Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

A mój chłopiec piłkę kopie...

Przemysł historyczny w rozkwicie. Każda szanująca się (a także nieszanująca się, jak to za chwilę zobaczymy) gazeta ma dziś suplement historyczny. Po latach cenzury i komunistycznej wersji historii teraz kto żyw pisze swoją wersję dziejów. W wydawnictwie „w SIECI HISTORII” ukazał się artykuł „Sport wielkich ludzi” autorstwa Eweliny Steczkowskiej. Ponieważ w młodości interesowałem się sportem, wpadłem w sieci eseju pani Steczkowskiej.

Jak się dowiadujemy, wielu było wielkich Polaków, którzy uprawiali sport. Emilia Plater „wspaniale jeździła konno”, autor „Pana Tadeusza” był zapalonym i bardzo dobrym piechurem, organizował wycieczki, które mogły liczyć nawet 87 km, Zygmunt Krasiński – jak przystało na arystokratę – jeździł konno. „Lech i Jarosław Kaczyńscy w dzieciństwie pływali kajakami, jeździli konno i łowili ryby. Świętym sport też nie był obcy. Julia Maria hr. Halka-Ledóchowska jeździła na łyżwach, konno, pływała, pobierała naukę tańca. Św. Jan Bosko, założyciel zakonu ojców salezjanów, był wielokrotnie widywany podczas gry z chłopcami w piłkę”.

Nie omijali sportu Juliusz Rómmel, obrońca Warszawy, marszałek Piłsudski, no i oczywiście pierwszy biskup Rzymu, „rozmiłowany w aktywności fizycznej Jan Paweł II (…) Lolek od dzieciństwa pasjonował się piłką nożną”. Jako wikariusz zabierał studentów w góry, jako biskup – pływał kajakiem. Kiedy kardynał Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej, pozostał wiernym kibicem piłkarskim. Pius XI był alpinistą, papież Franciszek, podobnie jak jego tata, grał w koszykówkę.

Wszystko byłoby fair (to ważna zasada nie tylko w sporcie, ale i w dziennikarstwie), gdyby jedynymi współczesnymi politykami polskimi, znanymi z zamiłowania do sportu, nie byli „wSieci” bracia Kaczyńscy.

Polityka 5.2014 (2943) z dnia 28.01.2014; Felietony; s. 102
Reklama