Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Cisza nad łóżeczkiem

Czy można nie kochać własnego dziecka?

Bycie z dzieckiem bywa dla psychiki zagrożeniem także dlatego, że wyzwala więcej silniejszych doznań niż jakikolwiek inny związek. Bycie z dzieckiem bywa dla psychiki zagrożeniem także dlatego, że wyzwala więcej silniejszych doznań niż jakikolwiek inny związek. Mirosław Gryń / Polityka
Nie kocham mojego dziecka, jest mi obojętne – takie wyznanie to jedno z najsilniejszych tabu.

To miało przyjść. Koleżanki zapewniały, że tak się z czasem stanie. Partner – jeszcze gdy była w ciąży – mówił, że matka zaczyna kochać dziecko, jak tylko je zobaczy. Potem, że gdy ono zaczyna się uśmiechać. Potem przestał o tym z nią rozmawiać. Po czterech latach od urodzenia córki ona wciąż żałuje, że jej dziecko jest. Karmi je, prowadzi do przedszkola, wychowuje, ale chciałaby, żeby córka zniknęła. Nie chce sobie z tym radzić. Ani słuchać, że będzie dobrze. Poszła kiedyś do specjalisty. Ten żadnych odstępstw od normy nie znalazł.

Brak miłości do dziecka wymyka się psychiatrycznym klasyfikacjom. O ile dobrze ma się powszechne przekonanie, że ta właśnie jest najbardziej oczywistą i najsilniejszą z ludzkich miłości, o tyle naukowcy toczą spory, czy to, co miałoby ją napędzać – instynkt macierzyński – na pewno istnieje. Sygnały nieumiejętności kochania pulsują w medialnych wypowiedziach i upublicznionych kilka tygodni temu zapiskach Katarzyny W. (jeśli wierzyć w ich autentyczność), której proces o zabójstwo córki właśnie rusza. Bardziej otwarte wyznania czyta się na kobiecych forach: „nienawidzę swojego dziecka”, „nie kocham mojego dziecka, jest mi obojętne”. Wyłącznie anonimowo. Potem jest o strachu przed samą sobą, zagubieniu, samotności, rezygnacji.

A jeszcze niżej, w odpowiedzi – litanie wyzwisk…

Cały artykuł Joanny Cieśli w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniu na iPadzie i w Polityce Cyfrowej.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Dlaczego książki drożeją, a księgarnie upadają? Na rynku dzieje się coś dziwnego

Co trzy dni znika w Polsce jedna księgarnia. Rynek wydawniczy to materiał na poczytny thriller.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
18.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną