Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Kuc

Nowa mowa

Polityka

Od paru lat kucami nazywano czasem (z niechęcią) zwolenników heavy metalu. Albo fanów literatury fantasy. Może jeszcze studentów co bardziej technologicznych kierunków (tzw. kuc-kierunków). Oczywiście, nie wszystkich fanów i studentów – tylko tych zbierających włosy w kucyk, najlepiej włosy przetłuszczone i niezbyt gęste. To niemiłe słowo odnosiło się więc raczej do fizjonomii. Na jego popularność zwrócił mi uwagę jeden z redakcyjnych kolegów, gdy tylko trafiło na koszulki. Tyle że dziś sama fryzura powoli traci na znaczeniu. Nowe zjawisko to mentalne kuce – i jest to fala tak potężna, że wyszukiwarka Google odnotowała w tym roku szczyt zainteresowania „kucem” w internecie.

Skutki tej eksplozji wyśledzić można było po kolejnych wyborach prezydenckich, w których startował Janusz Korwin-Mikke. To jego wyznawców nazywa się dziś najczęściej kucami, co trudno jednoznacznie wytłumaczyć. Może dlatego, że kojarzył się z absolwentami kierunków ścisłych, może ze względu na powyborcze uwagi socjologów na temat neoliberalizmu jako dziecięcej choroby, a może z powodu pojawiających się w sieci zdjęć Korwin-Mikkego. Był na nich z wyznawcami – młodymi licealistami lub studentami, częściej niż reszta społeczeństwa noszącymi koszulki zespołów metalowych i włosy zbierającymi w kucyk. A do tego dopisano zaraz filozofię – że skoro noszą spodnie moro i słuchają radykalnej muzyki, to bliżej im również do mocarstwowych i radykalnych poglądów JKM. Doklejono do tego jeszcze celebrycki symbol ruchu (Steven Seagal – ze względu na fryzurę oczywiście) i tak narodził się stereotypowy kuc.

Polityka 38.2015 (3027) z dnia 15.09.2015; Felietony; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Kuc"
Reklama