Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Miasteczko radości

Jedną z atrakcji PRL w latach 50. było miasteczko harcerskie w Podgrodziu (dawniej Altstad) nad Zalewem Szczecińskim.

Ostatnie rodziny niemieckie zawieziono furmankami na stację kolejową w 1949 r. Na terenie osady pozostało kilkadziesiąt piętrowych domów mieszkalnych. Była to strefa przygraniczna i nie wolno było posiadać aparatów fotograficznych. Władze polskie postanowiły zbudować tam „miasteczko radości dziecięcej”. Cała okolica „żyje wspaniałą budową” – pisał „Kurier Szczeciński” w 1952 r. W ośrodku miało przebywać 1200 dzieci na jednym turnusie.

Oficjalna legenda głosiła, że był to dar prezydenta Bieruta. Faktycznie ośrodek znalazł się w gestii sektora spółdzielczego. Komisja, która dotarła na miejsce, od razu doceniła jego walory: morze, plaża, lasy, zabudowania wystarczające na pomieszczenie tysiąca dzieci. „W takich warunkach można ośrodek kolonijny postawić na wysokim poziomie, a kto wie, może nawet… sięgnąć do radzieckiego wzoru – Arteku, i stworzyć w Polsce republikę dziecięcej radości”. Tu zaznaczę, że wszystkie cytaty pochodzą z książki Barbary Sowińskiej-Adamczyk „Miasteczko dziecięce. Monografia Podgrodzia 1952–1973” wydanej przez Regionalne Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne w Policach, 2015 r., na której opiera się niniejszy felieton i za którą serdecznie autorce dziękuję. Pani Barbara jest rówieśniczką miasteczka harcerskiego i mieszka w Podgrodziu od 40 lat.

Artek to było położone na Krymie reprezentacyjne radzieckie miasteczko pionierów. Budowę Podgrodzia uznano za priorytetową. Pracowano dzień i noc, jak przy budowie MDM. Władze polityczne ułatwiły przydział surowców i transport. Kraków przysłał cieśli i stolarzy, Łódź – kilkudziesięciu pracowników, Stalinogród (czyli Katowice) – murarzy, Lublin – robotników do budowy kolejki wąskotorowej.

Polityka 35.2015 (3024) z dnia 25.08.2015; Felietony; s. 94
Reklama