Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Rozmowy przy wycinaniu krzyża

Awantura o krzyż w Cudkowie

Ucięty krzyż spoczął w stodole pani Elżbiety. Ucięty krzyż spoczął w stodole pani Elżbiety. Rafał Klimkiewicz / Edytor.net
Czy miejsce kultu religijnego z modlitwami i śpiewem musi znajdować się tuż przy czyjejś posesji? Mieszkanka Cudkowa uznała, że nie.
Sołtys Adam Orzeł zapewnia, że krzyż na dawne miejsce doprowadzi. Nawet wbrew księdzu.Rafał Klimkiewicz/Edytor.net Sołtys Adam Orzeł zapewnia, że krzyż na dawne miejsce doprowadzi. Nawet wbrew księdzu.

Wieś Cudków położona jest jakby na końcu niczego. Wokół tylko pola, pastwiska, łąki. 28 chałup plus jeszcze ze sześć w pobliskiej kolonii Niebyła. W sumie około 100 mieszkańców. – Miastowi rolnicy – rzuca ze złością sołtys Adam Orzeł. – Zostawili rodziców, pouciekali ze wsi, w miastach pracują i tylko czasem wpadną ziemię obrobić. Ni to, ni sio.

We wsi zostały dwa młode małżeństwa i jeden kawaler, który nie ma się z kim żenić. Według sołtysa Orła to dlatego we wsi nic nie ma i nawet sklep zmarniał. Stoi w ruinie. Zastąpił go handel obwoźny. Przyjeżdża parę razy w tygodniu z mydłem i powidłem. To może i wygodniej, bo staje pod każdym domem i miejscowi nie muszą się nachodzić.

Wcześniej w Cudkowie żywego dziennikarza nikt na oczy nie widział. A tu naraz po krzakach stanęły wozy telewizyjne, zjechały samochody. Po domach zaczęli biegać reporterzy z mikrofonami. – W sam tylko wtorek zeznawałem do TVN24 i Polsatu, a gazety i radia to już przestałem liczyć – wspomina sołtys Orzeł. – Ten krzyż rozsławił Cudków na całą Europę.

Już w piątek wieczorem miał jakieś przeczucia, koło północy rozszczekały się psy, słychać było coś jakby chrobotanie. Sołtys nawet wyjrzał z chałupy, ale nic nie zobaczył, bo było ciemno. A w sobotę rano po krzyżu stojącym przy posesji pani Haliny został tylko metalowy kikutek. Ludzie przylecieli do Orłów: sołtys, zrób coś, złodziejstwo krzyża nastąpiło. Myśleli, że to może złomiarze. Wezwana policja z psem tropiącym wykryła, że krzyż leży za płotem u pani Haliny.

– Ludziom się w głowie nie mieściło, że ktoś od nas ze wsi mógł krzyż wyrżnąć i gdybym nie dopilnował, toby ją chyba roztargali. Z 50 osób gotowało się pod jej domem – opowiada sołtys.

Polityka 33.2014 (2971) z dnia 11.08.2014; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozmowy przy wycinaniu krzyża"
Reklama