobs stał się nie tylko wizjonerem, ale wręcz swoistym współczesnym guru przyczyniała się do rezultatów, które osiągał?

Jobs niewątpliwie dbał o własną atrakcyjność medialną, ale tu nie ma prostych zależności. Amerykanin Jim Collins przeprowadził badania na 1,5 tys. firm - wybrał z nich kilkanaście takich, które utrzymały się na rynku ok. 30 lat. Okazało się, że radzeniu sobie z trudnościami sprzyja taktyczna skromność zarządzających menedżerów – czyli unikanie zdjęć na okładkach magazynów, brak publicznego opowiadania o swoim życiu itd. Media kreując bohatera nie zawsze więc kreują sukces firmy.

Czy w sposobie prowadzenia biznesu Jobs był podobnie innowacyjny jak w wymyślaniu produktów?

Charakterystyczna dla niego była nie tylko kreatywność, ale też elastyczność. Pokazywał, że trzeba iść za ciosem, lecz także szukać konsekwencji ciosów w chmurę – nietrafionych projektów, których przecież miał na koncie sporo. Czymś zupełnie wyjątkowym, zwłaszcza w zestawieniu z naszymi realiami, było jego zachowanie, gdy z powodu choroby nie był już w stanie pracować. Stać go było na to, żeby wysłać do wszystkich pracowników koncernu maila z wyznaniem, że przeszacował swoje siły i musi się wycofać. Taka demonstracja, że w kluczowych momentach traktuje wszystkich swoich pracowników jako partnerów, to coś, czego w polskich warunkach jakoś nie potrafię sobie wyobrazić.

Spodziewa się pan, że po śmierci Steve`a Jobsa dobra passa Apple`a będzie trwać?

Myślę, że jako wizjoner zostawił współpracownikom jakiś intelektualny testament, drogowskazy, może nawet zaplanował 2-3 konkretne kroki na przyszłość. Aby na dłuższą metę udało się utrzymać sukces tego przedsięwzięcia, musi się jednak znaleźć następca. A jedną z najważniejszych jego cech powinna być umiejętność dalszego skupiania uwagi świata na produktach koncernu, a nie pobocznych kwestiach.

 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną