Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jak mordowałem rock and rolla

W tym roku Mikołaj był dla mnie łaskawy. Spełnił prośbę Radka Sikorskiego o bogate prezenty. Przyniósł, a właściwie przytaszczył, trzy potwornie ciężkie księgi, jedną grubszą od drugiej. Im człowiek starszy, tym ma większe trudności nie tylko ze zrozumieniem, ale po prostu z utrzymaniem książki w drżących rękach. Ja do książek przywiązuję – dosłownie – dużą wagę, wziąłem więc taksówkę bagażową i na własny koszt (nie mam w POLITYCE samochodu służbowego ani „kilometrówki”) pojechałem do sklepu zważyć prezenty, jakie otrzymałem.

Józef Hen, „Dziennika ciąg dalszy”, 640 stron (bagatela!), waga kogucia: 1 kilogram; Mieczysław Wojtczak (wiceminister kultury i kierownik Wydziału Kultury KC PZPR, szef kinematografii w latach 70.!), „Wielką i mniejszą literą. Literatura i polityka w pierwszym ćwierćwieczu PRL”, 960 (!) stron, waga półciężka 1,25 kg; i wreszcie Dariusz Michalski, „Trzysta tysięcy gitar nam gra. Historia polskiej muzyki rozrywkowej 1958–1973”, stron 870, waga ciężka, 1,3 kg.

Największą mam ochotę na Hena, gdyż uwielbiam tego autora, to fenomen żywotności i wigoru, oby żył jeszcze sto lat! („I love Cię, Józek!”), ale zostawiłem go sobie na święta, czyli na deser. W myśl zasady „najpierw obowiązek – potem przyjemność” sięgnąłem do historii polskiej muzyki rozrywkowej, gdzie – o dziwo! – figuruję, obok Krzysztofa Teodora Toeplitza, jako pogromca rodzącej się polskiej niezależnej muzyki rozrywkowej, Eichmann rytmu i bluesa.

Jak wiadomo, w systemie komunistycznym wszystko i wszyscy byli prześladowani, każdy nosi więc blizny, które chętnie pokazuje.

Polityka 51-52.2014 (2989) z dnia 16.12.2014; Felietony; s. 158
Reklama