Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Historia Polski na jednym półmisku

Czym nakarmimy kibiców na Euro?

Barszcz czerwony z pasztecikiem - jest nieodzownym daniem, zwłaszcza nad ranem po całonocnej hulance. Barszcz czerwony z pasztecikiem - jest nieodzownym daniem, zwłaszcza nad ranem po całonocnej hulance. quinn.anya / Flickr CC by SA
Ze znawcą kuchni, Piotrem Adamczewskim, proponujemy Państwu wspólną zabawę – wybierzmy potrawy, które najlepiej zaprezentują Polskę kibicom, odwiedzającym nasz kraj przy okazji Euro 2012.

Kuchnia polska, czyli co? Jakie są nasze potrawy-wizytówki? Co – oprócz przysmażonej bułki tartej – daliśmy kulinarnemu światu i czym możemy się pochwalić? Zapraszamy do głosowania w naszym plebiscycie. Krytyk kulinarny i smakosz Piotr Adamczewski (który prowadzi blog na polityka.pl) przygotował na naszą prośbę propozycję 12 potraw, którymi powinniśmy spróbować podbić serca (i podniebienia) gości, odwiedzających nas na Euro 2012. Oczywiście nasza lista nie jest kompletna – dlatego prosimy Państwa o oddanie swego głosu, a także zachęcamy do podawania własnych propozycji.

Zobacz galerię kulinarnych hitów kuchni polskiej>>

Skąd się wzięła kuchnia polska?
Początki były  przaśne: podpłomyki, bryja. Tak żywili się nasi przodkowie w czasach przedhistorycznych. Ale na szczęście - dzięki położeniu w tej części kontynentu - Polska we wczesnym średniowieczu słynęła także z ryb, dziczyzny, grzybów, miodów (także syconych), piwa i kasz. Wszystkiego tego dostarczały czyste rzeki i jeziora, przepastne bory, leśne barcie i wreszcie łany zbóż, których ziarno, grubo mielone we młynach i na żarnach, dawało wspaniałe i gdzie indziej nieznane kasze. Miłość do gryczanej, perłowej, krakowskiej, jaglanej czy pęcaku utrwalona została w słynnym przysłowiu mówiącym o dumie narodowej, a głoszącym, iż „Polak nie da sobie w kaszę dmuchać!”.

Żyjący pośród borów, nad rzekami i jeziorami Polak jadł więc to, co mu natura sama na stół podawała. Dotyczy to i napitków. Szlachetnie urodzeni pijali miody pitne, chudopachołki zaś piwo. Nasze słowiańskie piwo, warzone z jęczmienia, miało kolor zielonkawy, było lekkie, a nawet musujące. Pito je dla ugaszenia pragnienia, ale i wprawienia się w lepszy humor. Spożywano zaś od wczesnego ranka w postaci polewki z twarogiem lub z grzankami z chleba i żółtkami jaj. Polewka ta, zwana faramuszką, cieszyła się popularnością niemal do końca dziewiętnastego wieku. Polskie piwa robiły wrażenie także na cudzoziemcach.

Cóż takiego dobrego było w polskiej kuchni, że smakosze z odległych krajów delektowali się nią, a nawet do niej tęsknili? Opisując i oceniając średniowieczny polski stół, warto sięgnąć po autorytety. Oto pisze Marya Ochorowicz-Monatowa: „Główne potrawy ulubione Polaków stanowiły: rosół, barszcz, żur, grochówka, kapuśniak, sztuka mięsa, zrazy, kiełbasa, kiszki, mięsa solone, bigos hultajski, kołduny, pierogi, kluski, mamałyga, bliny etc., a do przypraw używano korzenie, szafran, a zamiast cukru miód. Na wspanialszych przyjęciach podawano gęś, gotowaną ze śmietaną i grzybkami lub gęś w potrawce na czarno, do której sos, jak podaje ksiądz Kitowicz w swych pamiętnikach (Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III), zaprawiano spalonym wiechciem słomy, dodając do niego łyżkę miodu praśnego, octu wedle smaku, pieprzu i imbiru. Była to ulubiona potrawa, przychodząca na stół i na największych bankietach. Na wspaniałych ucztach polskich jako przysmak podawano ogonki kóz karpackich, łapy niedźwiedzia i chrapy łosia.” 

Co mamy zza granicy
Mijały wieki. Kuchnia polska zmieniała się wraz z rozwijającym się światem, ale nie do końca ulegała modom i wpływom. Zza granicy zawsze adaptowała nowości do rodzimego, nadwiślańskiego smaku. Wzięła więc - i to dość chętnie - od Włochów jarzyny, nazywając je z wdzięczności włoszczyzną. Od Francuzów i Szwajcarów liczne wyroby cukiernicze, od Holendrów sery, od Turków kawę.

Ale nie pozostawała też dłużna. To z polskiej kuchni w świat wywędrowały ryby gotowane w warzywach, garnirowane pokrojonym jajkiem na twardo i polane roztopionym masłem. Szczupaki, sandacze przyrządzane według tej receptury zdobiły arystokratyczne stoły francuskie pod nazwą à la polonaise. Francuskie stoły wzbogaciły się także o polskie ciasta, a zwłaszcza wielkanocne baby. No i mazurki. Ciasta zupełnie poza Polską nieznane. A wszystko to Francuzi zawdzięczają zamiłowaniu do rodzimej kuchni króla Stanisława Leszczyńskiego, który ostatnie swoje lata spędził jako władca Lotaryngii. Został on bowiem teściem Ludwika XV.

Położenie Polski powodowało, że wielokrotnie była ona teatrem działań wojennych. Na polskim tronie co i rusz zasiadali obcy władcy. I cała ta historia daje się doskonale odczytać w zapiskach kuchennych. W zaborze rosyjskim, poza nielicznymi wykwintnymi restauracjami, które pojawiły się w XIX w. oraz tymi domami, gdzie kultywowano smakowitą kuchnię litewską, jadano potrawy niewymyślne, mączne, którym towarzyszyły smażone jarzyny. Również związek z Prusami nie zapłodnił polskiej kuchni.

Natomiast zabór austriacki przyniósł prawdziwą rewolucję kulinarną, której dobroczynne skutki odczuwamy do dziś. Pod tym względem Habsburgowie wprowadzili nas do Europy. 

Kuchnia C.K.
Galicja była regionem, w którym krzyżowały się wpływy kulturowe wielu różnych nacji: Austriaków, Węgrów, Rusinów, Czechów i oczywiście Polaków. Na tutejszych stołach można więc do dziś spotkać opiekane buły nasączone mięsnymi sosami (knedliki), wątrobiankę (leberwurst), pikantne gulasze, botwinkę lub barszcz, zwany ukraińskim oraz klasyczne polskie dania: zrazy, combry, pieczenie.

Powrót do ustroju demokratycznego - o dziwo - pozwolił wrócić kuchni polskiej do jej arystokratyzmu regionalnych specjalności. I znowu na Śląsku można jeść gęś z modrą kapustą; w Wielkopolsce króluje golonka z grochem, która jest inna – dla mnie jeszcze lepsza – niż bawarska. Wróciły pod Suwałki cepeliny i kindziuk, a na Kaszuby przypłynął znowu dorsz, a nawet turbot, w różnych postaciach. Słowem, polska kuchnia rozkwita wieloma smakami, często zupełnie nieznanymi w innych częściach jednoczącej się Europy. I znowu ma czym tej Europie zaimponować. Miejmy nadzieję, że nie tylko na stole.

Już niedługo kolejny najazd na nasz kraj. Najazd miłośników futbolu. Kibice zaś to naród jadający. Czym możemy im zaimponować na stole? Zwłaszcza że wielu z nich pochodzi z krajów znających się na dobrej kuchni. Ale nie takiej, jak nasza.

Proponuję więc zabawę w ułożenie karty dań dla kibiców. Podsuwam 12 moich ulubionych potraw (niektóre testowane na obcokrajowcach z dobrym rezultatem). Ale nie muszą się Państwo ograniczać do moich propozycji. Głosując na tę listę, każdy uczestnik zabawy może zaproponować jedno swoje danie. Powstanie w ten sposób Polska Dziesiątka, czyli najlepsze dania z naszej nadwiślańskiej kuchni.

Uczestnikom, którzy podadzą najciekawsze propozycje, sprezentuję trzy książki „Kuchnia w kawalerce i apartamencie” napisane przez tandem Barbara i Piotr Adamczewscy (z autografami autorów).

Życzę smacznego!

Piotr Adamczewski

Na Państwa głosy czekamy do 29 marca. Rozwiązanie naszej ankiety w tygodniu przedświątecznym - we wtorek 3 kwietnia.

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną