Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sędziami będziem my

Odwaga staniała, rozum podrożał – powiedział znany krytyk Artur Sandauer w 1957 r. Teraz mamy chyba trend odwrotny – drożeje odwaga. Wiele odwagi trzeba mieć, będąc choćby sędzią. Kiedy jakiś wyrok się nie podoba, słyszymy, że „rządzi nami sędziokracja”. Wiele mógłby na ten temat powiedzieć sędzia Igor Tuleya, który kiedyś naraził się Zbigniewowi Ziobrze, uznając zatrzymanie Janusza Kaczmarka (byłego ministra spraw wewnętrznych w IV RP) za bezzasadne i nielegalne. Potem skazał dr. Mirosława G., ale jednocześnie skrytykował nadużycia władzy przez CBA, które porównał do praktyk stalinowskich. Taktyka organów ścigania „budzi przerażenie” – powiedział. Tuleya naraził się prawicy, która w akcie odwetu dobrała się do jego przodków i zlustrowała rodzinę do kości. Sędziom przydałaby się ochrona.

Teraz podobny los spotyka sędziego Wojciecha Łączyńskiego, który miał czelność wymierzyć Mariuszowi Kamińskiemu surową karę trzech lat bezwzględnego więzienia i zakaz zajmowania niektórych stanowisk przez 10 lat. Nie wiadomo, czy wyrok ostoi się w apelacji, to się okaże. Furia, z jaką rzucono się na sędziego, a właściwie na komplet trojga sędziów zawodowych, bierze się stąd, że odważyli się podnieść rękę na szeryfa – ikonę IV RP. Z prawicowych mediów dowiedzieliśmy się, że Wojciech Łączyński jest „sędzią słusznym”, że to dzień hańby wymiaru sprawiedliwości, a nadgorliwość sędziego „jest gorsza od faszyzmu”.

Bywa jednak, że odwaga i rozum zamiast się rozchodzić – idą w parze. Tak się stało w przypadku książki Mirosława Szumiły „Roman Zambrowski 1909–1997”, wydanej przez IPN.

Polityka 15.2015 (3004) z dnia 07.04.2015; Felietony; s. 94
Reklama