Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Pod knutem Angeli

Córka właściciela pensjonatu Zeus ucieleśnia moje marzenia o Grecji. O której mam zejść na śniadanie, aby trafić na nią, nieświadomą swych wdzięków, leniwie obracającą się pośród nielicznych i milkliwych gości? Czy na pewno pełnoletnią? Z pobłażliwą, nieobecną uprzejmością sprzątającą po żałosnej biesiadzie płowych ludów Północy. Jej ojciec zlicza na palcach każdego Niemca, Rosjanina i Polaka. I wciąż mu brakuje. Puste pokoje zieją niczym małe Hadesy, puste stoliki groźnie wystawiają rogi. Wszystko streszcza się w jednym złowrogim imieniu: Angela! Zła anielica-czarownica zza gór przesłoniła słońce Hellady i wzburzyła lazur jej wód. Helios i Okeanos żądają ofiary przebłagalnej za tę wściekłą erynię. Można ją złożyć w każdej cerkwi. Można też zagłosować na Złoty Świt. Wyjdzie na to samo.

Spośród wszystkich wielkich greckich słów, bez których wciąż nie umiemy się obejść, przedrzeźniając je w swoich dzikich językach, najwięcej życia jest dziś w słowie „kryzys”. Słychać je w tłocznych Atenach, słychać w górskich wioskach i w lazurowych zatoczkach. Kryzysem jesteśmy my – zastępy Angeli, najeźdźcy w Północy, z dwunastoma gwiazdami i dwukreślnym E na tarczach. Bo tu zawsze jak nie Turek, to Włoch, a jak nie Włoch, to Niemiec. I właśnie teraz znów przyszła pora na Niemca. Nieszczęśliwa i uciśniona jest Grecja cała. Prawie tak jak Polska. Ale święta cerkiew obroni ją i wyzwoli, z małą pomocą Ateny i Apolla (bo nie zawadzi i tych starszych bogów mieć w zanadrzu), przed luterańsko-katolicką zarazą. Jeszcze Grecja nie zginęła!

Polityka 32.2014 (2970) z dnia 05.08.2014; Felietony; s. 96
Reklama