Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Maria Mistyczka

Mistyczka z Damaszku uzdrawia Polaków

Śpiew zawiązujący wspólnotę. Śpiew zawiązujący wspólnotę. Tytus Żmijewsk / PAP
W miasteczku Mogilno, w nowej hali widowiskowo-sportowej na tysiąc osób, Myrna Nazzour z Damaszku przez dwa dni opowiada o swoich spotkaniach z Matką Boską i Panem Jezusem.
Mogilno, Myrna namaszcza zebranych świętym olejkiem. Za nią Dominik Tarczyński.Marcin Kołodziejczyk/Polityka Mogilno, Myrna namaszcza zebranych świętym olejkiem. Za nią Dominik Tarczyński.
Myrna Nazzour podczas mogileńskiej modlitwy za pokój w Syrii. Za nią kopia obrazu MBC namalowana przez mieszkańca miasta.Tytus Żmijewski/PAP Myrna Nazzour podczas mogileńskiej modlitwy za pokój w Syrii. Za nią kopia obrazu MBC namalowana przez mieszkańca miasta.

Myrna przemawia cichym głosem. Spodobała się, ludzie w hali szepcą, że skromna i ma taką szlachetną, zbolałą twarz jak z obrazów. Myrna, znaczy Maria. Przy niej mąż Nicolas, wąsacz w czerwonej bluzie dresowej, dawniej prawie niewierzący właściciel restauracji. Wszędzie jeździ z żoną. Na restaurację zarabiał w Niemczech, tam się zaraził zachodnią ironią i kiedy w 1982 r. w Damaszku z rąk Myrny po raz pierwszy płynęła oliwa z oliwek, Nicolas uznał, że żona zjadła coś tłustego. Ale oliwą spływał także obrazek Matki Boskiej Kazańskiej, suwenir z Bułgarii. Nazzourowie bardzo się przestraszyli i schowali świętość w domu.

Kolejka w Mogilnie stoi przed ósmą rano, drzwi do hali jeszcze zamknięte. Pierwsze rozmowy: Lublin mówi szczegółowo, którędy jechał; Śląsk Opolski, że przenocował po drodze w samochodzie na parkingu; Bydgoszcz musiała wstać przed świtem, bo ma numer identyfikacyjny na Myrnę cztery tysiące coś tam, a podobno wejdzie tysiąc pierwszych osób z kolejki. Nieprawda, mówi Gdańsk, każdy wejdzie. Kolejka rośnie w oczach, Lublin: im słynniejszy charyzmatyk, tym więcej ludzi. Wie, bo był już na kilku. Potem rozmowa schodzi na choroby: głównie raki i niebezpieczne operacje. Potem intencje, dla których się przyjechało na Myrnę: poprawa w małżeństwie, mądrość dla dorastających dzieci, a także ogólniej – za Polskę. Kolejka z szacunkiem cichnie, gdy dołącza wózek inwalidzki albo gdy bliscy wiozą człowieka bez kontaktu ze światem, wpatrzonego w punkt. Numerki na spotkanie z mistyczką pobierało się w Internecie na stronach organizatora – Wspólnoty Katolików Charyzmatycy. Należało wpłacić 50 zł na konto mogileńskiej parafii. Dziewczyna w koszulce charyzmatycy.pl woła od drzwi hali widowiskowo-sportowej: najpierw państwo z dowodami wpłaty.

W 1982 r. – gdy z obrazka płynęła oliwa z oliwek – piękna Myrna Nazzour, z domu Al-Akhras, grekokatoliczka, miała 18 lat. Pół roku wcześniej wyszła za prawosławnego Nicolasa. Mieszkali w damasceńskiej dzielnicy Soufanija – nazwa dzielnicy jest dziś synonimem cudu. Mistyczka przedstawia się na stronie internetowej soufanieh.com: nigdy poważniej nie chorowała ani nie miała wypadku, intelektualnie przeciętna, wesoła, przerwała szkołę rok przed maturą. Z ociekającym oliwą obrazkiem zamknęła się w sypialni, padła na kolana i modliła się – tymczasem obrazek zapełnił oliwą już cztery talerze. Wtedy Myrna usłyszała wspaniały, damski głos dobiegający znikąd: nie lękaj się, jestem z tobą. Otwórz drzwi i nie zabraniaj ludziom kontaktu ze mną. W ten sposób Matka Boska, bo to ona mówiła, wybrała sobie prostą dziewczynę z Syrii na apostołkę.

Kolejka w Mogilnie się denerwuje. Zaczyna się jak zwykle: pan tu nie stał. Potem mąci mężczyzna w dżinsówce: burdel jest – tak to reklamowali, a syf jest! Przepycha się do wejścia roztrącając kolejkowiczów. Sam wytworzył iskrę, a za chwilę już stoi w płomieniach: wpuścić mnie! I do żony: chodź tu, wchodzimy! Żona uśmiechnięta z zażenowania. Kolejka komentuje: ten się przyjechał leczyć z agresji. Dżinsowy słyszy to, rwie się do bójki. Mija go romska rodzina, wiozą na wózku schorowaną kobietę, która jęczy: mamo, mamo. W Internecie prezes Charyzmatyków, Dominik Tarczyński, reklamował spotkanie: Myrna Nazzour to jedna z największych obecnie żyjących mistyczek Kościoła katolickiego, a znaki, jakich Bóg dokonuje za jej pośrednictwem, są dowodem tego, że cuda oraz uzdrowienia nie są jedynie wydarzeniami ze Starego Testamentu, ale także rzeczywistością Kościoła naszych czasów.

30 lat temu, opowiada Myrna, zaczęła się jej misja od Boga. Kiedy, za radą Matki Boskiej, otworzyła drzwi swojego domu, przyszli sąsiedzi wszystkich wyznań z Soufanii, ale także policja i lekarz. Policjanci obejrzeli cudowny obrazek, szukali rurek doprowadzających oliwę, ale wobec ich braku padli na kolana. Lekarz kazał Myrnie umyć ręce, osobiście wytarł je ręcznikiem. Zaniemówił – z rąk dziewczyny popłynęła znowu oliwa. Myrna była przerażona. Nicolas też – bo czy święta kobieta może nadal żyć w małżeństwie? Żona odpływała od niego w nadprzyrodzenie. Niewidzialna ręka dotykała jej ramienia – ktoś, kogo nie było, prosił, aby Myrna wyszła z nim na taras na dachu domu. Ludzie szli za nią na taras – tam zachwycona czymś Myrna wpatrywała się w powietrze, robiła kilka kroków i bardzo delikatnie rysowała kciukiem krzyż, z rąk kapała oliwa. Matka Boska, mówiła potem Myrna, prosiła, abym uczyniła znak krzyża na jej czole. Język Myrny stawał się nagle dostojny, literacki.

W Mogilnie mają piękną halę widowiskową ze wszystkimi wygodami. Ludzie zajmują miejsca, miał rację Gdańsk – jest krzesło dla każdego. Kto nie zapłacił przelewem, może to zrobić gotówką, przy wejściu. W środku ogarnia ludzi spokój, tylko dżinsowy wykłóca się o miejsce w pierwszym rzędzie – gdy je wymusi, ukoi się natychmiast. Kilkoro opóźnionych umysłowo dzieci śmieje się, klaszcze albo płacze z sobie tylko znanych powodów, ale nawet one cichną, gdy przychodzi Myrna Nazzour. Rodzice trzymają za ręce dorosłe dzieci z zespołem Downa, obracają przodem do wydarzeń. Na kocyku pod ścianą dziewczynka z wenflonami w obu rękach bawi się z koleżanką w masce antybakteryjnej na twarzy. Sala wpatruje się w Myrnę z oczekiwaniem na cud.

Na początku 1983 r. Myrna Nazzour spotkała się w Damaszku z Jezusem. Bardziej był on strumieniem światła o kształcie człowieka niż brodatym młodzieńcem. Mówił z pogodą w głosie, pytał Myrnę: moja córko, chcesz zostać ukrzyżowana czy otoczona chwałą? Otoczona chwałą, odpowiedziała. Jezus uśmiechnął się: a przez stworzenia czy przez Stworzyciela? Myrna wolała być otoczona chwałą przez Boga, ale Jezus wyjaśnił jej, że takie rzeczy dzieją się właśnie przez ukrzyżowanie. A Matka Boska zawsze ubrana była w białą suknię z błękitnym pasem i chustą na głowie, całkiem jak w najczęściej spotykanych figurkach. Mówiła Myrnie Nazzour, że królestwem nieba na ziemi jest Kościół. Także o świętości rodziny i potrzebie zjednoczenia chrześcijan. I rzeczywiście: widzenia zdarzały się Myrnie, kiedy święta katolickie pokrywały się z prawosławnymi.

W mogileńskiej hali widowiskowo-sportowej dużo pracy mają księża. Spowiadają na trybunach i na boisku. Proboszcz mogileński Andrzej Panasiuk wciąż uśmiecha się do zebranych – dumny z wydarzenia. Pierwszy punkt programu – śpiewy zawiązujące wspólnotę; księża chodzą wśród ciżby pielgrzymów, zachęcają do spontanicznego podnoszenia rąk podczas modlitwy. Są supportem dla Myrny, która wystąpi w dalszej części programu, po wykładach proboszcza i misjonarza z Syrii. Czasem mikrofon przejmuje Dominik Tarczyński, prezes Charyzmatyków – rzutki, młody, w garniturze. Dyryguje zebranymi: proszę nie wstawać; teraz ten sektor podchodzi do Myrny; kto namaszczony, niech wyjdzie z sali.

Pierwsze stygmaty pojawiły się w 1983 r. – kamery wideo były już popularne, dowody można obejrzeć na youtube.com albo na charyzmatycy.pl. Myrna Nazzour leżała w łóżku w domu, w transie, kiedy otworzyła się jej rana na czole. Dookoła pełno ludzi, przyglądali się oniemiali. Myrna krwawiła także z boku, z obu stóp i rąk, a jej twarz pozostawała spokojna i dumna. Wśród świadków byli Nicolas, księża, lekarze, tłum pielgrzymów z całego świata. Rany goiły się bez śladu po kilku godzinach. Dom Nazzourów w Soufanii był otwarty dla wszystkich. Myrna, gdy powracała z widzeń z Matką Boską i Jezusem, mówiła bardzo szczerze, że wolałaby zostać w tym innym, piękniejszym świecie. Nicolas, też szczerze, że czasem chowa się na całe godziny w toalecie, aby zaznać prywatności. Na szczęście księża orzekli, że można być mężem mistyczki – piękna Myrna urodziła mężowi córkę i syna. Wierni dziwili się widząc ją myjącą podłogę tymi wydzielającymi święte oleje rękami. Oleje badały laboratoria w Europie – stuprocentowa oliwa z oliwek. Myrnę badał psychiatra – żadnych śladów hipnozy ani histerii.

Pierwszego dnia do Myrny Nazzour można podchodzić, aby dać się namaścić oliwą. Tym razem oliwa jest z maleńkiej buteleczki, mistyczka robi znak krzyża na czołach ludzi. Ustawiają się w kolejce wózki inwalidzkie, kule, roześmiane i płaczące dzieci, chorzy na granicy śmierci. Płaczą wszyscy. Nawet ci ojcowie o wyglądzie twardzieli, w dresach i obcięci na łyso, płaczą, gdy stają przed mistyczką z bezwładnymi ciałami chorych dzieci na rękach. Klękają przed Myrną, a ona zawsze delikatnie ich podnosi – Myrna, ostatnia szansa w życiu. Na forum internetowym „Super Expressu”, który zapowiadał przyjazd mistyczki do Polski, pojawiają się takie wpisy: „Czy ta mistyczka by mnie uzdrowiła z tej nieuleczalnej torbieli pajęczynówki w mej głowie (...) by się już nie nawróciła?”. Później w Mogilnie mszę odprawi osobiście kardynał Józef Glemp, przedstawiany jako gość honorowy.

Drugiego dnia prezes Dominik Tarczyński zarządza, że Myrna podejdzie do ludzi. Od tego czasu, kto chce zrobić zdjęcie Myrnie, ma na nim także Dominika Tarczyńskiego z mikrofonem. Przy wejściu do hali widowiskowo-sportowej ludzie ubrani w koszulki charyzmatycy.pl sprzedają filmy dokumentalne autorstwa prezesa o mistykach z Kolumbii i wywiad z watykańskim egzorcystą, po 25 zł sztuka. Na okładkach filmu kilka słów o autorze: ma 33 lata, skończył prawo na KUL, robi doktorat, założona przez niego wspólnota Charyzmatycy zajmuje się ewangelizacją w mediach, jeszcze rok temu był dyrektorem oddziału TVP w Kielcach. Przewodzi także lubelskiemu oddziałowi Stowarzyszenia Solidarni 2010.

Drugiego dnia w hali widowiskowej w Mogilnie prezes zaprasza do środka również tych, którzy nie zapłacili za wejście. A także przez mikrofon zachęca do kupowania swoich filmów.

Ostatnie stygmaty Myrna Nazzour miała w 2001 r., ostatnie widzenia w 2004 r. Matka Boska uprzedziła, że przychodzi ostatni raz. Myrna zrozumiała, że Bóg zostawia ją z misją pokojową, którą trzeba głosić na całym świecie. Wiedziała, ile znaczy dla ludzi; bywało rzeczywiście, że po spotkaniu z Myrną w Soufanii sparaliżowani zaczynali chodzić, a niewidomi widzieć. Gdy ludzie zostawiali Nazzourom pieniądze, zawsze zabierał je zaprzyjaźniony ksiądz dla damasceńskich biedaków. Kiedy Nazzourowie ruszali w kolejne tournée po świecie, by Myrna mogła przekazać słowa Matki Boskiej, też nie brali za to pieniędzy. Są w Mogilnie w hali, a tymczasem w Damaszku, u nich w domu, tłum ludzi jak zwykle modli się do zaolejonego obrazka z Bułgarii.

Następnego dnia po mistycznym spotkaniu z Myrną Nazzour w Mogilnie, każdy, kto zarejstrował się na charyzmatycy.pl i otrzymał numerek identyfikacyjny, dostaje maila od Dominika Tarczyńskiego. Najpierw prezes dziękuje za udział – „cudowny czas, Bóg dokonał wielkich dzieł!”, Myrna przyjedzie znowu w październiku, do Katowic. Następnie Dominik Tarczyński ma pilną prośbę: pod koniec lipca do „Gazety Polskiej” będzie dołączony jego film (projekt), wywiad z watykańskim egzorcystą – prosi o rozesłanie tej informacji dosłownie wszędzie. To bardzo ważny projekt – pisze – który może wiele osób uchronić przed poważnymi zagrożeniami duchowymi.

Polityka 30.2012 (2868) z dnia 25.07.2012; Kraj; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Maria Mistyczka"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną