Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Planeta wegan

Dieta bez mięsa i nabiału

Z mięsa zrezygnowało już 7 proc. Polaków, z czego połowa to zdeklarowani weganie i wegetarianie. Z mięsa zrezygnowało już 7 proc. Polaków, z czego połowa to zdeklarowani weganie i wegetarianie. enrico01 / PantherMedia
Dziś weganizm coraz częściej traktowany jest jako normalny wybór świadomych i wrażliwych ludzi, a nie jakieś szamaństwo.
W sieci można łatwo znaleźć wiele przepisów na pożywne posiłki dla wegan. Na fot. pasztet z soi nadziewany marchewką, posypany pestkami z dyni.Alicja Rokicka/wegannerd.blogspot.com/Internet W sieci można łatwo znaleźć wiele przepisów na pożywne posiłki dla wegan. Na fot. pasztet z soi nadziewany marchewką, posypany pestkami z dyni.

Wegetarianizm został już oswojony, choć jeszcze kilkanaście lat temu budził ogromne emocje, zwłaszcza gdy chodzi o stosowanie tej diety u dzieci. Trudno było znaleźć lekarza, który by nie straszył, że bez mięsa dziecko nie będzie się rozwijać prawidłowo; że narażanie jego zdrowia z powodów ideologicznych to co najmniej lekkomyślność, jeśli nie okrucieństwo. „Równie dobrze może się pani zdecydować na aborcję” – zdarzało się słyszeć ciężarnym wegetariankom od ginekologa. Za mało białka, za mało żelaza i witaminy D, a w efekcie niedobory, anemia, w skrajnym przypadku śmierć głodowa. Od rodziców, którzy domagali się w przedszkolach i szkołach bezmięsnej diety, żądano zaświadczeń lekarskich.

Dziś wegetarianie mają formalny glejt – oficjalne stanowisko Ministerstwa Zdrowia, według którego wegetarianizm praktykowany w prawidłowy sposób jest zdrowy na wszystkich etapach życia i nie należy pogłębiać uprzedzeń wobec tej formy żywienia.

Teraz na cenzurowanym znalazła się dieta wegańska, która oparta jest na produktach roślinnych: warzywach, owocach, kaszach, orzechach, a odrzuca składniki pochodzenia zwierzęcego; oprócz mięsa także nabiał czy jajka. Weganizm zyskał popularność w latach 60. XX w. jako ideowy manifest przeciwko dominacji człowieka nad naturą i bezwzględnemu eksploatowaniu zwierząt. Bywa jednak postrzegany jako dieta sekciarska, skrajnie ideologiczna i sztuczna.

I tak jest o wiele lepiej niż kilkanaście lat temu, gdy zdarzył się przypadek sądowego ograniczenia praw rodzicielskich z powodu rzekomego weganizmu. Za granicą bywało podobnie. Zwykle okazywało się, że z weganizmem nie miało to nic wspólnego i nie chodziło o dietę, tylko o religijne oszołomstwo czy znachorstwo. Ale media budowały złe skojarzenia z weganizmem – mówi Dariusz Gzyra, szef stowarzyszenia Empatia. – Dziś weganizm coraz częściej traktowany jest jako normalny wybór świadomych i wrażliwych ludzi, a nie jakieś szamaństwo. I staje się coraz bardziej popularny. Z mięsa zrezygnowało już 7 proc. Polaków, z czego połowa to zdeklarowani weganie i wegetarianie w równych proporcjach, a druga połowa aspiruje do bezmięsnej diety.

Bez mięsa można żyć

Dariusz Gzyra jest weganinem od 15 lat. Na tej diecie wychowała się dwójka jego dzieci. Córka ma 20 lat i studiuje, 17-letni syn przerósł już ojca. Rozwijali się normalnie, przeziębiali nawet rzadziej niż rówieśnicy. Byli pod opieką dr. Witolda Klemarczyka z Instytutu Matki i Dziecka, który od lat prowadzi i bada dzieci na dietach wegetariańskiej i wegańskiej.

Na początku pomagał ustawić dietę, przeglądał jadłospisy, oceniał kaloryczność posiłków, mierzył, ważył dzieci i stwierdzał, że wszystko jest w porządku. Według Gzyry, żeby wychować zdrowe wegańskie dzieci, warto pamiętać o kilku prostych zasadach: jeść regularnie, przynajmniej trzy posiłki dziennie, urozmaicać jadłospis, tak by codziennie na obiad było coś innego, i suplementować witaminę B12, której w roślinnej żywności brak, a jesienią i zimą także witaminę D. Warto też zadbać o dobre źródła wapnia, takie jak mleka roślinne, coraz częściej dostępne w sklepach. – Suplementacja brzmi poważnie, ale tu chodzi o tabletki dostępne bez recepty w każdej aptece. Poza tym np. mleko sojowe bywa wzbogacane o witaminę B12 i jak się go pije dużo, można nawet ograniczyć tabletki – mówi Gzyra.

Weganie też mają oficjalny glejt. Stanowisko Academy of Nutrition and Dietics, amerykańskiej organizacji skupiającej profesjonalnych dietetyków, którzy na podstawie badań publikowanych w kilkuset artykułach naukowych stwierdzili, że odpowiednio zaplanowane diety wegetariańskie, w tym wegańska, są zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i są odpowiednie na każdym etapie życia, włącznie z okresem ciąży, laktacji, niemowlęctwa i dzieciństwa. Z zastrzeżeniem, że dieta wegańska wymaga suplementacji witaminy B12. To ważne, bo bierze ona udział w formowaniu się erytrocytów czy funkcjonowaniu komórek nerwowych. Jej długotrwały i poważny niedobór może skutkować anemią albo uszkodzeniem układu nerwowego. A u dzieci te objawy występują szybciej i mogą mieć bardziej trwałe skutki.

Według Hanny Stolińskiej, dietetyczki z Instytutu Żywności i Żywienia, która od kilku lat sama jest weganką, oficjalny dokument polskiego Ministerstwa Zdrowia nie wspomina o weganizmie z ostrożności. – Ta dieta jest odpowiednia nawet dla niemowląt, ale wymaga wiedzy i najlepiej stosować ją pod opieką specjalisty. Problem w tym, że jest ich niewielu. Na studiach nie ma na ten temat mowy – twierdzi. – U wegańskich dzieci zdarza mi się stwierdzać niedobory żelaza, wapnia czy witaminy D, ale one i tak mają mniejsze problemy zdrowotne niż dzieci chowane na diecie tradycyjnej.

Prowadzone w Centrum Zdrowia Dziecka badania wykazały, że dzieci na dietach bezmięsnych rozwijają się normalnie i harmonijnie. Są jedynie trochę szczuplejsze niż rówieśnicy. To jednak można uznać za zaletę. Bo jeśli już jakaś dieta szkodzi polskim dzieciom, to jest to dieta śmieciowa, oparta na fast foodach, napojach gazowanych, przeładowana cukrem i tłuszczem. Odsetek dzieci z nadwagą podwoił się w ciągu dekady. Problem otyłości dotyczy już 13 proc. dzieci do trzeciego roku życia. Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie.

Teoretycznie na diecie wegetariańskiej i wegańskiej także można utuczyć dziecko, żywiąc je np. samymi frytkami i colą. W praktyce osoby, które się na te diety decydują, zazwyczaj podchodzą do kwestii żywienia bardziej świadomie niż inni. Wybierają pełnoziarniste pieczywo, ryż czy makaron. Szukają owoców i warzyw z ekologicznych upraw. Wiedzą, że wapnia należy szukać w brokułach, migdałach, orzechach laskowych czy sezamie, a dobrym źródłem kwasów omega 3 są olej rzepakowy, siemię lniane czy orzechy włoskie. Wegetarianizm i weganizm nie polegają po prostu na eliminacji mięsa czy nabiału. Trzeba umieć zbilansować dietę. Ale jest to coraz łatwiejsze. Kiedyś na rynku były dostępne tylko sojowe mleko i kotlety. Dziś oferta jest ogromna: ciecierzyca, quinoa, czyli komosa ryżowa, glony, mleko migdałowe, kokosowe, ryżowe, masła na bazie orzechów i migdałów, tempeh z fermentowanej soi czy seitan, czyli pszenny gluten, będące doskonałymi zamiennikami mięsa. Pojawia się coraz więcej wegetariańskich i wegańskich restauracji, a te tradycyjne też zazwyczaj mają w karcie dania z oznaczeniem „vege”.

Inna rzecz, że produkty na sklepowych półkach mogą zawierać pułapki. Dodatki, takie jak żelatyna ze zwierzęcych kości, mogą się znajdować tam, gdzie trudno się ich spodziewać: w jogurtach, słodyczach, dżemach.

Nie jestem zwolennikiem czytania etykiet przez lupę – deklaruje Dariusz Gzyra. – Staram się skupić na tym, co ważne, i cieszyć jedzeniem. Aptekarska wnikliwość, doprowadzona do skrajności, może być czynnikiem zaporowym. Człowiek nigdy nie ma pewności, czy np. mono­glicerydy kwasów tłuszczowych w jakimś produkcie są pochodzenia zwierzęcego czy nie. Mogą, ale nie muszą. Lepiej machnąć na to ręką. Prawdopodobnie nawet stół, przy którym siedzę, zawiera jakieś zwierzęce dodatki, które są składnikiem kleju. Drobiazgowość wegan skończy się na tym, że rzadko kto będzie chciał ich naśladować. A w ten sposób zwierzętom nie pomożemy.

Od wegan do witarian

Przeciwnicy bezmięsnych diet ostrzegają, że zaczyna się od wyeliminowania z diety wieprzowiny, a kończy na coraz bardziej radykalnych szaleństwach. Faktycznie – większość wegan zaczynała od wegetarianizmu, istnieją także diety naprawdę bardzo radykalne. Witarianizm wyklucza spożywanie produktów poddawanych obróbce termicznej, bo zabija ona wartości odżywcze. Frutarianie jedzą tylko te warzywa i owoce, których zerwanie nie powoduje „śmierci”, czyli zniszczenia rośliny (rzodkiewki, sałata czy marchew odpadają). Sproutarianie jedzą wyłącznie kiełki. To jednak – i w Polsce, i na świecie – absolutny margines bez tendencji wzrostowych. – W Warszawie była nawet kiedyś restauracja witariańska, ale zbankrutowała – mówi Hanna Stolińska i dodaje, że zna kilku witarian i jednego frutarianina, który żywi się niemal wyłącznie bananami, ale na szczęście nigdy nie słyszała, by ktoś próbował wychowywać na takich dietach dziecko.

*

Mądre i zdrowe

Jeszcze kilka lat temu trudno było znaleźć pediatrę, który nie wierzył w dogmat, że białko zwierzęce jest jedynym gwarantem prawidłowego rozwoju i nie da się go w diecie dzieci niczym zastąpić. Brakowało analiz porównawczych, które rzucałyby światło na to zagadnienie. Dopiero w 2010 r. w Centrum Zdrowia Dziecka przeprowadzono za zgodą Komisji Bioetycznej badania 46 dzieci na diecie wegetariańskiej i wegańskiej w wieku 1,4–7,6 roku – po raz pierwszy na tak dużą skalę, choć grupa z pozoru nie wydaje się liczna. Polegały one nie tylko na ocenie stanu odżywienia, ale również na badaniu ich ilorazu inteligencji. Od dawna wiadomo, że to, co jemy, odgrywa ważną rolę w optymalnej pracy mózgu i wpływa na jego rozwój, jednak w światowej i polskiej literaturze naukowej nie było rzetelnych opracowań dotyczących wpływu diet roślinnych na funkcje poznawcze oraz inteligencję dzieci w wieku przedszkolnym. Wyniki obserwacji opublikowano na łamach czasopisma „Standardy Medyczne w Pediatrii” w 2012 r. Nie stwierdzono żadnych zaburzeń stanu odżywienia. Młodsze dzieci wegańskie rosły nieco wolniej, ale w grupie dzieci starszych nie odbiegały już istotnie wzrostem od rówieśników odżywianych w sposób tradycyjny. Dzieci zarówno na diecie wegetariańskiej, jak i wegańskiej rozwijały się prawidłowo pod względem intelektualnym, ze średnią IQ wyższą od populacyjnej. (PAW)

Polityka 18.2014 (2956) z dnia 27.04.2014; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Planeta wegan"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną