Włodzimierz Cimoszewicz, komentując w „Gazecie Wyborczej” decyzję władz polskich w sprawie przyjęcia uchodźców, twórczo rozwinął formułę użytą kiedyś przez Jarosława Kaczyńskiego: „To, że my ostatecznie nie zostaliśmy wykonawcami polityki Orbana, Zemana i Ficy w sprawie imigrantów, świadczy o naszym rządzie jak najlepiej. Podjęliśmy samodzielnie decyzję, stanęliśmy w tej sprawie po właściwej stronie. To oni stoją tam, gdzie stało ZOMO. Niech się PiS po stronie ZOMO nie ustawia, bo to nieprzyzwoite”.
Poseł Przemysław Wipler w rozmowie z „Super Expressem” przekonywał, iż za programem przyjmowania uchodźców stoi „skrajne lewactwo, które nienawidzi Kościoła, chrześcijaństwa, tradycyjnych wartości, tradycyjnej rodziny”. O dziwo, pominął całkowicie rolę masonerii: „Wolnomularze, owszem, istnieją, mają swoje plany, ale nie oni teraz pociągają za sznurki”.
Matematyczka z jednej z wielkomiejskich podstawówek opowiedziała „Gazecie Wyborczej”: „Uczeń, Polak, poskarżył mi się, że inne dzieci nazywają go uchodźcą. Traktowały to jako wyzwisko, pogardliwe jak »ty głupku«. Kiedy zapytałam, czy w ogóle wiedzą, co to znaczy, okazało się, że nie bardzo. Za to potrafiły powtórzyć wiele zasłyszanych w domu stereotypów”.
Robert Tekieli w „Gazecie Polskiej Codziennie” poleca ukazujący się właśnie kalendarz „Polskie zwycięstwa” i namawia rodaków do czynu: „Dziś w obliczu sytuacji, w której europejscy barbarzyńcy otwierają granice miast dla hord muzułmańskich barbarzyńców, nie sposób zachować spokoju.