O rosnącym niebezpieczeństwie, jakie swoim wyjściem z zakładu stworzy on na obszarze całego kraju, od tygodni informują media, politycy, prawnicy i psychologowie. Ich zdaniem wypuszczony na wolność Trynkiewicz jest zdolny do nie wiadomo czego, dlatego z dużym prawdopodobieństwem może coś zrobić albo nie. Nikt nie wierzy, że rząd Tuska zdoła go powstrzymać, a chora służba zdrowia, kierowana przez ministra Arłukowicza – uzdrowić.
Panuje przekonanie, że dla Trynkiewicza w porządnym kraju miejsca nie ma, dlatego nie wyklucza się, że może on zostać przez społeczeństwo złapany i przykładnie zlinczowany.
Próbuje się nas uspokajać informacjami, że w więzieniu Trynkiewicz przeszedł terapię, a nawet objawił pewien talent w dziedzinie rysunku. Możliwe, ale przecież fakt, że Trynkiewicz wziął się do uprawiania sztuki, to najlepszy dowód, że nadal ma ze sobą problemy i nie jest zupełnie normalny. Lekarze znający Trynkiewicza nie pozostawiają złudzeń: mimo przebytej w więzieniu terapii ten człowiek po opuszczeniu więzienia może pojawić się wszędzie.
Podobno najbardziej zagrożona jest aglomeracja śląska, którą kilkanaście dni temu zbulwersowała informacja, że Trynkiewicz może w niej zamieszkać. Główne wydania wiadomości największych stacji telewizyjnych pokazały drastyczne i budzące grozę zdjęcia klatki schodowej i mieszkania, w którym Trynkiewicz może zacząć w biały dzień przebywać, jeśli nikt go nie powstrzyma. Zagrożeni sąsiedzi (mówi się, że mogą znajdować się wśród nich także przyszłe ofiary Trynkiewicza) wraz z miejscową władzą przystąpili już do akcji protestacyjnej mającej na celu niewpuszczenie Szatana z Piotrkowa na teren aglomeracji.
Część opinii publicznej ze zdziwieniem przyjęła informację, że w normalnym demokratycznym kraju Trynkiewicza nie można ponownie zamknąć, dopóki nie popełni jakiegoś przestępstwa. A jakie mamy gwarancje, że Trynkiewicz jakieś przestępstwo popełni?
Nie da się przecież wykluczyć, że Trynkiewicz okaże się tak chytry, że żadnego przestępstwa nie popełni i będzie sobie spokojnie żył, co ze względów bezpieczeństwa jest zupełnie nie do przyjęcia. Jedyna nadzieja w tym, że zwyrodnialec ten, śledzony dzień i noc przez policję, dziennikarzy i sąsiadów, fotografowany przez paparazzich i zmuszany do udzielania wywiadów, sam w końcu przyjdzie na komisariat i poprosi, żeby go zamknąć, zanim zrobi komuś krzywdę.