Na mapie Europy Polska jest średniej wielkości plamą. Ale na mapach firm z branży przemysłu zbrojeniowego wygląda dużo okazalej. – Przemysł zbrojeniowy na świecie z jednej strony cierpi na przerost mocy roboczych. A z drugiej na ciągłe obniżanie nakładów na obronność. Polski program modernizacyjny jest atrakcyjny nawet dla największych graczy – mówi Dominik Kimla, starszy analityk rynku zbrojeniowego z firmy doradczej Frost and Sullivan.
Według zapowiedzi resortu w 2015 r. MON będzie miał do swojej dyspozycji rekordowo wysoki budżet wynoszący 38,4 mld zł. Co prawda ministerstwo podwyższa tę sumę o pięć miliardów złotych, za które i tak musiało spłacić ostatnią ratę za samoloty F-16. Ale nawet po odjęciu tej kwoty to ciągle góra pieniędzy. Dla porównania w 2005 r. budżet MON wynosił 17 mld zł.
Dysponując największym od lat budżetem, MON – po wielu studiach wykonawczych, fazach koncepcyjnych i wstępnych dialogach – zamierza uruchomić wreszcie największe programy modernizacyjne. W 2015 r. ma być podpisana umowa na dostawę 70 śmigłowców wsparcia (ok. 10 mld zł). Wyłoniony dostawca systemu Wisła – obrony rakietowej przed atakiem z powietrza (ok. 30 mld zł). Jest szansa, że zapadną również decyzje w sprawie producenta samolotów bezzałogowych średniego zasięgu (od 3 do 5 mld zł) oraz okrętu podwodnego (od 3 mld w górę).
Jeszcze kilka miesięcy temu Ministerstwo Obrony Narodowej przekonywało o skoku cywilizacyjnym, który dzięki tym kontraktom dokona się w polskiej zbrojeniówce. Dziś mówi się raczej o podtrzymywaniu zdolności i zabezpieczaniu obsługi serwisowej. Takie podejście z pewnością nie uczyni nas bezpieczniejszymi.
Kupowanie, instrukcja obsługi
Na świecie jest kilka modeli pozyskiwania sprzętu wojskowego.