Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Narcyz zaspokojony

Po słowach Baracka Obamy

Dlaczego lapsus prezydenta USA wywołał taką burzę?

Wrzenie, które nastąpiło w polskich mediach i wśród polityków po niefortunnej wypowiedzi prezydenta USA Baracka Obamy, wydaje się zupełnie nieproporcjonalne do wagi samych słów. Przecież Obama w Polsce był, wielokrotnie mówił o dzielnej postawie narodu polskiego w czasie II wojny światowej, podkreślał cierpienia Polaków i Żydów. Dlaczego zatem tak bardzo przejmujemy się tą jedną niezręcznością? Dlaczego dwa nieświadomie wypowiedziane słowa wzbudzają u nas silniejszą reakcję niż lata konsekwentnej amerykańskiej polityki w tej kwestii? Dlaczego zapominamy, że Amerykanie właśnie uhonorowali wielkiego Polaka Jana Karskiego na równi z tak istotnymi dla nich postaciami, jak Madeleine Albright, Szimon Peres czy Bob Dylan?

Na te pytania są dwie odpowiedzi – jedna uniwersalna, a druga specyficznie polska. Psychologowie wielokrotnie w eksperymentach dowiedli istnienia tzw. efektu wrażliwości. Te same krytyczne słowa z ust obcych wywołują o wiele silniejszą reakcję obronną, aniżeli słowa krytyki od „swoich”. Gdy polscy historycy opisują masowe mordy na Żydach dokonywane przez Polaków w czasie II wojny światowej, często z udziałem jednostek AK czy NSZ – nikt szczególnie nie zwraca na to uwagi. Gdy Polacy piszą o obozach funkcjonujących w międzywojennej Polsce, gdzie torturowano przeciwników politycznych i przedstawicieli mniejszości narodowych – przedstawiciele władz polskich nie reagują. A są to przecież bardzo poważne zarzuty. Dwa omyłkowe słowa z ust prezydenta Obamy wywołują nieporównanie większą wrzawę. Ale nie jest to specyficznie polskie – tak zachowują się też inne narody wystawione na zewnętrzną krytykę.

Wyjątkowa jest jednak pewna forma myślenia o własnym narodzie, na której zbudowana jest polska tożsamość. Ta struktura tożsamości (nazywana przez Daniela Bar-Tala „mentalnością oblężonej twierdzy”) nie dopuszcza myśli o tym, że będąc ofiarami mogliśmy być też sprawcami. A przecież dobrze wiemy, że nie wszyscy w Polsce w latach okupacji byli aniołami. Badania psychologiczne pokazują, że większość osób nie jest skłonna do ratowania innych – wobec cierpienia bliźnich raczej zamykamy się we własnych domach, uciekając od odpowiedzialności. Niektórzy też dołączają do sprawców, by wykorzystać okazję do wzbogacenia się. Nawet w czasie Holokaustu. Wszyscy ludzie tak mają, nie tylko Polacy. My jednak nie potrafimy się pogodzić z faktem, że taka oto jest mroczna natura człowieka. Wierzymy, że Polacy muszą być inni – bo tyle przecież wycierpieli. Tłumienie myśli o własnej niemoralności wyczula nas na wszelkie słowa krytyki. Lapsus Obamy trafił więc na podatny grunt – wyczulonych na własnym punkcie odbiorców jest w Polsce niemało. A politycy zręcznie to wykorzystują, żeby na chwile odpocząć od prawdziwych problemów – podwyższenia wieku emerytalnego czy umów śmieciowych. O „obrażaniu dobrego imienia Narodu Polskiego” premierowi i jego ministrom z pewnością znacznie łatwiej jest rozmawiać ze społeczeństwem, niż o naszych codziennych, realnych problemach.

Gdy kilka lat temu badaliśmy polskich licealistów spotykających się z Żydami odwiedzającymi Polskę zauważyliśmy zdumiewającą nadwrażliwość u młodych Polaków. „Dlaczego Żydzi obwiniają nas, Polaków za Holokaust?”, „Dlaczego uważacie, że tylko Żydzi ucierpieli przez wojnę? Polacy również ginęli w obozach, ale o tym nigdy się nie mówi na spotkaniach z wami!”. Te zdania padały notorycznie, w różnych miastach, w szkołach lepszych i gorszych, zawodówkach i liceach. Często wyprzedzały jakąkolwiek wymianę zdań z Żydami. Były niejako założone.

Psychologowie badający polską mentalność często piszą o „zbiorowym narcyzmie”. Narcyz jest zawsze nadwrażliwy, nigdy nie ma pewności co do własnej wartości. Nigdy nie zazna spokoju.

Nasz stosunek do świata to wieczne wyczulenie na krytykę. Boimy się, że z każdej strony może zostać wymierzony cios. Każdy zachodni przywódca – niemiecka kanclerz, amerykański prezydent czy francuski premier – jawią się nam jako wrogowie, którzy tylko przez kurtuazję unikają obelg pod naszym adresem. Dlatego tak się cieszymy, gdy wreszcie padną te słowa: „Polskie obozy zagłady”. To jest triumf naszej narcystycznej tożsamości narodowej. Nareszcie ktoś potwierdził to, co od dawna przypuszczaliśmy. Nienawidzą nas, niedoceniają.

 

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną