Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Za wcześnie, by żyć

Czy mamy prawo podtrzymywać życie, nie potrafiąc ograniczyć skrajnego cierpienia?

Czy mamy prawo podtrzymywać życie człowieka, nie potrafiąc go wydobyć ze skrajnego cierpienia? Czy mamy prawo podtrzymywać życie człowieka, nie potrafiąc go wydobyć ze skrajnego cierpienia? Bernd Vogel / Corbis
Lekarze i rodzice coraz częściej stają wobec piekielnego dylematu. Rodzą się dzieci – za wcześnie, zbyt niedojrzałe, skazane na kalectwo i cierpienie. Ale współczesna medycyna pozwala im przeżyć. Czy tak trzeba? Czy wolno?
Rodzice znacznie częściej niż lekarze chcą ratować dziecko, uparcie wierząc w cud, który zresztą czasem się zdarza.MAURO FERMARIELLO/EAST NEWS Rodzice znacznie częściej niż lekarze chcą ratować dziecko, uparcie wierząc w cud, który zresztą czasem się zdarza.

Paulinka urodziła się w 1 dniu 23 tygodnia ciąży. Ważyła 380 g i miała 25 cm. Przeżyła trudny okres swojego życia. Miała operację jelita cienkiego, wycięli jej aż 30 cm. Niestety, moja córeczka długo nie pożyła. Zmarła, gdy wybiły jej 4 miesiące” – napisała na swoim blogu mama Paulinki.

Ogromny postęp w medycynie perinatalnej i neonatologii w ostatnim dziesięcioleciu sprawił, że lekarze ratują, niekiedy wręcz przywracają do życia, coraz młodsze wcześniaki, skrajnie niedojrzałe noworodki oraz te urodzone o czasie, ale z bardzo poważnym niedotlenieniem, w zamartwicy. Takie, które jeszcze kilka lat temu najczęściej umarłyby podczas porodu lub tuż po nim. I coraz częściej medycy zadają sobie dramatyczne pytania. Czy tak trzeba? Czy wolno?

Uporczywa terapia

Lekarz zobowiązany jest do podjęcia wszelkich działań ratujących życie. Artykuł 30 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty jasno powiada, że „ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia”.

Czy jednak reanimacja tak niedojrzałego jak Paulinka noworodka nie jest tylko przedłużaniem umierania? A jeżeli przeżyje kilka czy kilkanaście lat w stanie wegetatywnym, podłączone do respiratora? Czy mamy prawo podtrzymywać życie człowieka, nie potrafiąc go wydobyć ze skrajnego cierpienia?

Ratujemy takiego noworodka, ale nie jesteśmy w stanie zapobiec uszkodzeniom mózgu – mówi dr hab. Tomasz Dangel, anestezjolog dziecięcy, specjalista medycyny paliatywnej, założyciel Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci, jedynego w Polsce hospicjum perinatalnego. – Będzie cierpieć, wymagać przez całe życie opieki, rehabilitacji, leczenia przeciwpadaczkowego i umrze w wieku 20 lat na zapalenie płuc, a właściwie z wyniszczenia, bo u dzieci z najcięższymi postaciami mózgowego porażenia dziecięcego dochodzi do zaburzeń połykania.

Polityka 04.2012 (2843) z dnia 25.01.2012; Kraj; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Za wcześnie, by żyć"
Reklama