Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Nabrani na rany boskie

Jak kierowniczka poczty naciągała ludzi na kredyty

Wszyscy poszkodowani wstydzą się tego, że tak po dziecinnemu dali się nabić w butelkę. Wszyscy poszkodowani wstydzą się tego, że tak po dziecinnemu dali się nabić w butelkę. Henryk Sawko / PantherMedia
Ludzie byli poruszeni, że osoba na niebotycznym stanowisku kierowniczki poczty przyjeżdża w ich skromne progi prosić o pomoc. Więc brali te pożyczki w bankach na swoje nazwiska, nawet współmałżonkom nic nie mówiąc.
Zofia Sz. wybierała chorych, bezrobotnych, emerytów, którzy sami wiedzieli, co to nieszczęście.Łukasz Rayski/Polityka Zofia Sz. wybierała chorych, bezrobotnych, emerytów, którzy sami wiedzieli, co to nieszczęście.

Do Krystyny Ch., emerytki, lat 63, przyjechała Zofia Sz. Na miłość boską, mówiła, proszę wziąć pożyczkę na swoje nazwisko. Potrzebuję pieniędzy na bajpasy dla męża. Pani weźmie, ja spłacę w ratach co do grosza.

Kto by nie pomógł na „miłość boską” tudzież „rany Chrystusa”? – mówi Dariusz F., szanowany w całej okolicy emerytowany policjant, który stał się niepisanym rzecznikiem ofiar Zofii Sz. Do niego Zofia Sz. nie pojechała po pożyczkę – za wysokie progi. Wybierała chorych, bezrobotnych, emerytów, którzy sami wiedzieli, co to nieszczęście.

Katarzyna K. też dostała prośbę z półki „mąż”: mąż jedzie za granicę, żeby tam zarobić, bierze bezpłatny urlop, a Zofia Sz. zostaje bez jego finansowego wsparcia. Obecność męża przy tej rozmowie uwiarygodniała prośbę.

Do Marii N., emerytowanej nauczycielki przedszkolnej, Zofia Sz., wówczas kierowniczka urzędu pocztowego, przyszła z koleżanką. Pracownica dodaje powagi i rzetelności. Maria znała Zofię, bo kiedyś była ona druhną na ślubie jej chrześniaka. Kiedy Zofia do niej przyjechała, nawet się przed wzięciem pożyczki wzbraniała. Ale w końcu się zgodziła. I tylko ona jedna zażądała od Zofii Sz. pokwitowania.

Józef K. natomiast jej nie znał. Tyle co z poczty, skąd brał emeryturę. Była zawsze bardzo miła i ładnie ubrana. Zaprosiła go do gabinetu i zapytała, czyby nie wziął. Pojechali do Getin Banku. Józef K. wziął 40 tys. i dał Zofii. Bo czasem trzeba człowiekowi pomóc w potrzebie. Prosiła tylko, żeby nikomu o tym nie mówił. Dobrocią nie ma co się chwalić przed innymi.

Dobroczyńcy

Zawsze miało być szybko. Katarzynę K. Zofia z mężem podwieźli samochodem najpierw do jednego banku. Zawsze wszystkich podwozili mąż albo syn, uczeń technikum. Potem do Eurobanku.

Polityka 03.2013 (2891) z dnia 15.01.2013; Kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Nabrani na rany boskie"
Reklama