Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

MOM, więc zjem

Mizerski na bis

Prasa donosi, że dzięki szeroko zakrojonym badaniom specjalistów z dziedziny inżynierii materiałowej udało się wreszcie ustalić skład parówek sprzedawanych w Biedronce. Skład tych parówek od dawna rozpalał wyobraźnię uczonych, mówiło się o pakułach, papierze toaletowym, kopytach, płytach pilśniowych czy psie zmielonym z budą i łańcuchem. Ponieważ trudno było doszukać się w tych parówkach jakiegoś konkretnego smaku, pojawiło się nawet podejrzenie, że mogą znajdować się w nich obce produkty nieznanego pochodzenia.

Obecnie zagadka została rozwiązana. Jak ujawniła „Gazeta Wyborcza”, parówki z Biedronki są produktami pochodzenia jak najbardziej znanego i składają się „z MOM – 47 proc., skórki z kurcząt, wody, kaszy mannej, skrobi ziemniaczanej, a do tego baterii składników E z glutaminianem sodu na czele”.

Najbardziej smakowitym składnikiem wydaje się być MOM, czyli „masa kostno-tłuszczowa uzyskana po podgrzaniu i zmieleniu szkieletu zwierzęcego, ewentualnie przeciśnięciu go pod wysokim ciśnieniem przez sita różnej wielkości”. Zdaniem znawców, to właśnie dzięki MOM parówki z Biedronki oraz niemal połowa innych dostępnych na rynku wędlin uzyskują wiadomy smak oraz niezwykle atrakcyjną cenę.

Fachowcy upierają się, że obecność MOM obniża jakość wędlin, na szczęście fakty przeczą tego rodzaju opiniom. Statystyki pokazują, że jest to jakość w pełni odpowiadająca oczekiwaniom klientów. To właśnie po wędliny z dużą zawartością MOM klienci sięgają najchętniej, często wydając na nie wszystkie pieniądze. Do przygranicznych sklepów i straganów po wyroby zawierające MOM tłumnie przybywają klienci z Niemiec, gdzie stosowanie MOM do produkcji wędlin jest zabronione.

Polityka 31.2012 (2869) z dnia 01.08.2012; Fusy plusy i minusy; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "MOM, więc zjem"
Reklama