Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Ważna figura

Anoreksja jest problemem nie tylko wśród kobiet. Cierpią na nią także mężczyźni

Andrew E Weber / StockSnap.io
Głodzącego się mężczyznę łatwiej przeoczyć niż dziewczynę z anoreksją czy bulimią. A takich, z kobiecymi wydawało się kiedyś chorobami, przybywa.
Co dziesiąta osoba z zaburzeniami odżywiania to mężczyzna.Peter Dazeley/Getty Images Co dziesiąta osoba z zaburzeniami odżywiania to mężczyzna.
Od kiedy kobiety są w stanie same utrzymać się finansowo, to właśnie męski wygląd nabiera znaczenia przy wyborze partnera.grekov/PantherMedia Od kiedy kobiety są w stanie same utrzymać się finansowo, to właśnie męski wygląd nabiera znaczenia przy wyborze partnera.

Tekst ukazał się w POLITYCE w czerwcu 2015 r.

Jako dziecko Konrad nie był tragicznie otyły. Ale nie był też całkiem szczupły, typ miśka. W podwórkowych kłótniach padało czasem: „Grubasie!”. I Konrada to bolało. „Grubas” – czyli inny, słaby, obrzydliwy. Więc żeby tego nie słyszeć, najpierw jeździł na rowerze. Po kilka godzin. Potem biegał. Potem kolega zaraził go kulturystyką – ćwiczył na siłowni, oglądał filmy. I te ciała w kształcie doskonałego „V”, pracujące jak maszyny mięśnie bez grama tłuszczu weszły Konradowi w głowę. Pierwszy raz wymiotował niecałe trzy lata temu. Miał 19 lat. Nawet niespecjalnie musiał sobie pomagać. Miał w sobie tyle lodów, chipsów, kanapek i ciastek, że gdy się schylił, właściwie samo chlusnęło. Poczuł ulgę. Był w stanie ruszać się bez bólu.

Co dziesiąta osoba z zaburzeniami odżywiania (w skrócie ED, z ang. eating disorders) to mężczyzna. W Polsce, szacuje się, jest ich kilka tysięcy. Prawdopodobnie częściej dotyka ich bulimia (czyli napady chorobliwego objadania się, a potem wymioty) niż anoreksja (jadłowstręt, patologiczne ograniczanie jedzenia), ale zdarzają się też opinie przeciwne. Dane są skąpe i trudne do interpretacji, bo fachowej pomocy szuka tylko część chorujących i to wtedy, gdy już bardzo cierpią. Męskie problemy z jedzeniem często towarzyszą też innym zaburzeniom psychicznym – psychozom, schizofrenii, autyzmowi. Przez to trudniej je wychwycić. Terapeuci przypuszczają, że w rzeczywistości anorektyków i bulimików może być więcej, niż wynikałoby z gołego rachunku zgłoszeń. Że może to kolejne oblicze kryzysu męskości.

Biceps zamiast portfela

– Raz na kilka tygodni dzwonią do mnie rodzice w sprawie syna – szacuje Anna Szostak, prowadząca w Poznaniu Centrum Terapii Zaburzeń Odżywiania. ED dość często wiążą się z zaburzeniami osobowości, tożsamości seksualnej albo z homoseksualizmem u chłopców. Ale nie jest to żelazna reguła. Dopadają także mężczyzn po 40, z rodzinami, życiowo osiadłych. Niekiedy w maskę ED ubiera się kryzys wieku średniego.

Czasem wyzwala je pojedynczy impuls, silne przeżycie. Internautę o nicku TłustaCma rzuciła dziewczyna. Zaczął chudnąć w nadziei, że gdy będzie bardziej fit, zechce go z powrotem. Nie zechciała. Doszedł do 38 kg przy 160 cm wzrostu (przy okazji uświadomił sobie, że jest biseksualny). Czasem, jak Konrad, w patologię osuwa się stopniowo.

ED szczególnie często dotykają mężczyzn, którzy zaczynają się odchudzać, bo faktycznie ważą za dużo (to jedna z różnic między damską a męską anoreksją czy bulimią – cierpiące na nie kobiety zwykle na wejściu są szczupłe). Albo takich, od których praca wymaga dobrego wyglądu lub szczupłości. Najgłośniejszy w ostatnich latach przypadek męskiej anoreksji – potocznie nazywanej manoreksją – to skoczek narciarski Sven Hannawald. – Jakiś czas temu przyszedł do mnie namówiony przez rodzinę dojrzały pacjent, który nie chciał jeść, bo wciągnęło go bieganie. Obawiał się, że gdy przytyje, będzie miał gorsze osiągi. Po kilku spotkaniach okazało się, że w przeszłości ten pan miał problem z alkoholem i po prostu przeszedł w inny nałóg – opowiada Anna Szostak. Czasem znaczenie ma za szybki lub za wolny metabolizm, problemy z tarczycą czy zaburzenia ośrodka sytości.

Anorektyczni i bulimiczni mężczyźni, podobnie jak kobiety, to często wrażliwcy, ustawieni na turboodczuwanie emocji, zwłaszcza związanych z tym, co inni o nich powiedzą. – W anoreksji ta emocjonalność jest silnie tłumiona, uczuć nie chce się okazywać. Bulimia to druga skrajność, rozchwiany, zmienny nastrój – kontynuuje terapeutka. W podobny sposób – skrajnie sztywny i chłodny lub labilny i nieprzewidywalny mogą funkcjonować rodziny, w których wychowują się pacjenci. – Nie chodzi o to, że rodzice ich nie kochają czy nie chcą – podkreśla Anna Szostak. – Przeciwnie, troszczą się i szukają dla nich pomocy, często pogrążeni w poczuciu winy. Chodzi raczej o ekstremalny styl wyrażania uczuć, który gdy zbiegnie się z innymi warunkami, może sprzyjać zaburzeniom.

Dr Daniel Bąk, biolog i psycholog, dodaje, że niektóre osoby mają skłonność, by właśnie ciało wykorzystywać jako narzędzie do manifestacji problemów psychicznych czy do prób ich rozwiązywania. A skoncentrowana na ciele popkultura te skłonności umacnia. Amerykańscy naukowcy już w 2007 r. zwracali uwagę, że podobnie jak na samoocenę kobiet wpływa epatowanie przez media wizerunkami wychudzonych modelek, tak oglądanie modelowych kaloryferów i bicepsów może sprzyjać patologicznym dietom, ćwiczeniom fizycznym, a także stosowaniu sterydów przez mężczyzn. Nawet największy abnegat, zarzekający się, że wygląd nie ma dla niego znaczenia, widzi, kto jest pokazywany jako król życia i człowiek sukcesu.

Z drugiej strony, jak spekulują psychologowie z USA, od kiedy kobiety są w stanie same utrzymać się finansowo, to właśnie męski wygląd często bardziej niż zamożność czy inteligencja nabierają znaczenia przy wyborze partnera. A mężczyźni – mniej lub bardziej świadomie – zaczynają to wychwytywać.

Prysznic zamiast rosołu

Po tamtej pierwszej sesji nad sedesem Konrad popłynął. Wymioty pięć–sześć razy dziennie, odwodnienie, zawroty głowy, problemy hormonalne. – Zaczynałem dzień z myślą, że będzie dobrze. „Na śniadanie zjem tylko trochę”. Ale przy drugiej kanapce zawsze przychodziła nowa myśl: „To jeszcze teraz sobie pojem, zwymiotuję, a od obiadu się pozbieram”. Mieszkam z dziadkami, łazienka jest w bocznej części mieszkania, niewiele słychać. Kilka razy czekałem, aż posnęli, i po cichutku wychodziłem w nocy rzygać w krzaki przed blokiem. Korzystałem też z toalet w galerii handlowej. Dziadkowie czasem tylko pytali: „Dlaczego zjadłeś wszystkie jabłka? Mogłeś coś zostawić”. Przy bulimii spadek wagi zwykle nie jest dramatyczny. Rekord Konrada to 62 kg przy wzroście 176 cm.

R. pisze na blogu: „Jestem facetem 185 cm wzrostu, obecna waga 62,5 kg. 2 lata temu ważyłem 130 kg. Zażywam wycofane preparaty z sibutraminą, cały czas liczę kalorie i staram się nie przekraczać 1,6 tys. kcal dziennie. Jednak podupadłem na psychice, czuję się jak w więzieniu własnego ciała, ponieważ chcę jeść, a nie chcę tyć. Depresja, a także ostatnio brak czucia w nogach i zawroty głowy nie dają mi normalnie żyć. Nie mam siły nawet odbierać telefonów. Staram się tylko spać dlatego, iż wiem, że człowiek który nie śpi – tyje. Nie mam siły wyjść z domu. Jest mi niesamowicie zimno. Trzy razy dziennie biorę upalny prysznic, żeby się rozgrzać. Kurtki puchowej nie ubiorę, bo odchudzałem się, żeby ludzie podziwiali moją szczupłość, a nie, żeby patrzyli na mnie jak na smoka w grubej kurtce. Jeśli wychodzę na ulicę, w szczególności latem, to zakładam gorset uciskowy – aby skóra z piersi nie zwisała, ponieważ kiedyś miałem olbrzymią ginekomastię. W szkole wyzywali mnie od cyceronów i się śmieli, że mam większe cycki niż dziewczyny. Poza tym ja nie widzę siebie bez ubrania jako osoby chudej – z uwagi właśnie na nadmiar skóry plus wieczorami wzdęcia (wyglądam jak kobieta w 9 miesiącu ciąży, ponieważ wlewam w siebie 4–6 litrów COLI ZERO, gdyż dzięki niej tak bardzo nie czuję głodu na słodycze)”.

E., na jednym z forów: „Jestem facetem, który z bulimią walczy 15 lat. Nie mam zajęcia wymagającego dbania o wygląd. Zdecydowałem się ujawnić z chorobą przed bliskimi, gdy odeszła ode mnie kobieta, z którą myślałem, że spędzę życie. Ale nie wytrzymała moich huśtawek nastrojów, wpadania w złość po atakach i sporej ilości alkoholu, który zabijał głód i wyrzuty sumienia. Zacząłem upijać się do urwania filmu. Wiem, że fundowałem jej piekło, choć sam nad sobą nie panowałem. Już wie o chorobie, ale sądzę, że nie wierzy. No bo jak facet może to mieć?; ma mnie po prostu za łatwo wpadającego w złość pijaka”.

Większości anorektyków i bulimików (w przeciwieństwie do chorujących kobiet) mniej zależy na niskiej wadze, a bardziej na umięśnionej sylwetce – w biodrach wąskiej, w górze majestatycznie rozszerzonej. W męskiej wersji zaburzeń zwykle jest zatem mniej głodzenia się niż u kobiet, a więcej ćwiczeń fizycznych. Może się to zdawać bezpieczniejsze, ale gdy to, co zdrowe, na przykład sport, staje się obsesją, trudniej wyłapać patologię. Usychają zainteresowania, nauka i praca, zrywają się znajomości, jednak do przyjęcia, że coś nie gra, potrzeba bardziej ewidentnego sygnału – włączenia się alkoholizmu albo utraty przytomności w trakcie sześćsetnej pompki.

W męskim chorowaniu jest też więcej wstydu. Jeszcze więcej niż w kobiecym. I nie ma pierwiastka budowania wspólnoty. Chłop z chłopem nie gada o dietach. Nie tworzą własnych forów, grup wsparcia – ani utrzymujących w chorobliwym chudnięciu, ani we wracaniu do zdrowia. Wpisują się w kobiecych serwisach, zawsze zaczynając jakby z usprawiedliwieniem „facet-bulimik, facet-anorektyk – wiem, że to rzadkie”. Samotni wśród samotnych.

Bułka zamiast buziaka

W decyzji o walce, podobnie jak w starcie choroby, czasem pomaga impuls. Tak jak u E., którego rzuciła dziewczyna: „U mnie to już dawno nie chodzi o strach przed utyciem. Już sam nie wiem, o co w mojej chorobie chodzi. Nie pakuję, bo nie mam obsesji umięśnionej sylwetki. Może kiedyś tak było, ale po tych 15 latach chcę już odzyskać spokój i normalne życie” – pisze. Po dylematach, gdzie szukać pomocy, postanawia zacząć od lekarza rodzinnego.

Konrad najpierw poszedł na hipnoterapię. Miał wątpliwość, czy warto płacić 250 zł za sesję. Potem zgłosił się do poradni przy szpitalu psychiatrycznym. Ma szczęście, mieszka w dużym mieście. Popatrzyli dziwnie, ale zapisali do psychologa i psychiatry. Dostał leki antydepresyjne. Czeka na miejsce w grupie terapeutycznej. Od dwóch miesięcy. – Teraz ważę 67 kg. Czuję się dobrze, choć ciągle mam w głowie, że albo tyję, albo chudnę. Na razie nie wymiotuję. Co zjem, staram się spalić na siłowni. Ale muszę uważać, bo jak zaczynam ćwiczyć, to te obsesyjne myśli o chudnięciu od razu się włączają.

Anna Szostak ubolewa, że nie ma jednolitej, finansowanej przez NFZ formuły pomocy pacjentom z zaburzeniami odżywiania. – Niektórzy trafiają na oddziały nerwic w szpitalach psychiatrycznych, gdzie ciągle czują się osobliwie – jeden mężczyzna czy chłopak w grupie dziewczyn z ED. Na refundowaną terapię indywidualną czy rodzinną czeka się bardzo długo. W ośrodkach prywatnych zwykle nie trzeba czekać, ale trzeba płacić. Co nie znaczy, że taka praca jest łatwa. Mężczyźni nie mają nawyku zajmować się emocjami, nawet własnymi, często nie rozumieją ich, a w swoich zaburzeniach bywają bardzo zdeterminowani.

Dr Daniel Bąk zgadza się, że gdy pomoże się emocjom, pomoże się i cierpiącemu ciału. Ale też podkreśla, że trzeba bardziej wprost uczyć mężczyzn, by akceptowali swoją cielesność. O tej akceptacji od dawna mówi się w kontekście chorobliwego odchudzania kobiet i dziewczyn. Okazuje się jednak, że to samo dotyczy płci, która niby to godzi się, by nazywać ją brzydszą. – Chodzi o to, by facet mógł czuć się męski i atrakcyjny seksualnie, nawet jeśli nie jest muskularnym dużym typem i nie ma szansy być. Duża część tej nauki zaczyna się w domu, od tego, czy istnieje fizyczna bliskość między małym chłopcem a – zwłaszcza – ojcem. Czy ten chłopiec jest przytulany, dotykany, czy widzi, że rodzice się dotykają? Czy mówi się o ciele?

Bo często o ciele nie mówi się w ogóle, za to ciągle rozmawia się o jedzeniu, przykładając wielką wagę do tego, ile dziecko je. Albo wręcz pokazując, że jedzenie i ciało można wykorzystywać do radzenia sobie z napięciem czy frustracją. R., który mimo wyniszczenia organizmu panicznie boi się przybrać choćby gram, wyjaśnia bez ogródek: „Odchudzanie to jedyna rzecz w życiu jaka mi się udała, i nie mogę tego stracić. Wtedy byłbym człowiekiem przegranym”.

Polityka 25.2015 (3014) z dnia 16.06.2015; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Ważna figura"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną