Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Wiórki i ścinki

Pies czyli kot

Kryzys – bękart wykarmiony przez niefrasobliwych polityków i różnych innych – rozwalił właśnie łóżeczko, w którym leżał grzecznie, udając dziewczynkę o imieniu Racjonalna Gospodarka.

W europejskim domu popłoch. Co tam się dzieje? – pytają ci przy stole. – Nic, nic... – uspokajają rodziny z Włoch i Grecji. – Wszystko jest w porządku. To już obrazek, można rzec, historyczny. Tak było. Dziś dryblas kryzys siedzi za stołem i każe sobie płacić za wszystko, co mu podają do jedzenia, a jak nie chcą płacić, to leje ich nogą od krzesła. Najtęższe umysły europejskiego domu kucnęły przy studni na podwórku. Zwoje tak im się grzeją, że wiadrami wody łby chłodzić trzeba. Chmura pary. Grudzień, a ciepło jak w kwietniu. Tylko patrzeć bocianów, które przylecą na Boże Narodzenie.

Ponieważ nie znam się na ekonomii, więc piszę o tym tak, jak Heinrich Hoffmann pisał w XIX w. Były to bajeczki, w których groził dzieciom, że jeśli nie będą grzeczne, to umrą. Każdy wierszyk kończył się śmiercią – jedna się utopiła w wiadrze, inna spłonęła przy kominku („i spłonęła Kasia cała, garść popiołu z niej została”). Chłopcu, który ssał kciuk, za karę obcięto wszystkie palce („płacze Julek, żal niebodze – a paluszki na podłodze”). W ten oto sposób znaleźliśmy się w Polsce w grudniu 2011 r. i słuchamy, że nam ręce obetną, że stracimy suwerenność itp., itd. Poseł Brudziński grozi, że będziemy landem IV Rzeszy Niemieckiej. Poseł Hofman wieszczy, że w niemieckiej Europie Polacy, poupychani w wigwamach, będą jak Indianie siedzieć w rezerwacie. Prezes Kaczyński błogosławi tym obrazom i żąda przywrócenia kary śmierci przez powieszenie, bo tak ją wykonywano w Polsce.

Trudno dyskutować, czy w indiańskim rezerwacie uda się kogoś powiesić, tam się raczej z łuku strzela. Trudno dyskutować z bełkotem, on sobie sam wystarcza. Nieważne, co mówi papież – uważa Jacek Kurski, europoseł, zajmujący się ostatnio tylko tą częścią Europy, która leży nad Wisłą. I wali dalej, że jest katolikiem i że on, katolik, rozstrzyga we własnym sumieniu, że kara śmierci jest słuszna. – To nie mów pan o sobie, żeś katolik – krzyczy biskup Pieronek. Kurski chyba dostaje kolki ze śmiechu. Skoro wie lepiej od papieża, to co mu tam biskup.

Poseł Kłopotek uważa, że związki Polski z Niemcami są coraz bardziej widoczne. – Niemcy to jest nasz największy partner handlowy – mówi – a to znaczy, że Polska jest najważniejszym partnerem Niemiec. Gdy się dowiaduje, że Polska jest dla Niemiec partnerem numer 10, Kłopotek nie może wyjść ze zdziwienia, więc nie wychodzi. On wie od dziecka, że jeśli wsadzi kozie palec w ucho, to i koza ma palec w uchu, i on ma palec w uchu. Logiczne. A wszystko to w proteście przeciwko wystąpieniu ministra Sikorskiego w Berlinie. Na szczęście mówił po angielsku, więc poseł Kłopotek być może zrozumiał, że Polacy – dla zmylenia prawdziwych patriotów – uczą się języka niemieckiego perfidnie, bo po angielsku. Polacy zawsze byli przecież ulegli wobec Niemców. Gdyby nie Litwin Jagiełło, pod Grunwaldem nie byłoby z naszych co zbierać.

Nieuki, mętne łby, intendentura. Krzyk, że nie wolno i nie pozwalamy – najwyższą formą istnienia. Kaczyński zachowuje się jak cenzor w PRL. Przypomnę tekst Wojtka Młynarskiego z tamtych czasów o układance-puzzlach: „Na obrazku było zboże świeżo ścięte, piernikowa chatka w lasku, robotnicy z transparentem”. Czujny cenzor pojął kpinę i skreślił słowo „robotnicy”. W ten sposób w piosence do dziś została superkpina z PRL: „krasnoludki z transparentem”, bo to cenzorowi nie przeszkadzało.

13 grudnia ma się odbyć wielki marsz niepodległości. Apeluję: tow. Kaczyński odważnie zademonstrujcie wasze idee, nie bójcie się, dumnie nieście transparenty: „Nie ma kreta, nie ma myszy, nie ma żaby”. Główny feretron niech będzie ze świętą rodziną. Maryja słucha radia i szykuje obiad. Synek wiórki i ścinki desek niesie do kuchni. Stolarz Józef kończy ostatnią, dziesiątą szubienicę na eksport do Polski.

Polityka 50.2011 (2837) z dnia 07.12.2011; Felietony; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Wiórki i ścinki"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną