Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Na czarno

Rasizm w Piotrówce, która właśnie awansowała do III ligi opolsko-śląskiej

Piłkarze klubu LZS Piotrówka, grającego w IV lidze. Piłkarze klubu LZS Piotrówka, grającego w IV lidze. Stanisław Ciok / Polityka
A u was biją Murzynów, powiedział Pietka, kiedy kolega z powiatu wyśmiewał go, że bierze sześć złotych za godzinę. Obaj mieli swoje racje. Pietka tyra za grosze. W Strzelcach pobili chłopaków za kolor skóry.
Ireneusz Strychacz (46 l.) nie jest z pochodzenia Czechem. Urodził się w Piotrówce i pewnie zostanie tu do końca, bo jest lokalnym patriotą.Stanisław Ciok/Polityka Ireneusz Strychacz (46 l.) nie jest z pochodzenia Czechem. Urodził się w Piotrówce i pewnie zostanie tu do końca, bo jest lokalnym patriotą.

Pietka kibicuje Piotrówce. Mieszka w okolicy, a właściwie pomieszkuje, bo krąży to tu, to tam – gdzie się trafi robota. Zaciąga wschodem, ponoć przed laty przywędrował z Ukrainy. Kibicuje Piotrówce, bo dostrzega w tej drużynie walor, którego pracodawcy nie doceniają u niego. – Wielokulturowi są – kwituje krótko.

Z Piotrówki do Strzelec Opolskich rzut beretem, ale to dwa światy. W Strzelcach są dwa więzienia, hotele, knajpy, urząd miejski i starostwo powiatowe. Metropolia. Piotrówce, chociaż to historyczna osada, nawet gminy pożałowano, wójt urzęduje w Jemielnicy. W Strzelcach mieszka na stałe prawie 19 tys. osób i czasowo ok. 1,6 tys. pensjonariuszy zakładów karnych nr 1 i nr 2. Piotrówka liczy 1,2 tys. dusz, ale na papierze, bo na co dzień pustki – młodzi pracują w Niemczech.

Piotrówkę założyli husyci przybyli z Czech i Niemiec. Po wojnie wioskę przeznaczono dla repatriantów ze Wschodu. Miejscową ludność pochodzenia czeskiego wysiedlono na Morawy. Niemców wypędzono za Odrę. – Prezes Strychacz to potomek morawskich husytów, nazwisko o tym świadczy – twierdzi Pietka. – Dlatego popiera wielokulturowość.

Ireneusz Strychacz (46 l.) zaprzecza. Nie jest z pochodzenia Czechem. Rodzina przywędrowała zza Bugu. Urodził się w Piotrówce i pewnie zostanie tu do końca, bo jest lokalnym patriotą. Z tego poczucia patriotyzmu kilka lat temu, kiedy miejscowa drużyna piłkarska była w potrzebie, zgodził się przejąć stery. Jest prezesem i głównym sponsorem klubu LZS Piotrówka, grającego w IV lidze.

Z powodu rasy i koloru

W Strzelcach rządzi Piast, w Piotrówce Ludowy Zespół Sportowy. Oba kluby grają w IV lidze. Piast to czerwona latarnia, tak nazywa się drużyny z samej końcówki tabeli ligowej. LZS przeciwnie – sama czołówka, walczy o awans do III ligi. Mała Piotrówka puchnie z dumy, a powiatowe Strzelce rumienią się ze wstydu.

Strzelce powinny się też wstydzić z powodu innego zdarzenia. W Wielką Sobotę piłkarze LZS Piotrówka wybrali się wieczorem na kręgle do Strzelec Opolskich. Przegrali u siebie mecz ligowy z OKS Olesno (1:2) i chcieli odreagować. Mecz był zaciekły, Piotrówka przeważała, ale straciła niefortunne bramki.

W Strzelcach w kręgle gra się w hotelu Browar. Prezes Strychacz wynajmuje w nim pokoje dla kilku swoich przyjezdnych futbolistów. Byli więc niejako w domu i tak się też czuli. Chłopcy wypili piwko, ale porzucać kulą już nie zdążyli, bo ok. godz. 23 do lokalu wparowała grupa osiłków. Galdino, defensywny pomocnik LZS Piotrówka, zapamiętał, że razem z chłopakami siedział przy stoliku, a za ich plecami przystanął jakiś mężczyzna i głośno się naśmiewał, pokazując na piłkarzy palcami. – Jeden z nas zapytał, czy ma jakiś problem – opowiada piłkarz rodem z Brazylii. Inny świadek incydentu usłyszał odpowiedź: To wy macie problem. W tym momencie na piłkarzy ruszyło kilkunastu młodych mężczyzn. Doszło do szarpaniny, pojawił się ochroniarz i wydawało się, że wszystko rozejdzie się po kościach, bo napastnicy trochę się cofnęli. Piłkarze ruszyli do wyjścia i wtedy zaczęło się kolejne natarcie. Galdino usłyszał krzyk: Bambusy, Czarnuchy! To było jak hasło do walki. Posypały się ciosy. Eric Tala, Kameruńczyk, dostał butelką w głowę i stracił przytomność. Galdino wynosił go z lokalu i sam obrywał ciosy w twarz. Pozostali też byli atakowani. Po kilku minutach przyjechała policja.

W opublikowanym później oficjalnym komunikacie poinformowano, że napastników było ok. 30; zatrzymano najpierw dwóch z nich, potem jeszcze dwóch. Postawiono im zarzuty pobicia, a jednemu znieważania z powodu przynależności rasowej i etnicznej. Rzecz bowiem w tym, że sześciu poturbowanych piłkarzy to czarnoskórzy. Trzej z Zimbabwe, Kameruńczyk, Nigeryjczyk i Brazylijczyk. Drugi Brazylijczyk został przez żuli oszczędzony. Według policji dlatego, że jest biały. Uznano, że wyjątkowego pecha miał piłkarz z Zimbabwe Dzimakai Gwaze. Jest zawodnikiem Górnika Zabrze. Do Piotrówki i potem do hotelu Browar wpadł towarzysko odwiedzić kolegów, z którymi do niedawna grał w LZS Piotrówka.

W świat poszła informacja, że to tzw. pseudokibice Odry Opole narozrabiali. Na trybunach opolskiego klubu zdarzają się rasistowskie incydenty. To by pasowało. Policja jednak nie potwierdza, aby zatrzymane osoby były kibicami. Wszyscy to mieszkańcy Strzelec Opolskich. No i drugi ważny przekaz. W nieznanej nikomu opolskiej wsi Piotrówka w piłkę grają nie rolnicy, ale prawdziwi piłkarze z egzotycznych krajów.

Technika, dynamika i głowa

Prezes Ireneusz Strychacz nie chce zadrażniać, zależy mu, aby cudzoziemscy futboliści czuli się na Opolszczyźnie bezpiecznie, nie trzeba nadmiernie straszyć zagrożeniami. Enigmatycznie i oszczędnie wspomina o pobiciu w Strzelcach. Było, minęło. – W Piotrówce nie ma rasizmu – oznajmia. – A incydenty zdarzają się wszędzie.

Klub przejął osiem lat temu. Było całkiem źle. Długi, marne boisko, B klasa i żadnej perspektywy na awans. Co tu gadać, samo dno. Poprzedni prezes poprosił: Irek, ratuj. Prośby nie adresował na ślepo, bo Irek był w Piotrówce potentatem, właścicielem firmy transportowej. A do tego piłkarzem LZS. Grał na pomocy. Słynął z lewej nogi. I właśnie ta lewa noga ucierpiała w zwarciu z przeciwnikiem. Skomplikowane złamanie i koniec kariery.

Wziął prezesurę bez wahania, chociaż sprawę dogłębnie przemyślał. Jako człowiek biznesu skalkulował koszty, jako były piłkarz opracował strategię dla drużyny. I od razu zaczął wprowadzać własny patent dla wiejskiego klubu – ekipa będzie internacjonalna. Piotrówka pokaże prawdziwą twarz polskiej prowincji. Bez kompleksów, światowo i kolorowo.

Wybrał się na rekonesans do Afryki. W Ghanie poznał prezesa jednego z klubów. Dogadali się, tamten pokazał mu swoich chłopaków. Strychacz osobiście dokonał selekcji i negocjował warunki przyjazdu wybranych piłkarzy do swojego sołectwa. – Kryteria wyboru zawsze są takie same – mówi. – Oceniam technikę, dynamikę i głowę. To znaczy, czy facet myśli, zanim kopnie, czy odwrotnie.

O Piotrówce zrobiło się głośno wśród zagranicznych piłkarzy błąkających się po polskich klubach niższych lig. Ireneusz Strychacz do każdego wyciąga rękę. Zawodnika z Burkina Faso ściągnął z Wielunia. Nigeryjczyka Emanuela Ekwueme pozyskał jako wolnego strzelca. 36-letni Ekwueme to chyba najcenniejszy nabytek prezesa, prawdziwy klejnot w koronie. Gra rzadko, bo pochłania go działalność handlowa, ale marketingowo robi dla Piotrówki więcej niż ktokolwiek inny. To przecież były reprezentant Nigerii, a w Polsce zawodnik Polonii Warszawa, Widzewa Łódź, Wisły Płock i Lecha Poznań. Grał też w greckich klubach, a karierę kończył w Zniczu Pruszków. Prezes Strychacz wyciągnął go ze sportowej emerytury. Za ile? Tego nie ujawni nawet na mękach – tajemnica handlowa. W Piotrówce grało też trzech braci Emanuela, a jeden z nich, Martins, nadal czasem wychodzi na boisko.

Nikt nie ma wątpliwości, że obrót futbolistami z Afryki i Brazylii to dochodowy interes i prezes LZS Piotrówka odnosi na tym polu sukcesy. Kilku zawodników sprzedał do wyższych lig (grają m.in. w Górniku Zabrze i Podbeskidziu Bielsko-Biała), kilku podszkolił i wymienił na innych. Ale jest też druga strona medalu, działalność pro publico bono. Egzotyczni piłkarze ufają Strychaczowi, bo wiedzą, że nie traktuje ich wyłącznie jako towar do handlu. Żeby zapewnić Gwaze, graczowi z Zimbabwe, lepszą przyszłość, wysłał go na własny koszt na obóz przygotowawczy Górnika Zabrze do Turcji. W efekcie zawodnik podpisał z Górnikiem kontrakt. – Oddałem go za darmo, dla nas był za dobry, marnował się – mówi prezes.

Pomieszani, poplątani

Firma Ireneusza Strychacza specjalizuje się w transporcie wielkogabarytowym. 12 potężnych tzw. niskopodłogowców wozi po Europie ponadnormatywny towar: maszyny budowlane, silosy czy wiatraki. Od kondycji firmy zależy drużyna piłkarska. Kiedy nieuczciwy pracownik oszukał Strychacza na kilkaset tysięcy złotych, od razu odbiło się to na klubie, spadli do niższej klasy. Teraz interes się kręci i LZS Piotrówka stuka do III ligi. Prezes trochę obawia się talentu drzemiącego w nogach swoich piłkarzy, bo III liga to dla jego klubu sufit. Awansu jeszcze wyżej nie udźwignąłby finansowo, a stadion z 500 miejscami dla kibiców nie spełnia żadnych norm.

LZS Piotrówka to klub amatorski z elementami zawodowstwa. Zagraniczni zawodnicy mają podpisane niewysokie kontrakty, miejscowi chłopcy to amatorzy. Z miejscowymi jest zresztą kłopot. W drużynach trampkarzy i juniorów trenuje ich 60, ale kiedy kończą szkoły, futbol schodzi na dalszy plan. Za pracą wyjeżdżają do Niemiec. Dlatego w składzie seniorskiej drużyny jest 10 obcokrajowców i szykuje się nowy zastrzyk, tym razem z Ukrainy. Prezes utrzymuje kontakty z Karpatami Lwów. Ściągnie stamtąd młodych, wypromuje i puści dalej w świat. Tak to działa.

Brazylijczyk Galdino do Polski wpadł dziewięć lat temu przypadkiem, z włoskiej Brescii. Pochodzi z Rio de Janeiro. Najpierw trafił do Górnika Zabrze, ale miejsca tam nie zagrzał. Kilka sezonów spędził w Zielonej Górze, potem w Zawiszy Bydgoszcz, klubie z Kluczborka i w Czarnych Żagań. Nie wiodło się, dlatego wylądował we wsi pod Strzelcami Opolskimi. Jest wdzięczny prezesowi Strychaczowi, że podał mu rękę. Powoli zaczyna myśleć o przyszłości, ale już bez futbolu. Może podejmie studia. Może ożeni się z polską dziewczyną, bo chodzą ze sobą już cztery lata, może zostanie w Polsce na stałe. Podczas kwietniowego incydentu był jednym z poszkodowanych, ale to go do Polski nie zniechęciło. – Wiem przecież, że mogło to się zdarzyć wszędzie, we Włoszech, w Niemczech, bo wszędzie trafiają się osobnicy, którzy źle reagują na inny kolor skóry – mówi.

Osobnicy, którzy w Strzelcach źle reagują na kolor skóry – według Pietki, z pochodzenia Ukraińca – widzą świat na czarno. – Zagubili się – ocenia. – Roboty szukają w Reichu, więc nie wypada im śpiewać o Niemcu plującym w twarz. Potrzebują innego wroga. Twierdzi, że słyszał w ich wykonaniu inną wersję „Roty”: „Nie będzie czarny pluł nam w twarz i dzieci nam germanił”. – Toż mówię, pomieszanie z poplątaniem – zauważa.

Polityka 24.2015 (3013) z dnia 09.06.2015; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Na czarno"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną