Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Miś zboczeniec sieje lęk

Kiedy nagość dziecka staje się groźna dla dorosłych?

„Na ogół panika moralna nie ułatwia walki z patologią. Przeciwnie, utrudnia ją, ponieważ usuwa z pola widzenia rzeczywiste zagrożenia, kierując wysiłki nie tam, gdzie się powinno”. „Na ogół panika moralna nie ułatwia walki z patologią. Przeciwnie, utrudnia ją, ponieważ usuwa z pola widzenia rzeczywiste zagrożenia, kierując wysiłki nie tam, gdzie się powinno”. Pete Stec/Design Pics / EAST NEWS
Z dr. Lechem M. Nijakowskim, socjologiem, o pornografii dziecięcej i o tym, dlaczego nagość dzieci zaczęła nas niepokoić.
Dr Lech M. Nijakowski – socjolog, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, docent w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa i Ochrony w Warszawie.Tadeusz Późniak/Polityka Dr Lech M. Nijakowski – socjolog, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, docent w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa i Ochrony w Warszawie.

Barbara Pietkiewicz: – Nie ma już w witrynach zakładów fotograficznych zdjęć gołych bobasów. W aktualnych wydaniach podręczników medycznych też ich nie ma. Na baseny przynosi się maluchy w kostiumach kąpielowych. Wiele zmieniło się w ostatnich latach.
Lech Nijakowski: – Nagość dziecka przez setki lat odpowiadała rajskiej nagości pierwotnych ludzi, spostrzegano ją jako niewinną i naturalną. I tak jest do dziś w wielu krajach Dalekiego Wschodu, np. w Indiach. Ale na naszych oczach narodziło się nowe kulturowe tabu – nagości dziecięcej właśnie. Nawet film „Akademia Pana Kleksa” wyświetla się już bez sceny pod deszczowym drzewem z rozebranymi chłopcami. Pracownicy zakładu fotograficznego, w którym wywoływano akty, m.in. dzieci autorstwa znanej artystki fotografki, wezwali policję, uznając je za pornograficzne. W innych krajach zachodnich jest podobnie, jeśli nie gorzej. W USA dom Jacka Sturgesa, autora fotografii nagich kobiet i dzieci wiszących w najbardziej renomowanych muzeach i galeriach na świecie, został przeszukany przez agentów FBI po doniesieniu laboranta wykonującego odbitki, że artysta produkuje pornografię. W ekranizacji książki „Władcy much” z 1963 r. widać nagich młodych aktorów, w kolejnej, w trzy dekady później, ta nagość jest już ściśle kontrolowana. Wizerunek nagiego dziecka stał się dwuznaczny i prowokujący.

Bo patrzymy na te zdjęcia jakby oczyma pedofila, zastanawiając się, czy aby to, co dla nas nie jest podniecające, dla niego takie jest?
Prawdopodobnie wiele zdjęć uznawanych dziś przez nas za pedofilskie wcale pedofila nie pobudza.

Jaki związek ma dziecięca nagość na zdjęciach z zagrożeniem seksualnym dzieci?
Często żadnego. Ale logicznie wypływa ze struktury paniki moralnej, która na przestrzeni wieków się nie zmieniła. Ludzie są przekonani, że rzeczom dla nich ważnym i drogim zagrażają jacyś ludzie lub zjawiska. Działają zgodnie z takimi przekonaniami, co rodzi skutki, które kreują rzeczywistość.

W której nagość jest zawsze zła. Zbiorowy strach nie bierze się znikąd.
Procesy te mają głębokie korzenie w mechanizmach psychologicznych. Stają się doskonałą pożywką dla mediów, które żywią się polityką skandalu. Ale przydatne są też politykom. Polityka strachu jest skutecznym narzędziem, łatwo za jej pomocą mobilizować ludzi do działania, nie wymaga wykazania się szczególnymi kompetencjami. Panikę moralną ożywia opowieść, narracja, dyskurs o jakimś zagrożeniu, snuty nieustannie, kiedyś przez księży, autorytety, dziś przez naukowców, dziennikarzy. Kiedy opowieść przyjmuje się za rzeczywistość, zgodnie z logiką paniki moralnej wszystko zaczyna potwierdzać nasze przekonanie. Jeśli coś do tego wizerunku nie pasuje, często to usuwamy.

Zagrożenia muszą być wielkie, żeby powstała panika?
Nieważna jest rzeczywista skala zagrożenia, a nawet to, czy ono realnie istnieje, czy też ludziom się tylko tak wydaje. Nieważny jest także podmiot zagrożenia. Istnieje duże podobieństwo między paniką moralną w XIX w. związaną z masturbacją a obecnie – z paniką wokół pedofilii. Obie koncentrowały się na seksualności dziecka i jego przyszłej kondycji. Masturbujący się nastolatek miał wyrosnąć na zdegenerowanego osobnika, który jako ojciec będzie płodzić kretynów (określenie wówczas naukowe). W XIX w. panika ta przejawiała się nieustannym nadzorem nad młodymi ludźmi w internatach, szkołach, przy naborze do wojska – czy aby nie oddają się zgubnemu nałogowi. Teraz – przy zachowaniu proporcji – temperatura emocji wokół wykorzystywania seksualnego jest podobna.

Pisze pan w swojej arcyciekawej książce „Pornografia”, że europejskie tabu nie dotyczy nagości dzieci pozaeuropejskich.
W XIX-wiecznej purytańskiej Anglii pokazanie fotografii nagiej kobiety było nie do pomyślenia, ale naukowcy wręcz domagali się dostarczania im zdjęć nagich kobiet z kolonii. Ten rasistowski podział nadal jakoś funkcjonuje. Zdjęcie dziecka afrykańskiego jakby nie zasługuje na taką ochronę, jak nasze zachodnie białe dziecko.

Recepta społeczna jest prosta: pedofila zabić, spalić żywcem, a przynajmniej wykastrować.
Nie każda osoba, która dopuszcza się czynu nierządnego wobec dziecka, jest pedofilem. Może to zrobić w stanie nietrzeźwości, odurzenia albo traktując je jako obiekt zastępczy przy utrudnionym lub niemożliwym dostępie do dorosłej kobiety. Znaczna liczba osadzonych w więzieniu nie jest pedofilami. Nie każdy wreszcie pedofil ulega swej preferencji, wyrabiając skutecznie moralne hamulce. Widzimy więc, w jakiej mierze panika moralna skupiona na figurze pedofila zaciera ten rzeczywisty stan rzeczy.

Zepchnięcie nagości dziecka w stronę tabu dokonało się też, jak przeczytałam w pańskiej książce, w obawie przed rozkwitem pornografii dziecięcej w internecie.
Bo pornografia ta przekształciła się z niekomercyjnej w komercyjną i z amatorskiej w profesjonalną. Międzynarodowa współpraca w jej zwalczaniu sprawiła jednak, że została zamknięta w ramach szyfrowanych sieci bezpośredniego przekazu plików. Prowadzi się nadal specjalistyczne działania, żeby złamać kody i sprawdzić, skąd pochodzą zakazane treści. W świadomości społecznej internet pozostaje jednak wciąż przestrzenią powszechnego zagrożenia i przekonania, że zdjęcia same w sobie zagrażają bezpieczeństwu dzieci.

Jak uzasadnia się delegalizację pornografii dziecięcej?
Chodzi o to, żeby zapobiec wykorzystywaniu dzieci do jej produkcji. Nawet wtedy, gdy sceny są symulowane, a więc rzeczywistego pokrzywdzonego dziecka nie ma. Uważa się jednak, że są one nieobyczajne i powinny być wyrugowane z przestrzeni ­publicznej, bo naruszają nasze moralne standardy i modele ­wychowawcze. A także, by uniknąć sytuacji, w których mogłyby być pochwalane jako przejaw tzw. dobrej pedofilii, co zresztą w naszym Kodeksie prawnym również jest zakazane, jest przestępstwem.

Czy w Polsce produkuje się pornografię dziecięcą?
Dzieci do takich produkcji szuka się głównie w biednych peryferyjnych krajach. Nie jesteśmy w żadnej mierze zagłębiem produkcji rozsyłanej na cały świat. Powstają u nas produkcje z udziałem dzieci, robione na tak zwany własny użytek, niekoniecznie dla zysku, co oczywiście też jest przestępstwem. Tworzą się kręgi wzajemnego zaufania, w których takie materiały między sobą się wymienia, także poza internetem. Jeden z moich studentów analizował w pracy magisterskiej szyfrowane fora, na których ludzie korzystający z anonimowości otwarcie wymieniają się poradami praktycznymi i uzasadniają swe potrzeby. Nie ma tu znaczenia podział terytorialny.

Pornografia dziecięca różni się od tej dorosłej?
Tam też jest wszystko. Sceny zoofilskie, pornografia kazirodcza – cokolwiek istnieje wokół seksu, pornografia temu towarzyszy. Ale w pornografii dziecięcej ta kazirodcza jest szczególnie popularna. Są to najczęściej sceny udawane – ojca z córką, siostry z bratem, matki z synem. Pornografia kazirodcza nie stanowi osobnej kategorii ściganej przez polskie prawo – rozprzestrzenianie scen z udziałem przemocy, zwierząt i niepełnoletnich jest zawsze zabronione.

Podobno w tej oficjalnie działającej fotografii zakazy obchodzi się, udając nieletność. Pełnoletnia kobieta w takiej scenie może wyglądać jak dziecko?
Angażuje się wykonawców bardzo młodo wyglądających, informując przy tym widzów, że skończyli 18 lat. Podaje się też nazwę wytwórni. Wygląd wykonawców podkreśla się odpowiednim makijażem, doborem dekoracji i miejsc, na przykład w szkole, internacie. Są zamierzenia, aby w ramach konwencji o cyberprzestępczości zakazać również takich scen pornograficznych, w których dorośli aktorzy dzięki odpowiedniej stylizacji wyglądają na niepełnoletnich.

Co w pornografii dziecięcej, z natury obrzydliwej, jest niewyobrażalnie obrzydliwe?
Autentyczne, bez symulacji, formy sadystyczne ze scenami tortur i z udziałem zwierząt. Dzieci są do tego zmuszane. Sceny te pokazuje się zawsze w zaszyfrowanych sieciach. To wielki przestępczy biznes, równie opłacalny jak sprzedaż narkotyków czy pozyskiwanie osób do niewoli seksualnej.

Czy pornografia dziecięca może stać się surogatem powstrzymującym pedofila przed kontaktami z dziećmi?
W opracowaniach o leczeniu pedofilii uważa się, że przeciwnie, ona ich napędza. Ale w sytuacji paniki moralnej nie można zgłaszać przeciwnego zdania.

Istnieją w panice moralnej jakieś pozytywy?
Choćby taki, że łamane są pedofilskie zmowy milczenia. Utrzymują się jednak nisze traktowane jako nieczułe na pedofilię. Do niedawna taką niszą wyjętą z paniki moralnej był Kościół, choć teraz to się zmienia. Na ogół jednak panika moralna nie ułatwia walki z patologią. Przeciwnie, utrudnia ją, ponieważ usuwa z pola widzenia rzeczywiste zagrożenia, kierując wysiłki nie tam, gdzie się powinno. Molestowanie seksualne jest przedstawiane jako największy problem, ale skupianie się na jednym wymiarze krzywdy dzieci sprawia, że zaniedbujemy inne, np. bicie dzieci, które znajduje społeczną akceptację. Widzimy tu podwójne standardy. W jednym wymiarze dziecko jest bardzo chronione, a w innym traktowane jak własność rodziców. Panika moralna maskuje tego typu sprzeczności.

Będziemy się kiedyś dziwić, widząc zdjęcia bobasa na baranim futrze, jak dziwią nas aparaty przeciw masturbacji, zakładane 150 lat temu na genitalia chłopców?
Histeryczna podejrzliwość jest już wykpiwana w sieci. Do zdjęć dzieci z albumów rodzinnych, scen z filmów internauci dokładają postać misia pedofila. Nawet do słynnego zdjęcia biegnących dzieci wietnamskich, poparzonych napalmem, dorysowano ścigającego je pedofila, co można oceniać negatywnie, ale jest też wyrazem społecznego odreagowania powszechnej w sieci aury podejrzliwości.

Dr Lech M. Nijakowski – socjolog, adiunkt w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, docent w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa i Ochrony w Warszawie. Autor książek, między innymi wydanej w 2010 r. pozycji „Pornografia. Historia, znaczenie, gatunki”.

Polityka 4.2014 (2942) z dnia 21.01.2014; Społeczeństwo; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Miś zboczeniec sieje lęk"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną