Wielka ucieszka
Jak (w niecałe 7 min) uciec z więzienia i ośmieszyć system więziennictwa
O ucieczce z więzienia w Płocku można by zrobić film. A właściwie to nawet nie trzeba, bo film już jest. Zarejestrowały ją krok po kroku więzienne kamery. I przynajmniej wiadomo, że system kamer w więzieniach do czegoś się przydaje. Co prawda ucieczkom nie zapobiega. Ale teraz jest ładny film instruktażowy, z którym specjaliści od ochrony jeżdżą od zakładu do zakładu i wyświetlają go innym strażnikom ku przestrodze. Zdarza się, że humory na pokazie dopisują, bo to rzeczywiście zabawne oglądać, jak jeden człowiek znalazł wszystkie luki w systemie i uciekł z najcięższego kryminału w Polsce. Ale tak ogólnie, to śmiesznie nie jest. Bo najprawdopodobniej uciekał, żeby zabić. A już dwa razy udowodnił, że to akurat wychodzi mu nieźle.
Zgrzytu zgrzyt
Ponieważ służba więzienna niechętnie opowiada o swojej porażce, część historii trzeba rekonstruować samemu. Na przykład ten fragment o piłowaniu krat. Według oficjalnej wersji, zabezpieczająca okno krata została przepiłowana za pomocą pilnika iglaka. To taki mały pilniczek bez rękojeści, do drobnych prac wykończeniowych. Jerzemu Ł. rzeczywiście udały się prace wykończeniowe. Swoją krótką ucieczką wykończył dyrektora więzienia, szefa ochrony, zmianowego i sześć innych osób. A zdaje się, że lista nie jest jeszcze zamknięta.
Poszło o to, skąd tego typu pilnik znalazł się w celi skazanego na dożywocie. No i jak to się stało, że przez co najmniej dwa miesiące nikt nie zauważył piłowania krat. Które powinny być co kilka dni opukiwane drewnianymi młotkami. Te podpiłowane wydają podobno inny dźwięk. Tylko że w więzieniach kraty i parapety robią za lodówki. Więc krat się nie opukuje, żeby nie burzyć spokoju w celi.