Odnalazł się Stanisław Tymiński. Niedoszły prezydent RP pochwalił się „Super Expressowi”, że osiągnął sukces na farmie, mieszka w Toronto, ma trzecią żonę, tym razem Chinkę, 20 lat od niego młodszą. Myśli o powrocie do Polski: „Jestem spełnionym człowiekiem i chcę się poświęcić pracy społecznej, a może i politycznej dla ojczyzny”.
Poznańskie w pierwszej turze wyborów poparło Bronisława Komorowskiego. Zawstydzony czytelnik w liście do „Gazety Polskiej Codziennie” – „w imieniu patriotów wielkopolskich przepraszam Rodaków za ogłupioną większość Wielkopolan”.
Nie wszyscy członkowie SLD panikują po wyborczej klęsce Magdaleny Ogórek. Spokojem i znajomością historii, zarówno starożytnej, jak i nowożytnej, zaimponował Ireneusz Tondera, członek mazowieckich władz partii: „Nie udało się, wynik to wypadek przy pracy. Ale pamiętajmy, że w historii upadały nie takie potęgi jak SLD, choćby starożytny Rzym czy ZSRR”.
Niezłe samopoczucie zaprezentował również nowy (stary) naczelny „Trybuny” Marek Barański: „Konkurencja polityczna, media, kilku znanych publicystów ciągnących za sobą watahy naśladowców i podlizywaczy, była eseldowska arystokracja partyjna – stadko partyjnych wróbli, głoszą, że na SLD może już wejść, kto chce. Myślę, że informacje o śmierci Sojuszu są jednak przesadzone”.
Z rozmowy dziennikarza „Do Rzeczy” z dramaturgiem Wojciechem Tomczykiem, którego sztukę „Zaręczyny” pokazała ostatnio telewizja.