Przykłady z ostatnich dni to dwa mecze reprezentacji piłkarskiej i spektakl reżysera Klaty w krakowskim Starym Teatrze. Widzów dramatu według Augusta Strindberga zbulwersowała pustka intelektualna, brak treści i obsceniczność przekazu, w szczególności fakt, że aktor Globisz kopulował ze scenografią, a pani Segda wulgarnie imitowała akt seksualny, w dodatku w ubraniu, co świadczy o niepoważnym podejściu do widza.
Podczas występów drużyny Nawałki wprawdzie nikt nie kopulował, ale także nie dało się tego oglądać, gdyż z powodu braku reżysera na boisku dominowała nuda i brak składnej akcji.
„To jest nastawienie na prymitywne, głupie prowokowanie aż do granicy niezrozumiałej zupełnie perwersji” – pisał o przedstawieniu Klaty zbulwersowany dziennikarz prawicowego portalu wpolityce.pl. Niestety, to samo można powiedzieć o obu meczach. Nic dziwnego, że i na stadionach, i w teatrze publiczność gwizdała, krzycząc „wstyd” i „hańba”. Mecze udało się jakoś dograć do końca, ale przedstawienie Klaty zostało w pewnym momencie przerwane przez najbardziej wyrobionych widzów, którzy zażądali zwrotu pieniędzy za bilety, bo uznali, że nie dostają tego, za co zapłacili. Przy okazji panu Globiszowi zarzucono, że jest wulgarny i gra nie tak, jak mu się klaszcze, a pani Segdzie – że jako święta Faustyna dobrze się zapowiadała, ale wstąpił w nią diabeł. Reżysera oskarżono o to, że za nasze państwowe pieniądze reżyseruje nie to, co napisał Strindberg, w dodatku zupełnie nie tak, jak się tego od niego oczekuje.
Krytyka była słuszna, bo swój skandaliczny spektakl Klata wystawił bez konsultacji z widzami, którzy w Starym Teatrze wiele sztuk widzieli i doskonale orientują się, o co autorom w nich chodzi, więc jak Klata nie był pewien, mógł się poradzić. „Sądzę, że powinniśmy wyciągnąć konsekwencje za zachowanie Klaty i to konsekwencje w postaci jakiejś nagany czy wręcz zdjęcia go z funkcji dyrektora teatru” – sugeruje portal wpolityce.pl. Słusznie, może to oduczy go wulgarności i robienia wszystkiego po swojemu. Moim zdaniem Klata i tak ma szczęście, że po spektaklu nie oberwał, bo portal wpolityce.pl zapewnia, że gdyby na sali był Strindberg, prawdopodobnie wytrzaskałby Klatę po twarzy. Może lepiej, że Strindberga nie było i Klacie tym razem się upiekło. Ale nie można wykluczyć, że kiedyś zwolennicy dramaturga dopadną w końcu Klatę w ciemnej uliczce i wtedy dowie się on, jak wygląda prawdziwy dramat.