Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Krzyk mózgowy

Zabili chłopaka – skończyli w poprawczaku

Mirosław Gryń / Polityka
Dawid zagląda na balkon. Przesuwa Pawła do cienia, żeby nie dostał udaru. Zamyka drzwi. Zaciąga firankę. Paweł jęczy. Ni to jęk, ni to krzyk.
albund/PantherMedia

Paweł dostał wypłatę: 500 zł za dwa tygodnie pracy w firmie budowlanej. Pracę załatwił mu Adam – w zasadzie pracuje jako dekarz, ale właściwie jest na utrzymaniu żony. Wolny ptak. Ma nastoletniego syna. Adam jest już po trzydziestce. Inne osoby z tej historii to małolaty.

W sobotę Adam chciałby się napić w towarzystwie. Paweł zaprasza go do klubu. Po pierwszej wypłacie z pracy załatwionej przez Adama on stawia. Do klubu przychodzi Klara i jej kumpelka, 15-letnia Judyta. Ani ładne, ani brzydkie. Przeciętne. Klara ma życiorys zwyczajny, z wyjątkiem tego, że urodziła się z ciężką wadą serca. Chirurdzy z Centrum Zdrowia Dziecka uratowali jej życie. Ojciec pił. Rodzice się rozwiedli. Po ojcu pojawił się konkubent. Kiedy Klara miała osiem lat, konkubent umarł i pojawił się następny. Ten drugi nie pił, pracował, nie bił Klary, nie molestował i zachowywał się, jak trzeba.

Matka Klary pracuje w sklepie z tekstyliami. Klara marzyła o zawodzie fryzjerki. Wszystko mogłoby się potoczyć normalnie, z fryzjerstwem też, gdyby nie to, że zaczęła wagarować. Ciągnęło ją na podwórko. W szkole szło jej marnie. Wstydziła się, że nie daje sobie rady, więc wolała się spotykać z dziewczynami z bloków. Mówiły sobie, co która kupiła albo chce kupić, o chłopakach – zwyczajnie. Albo szło się do galerii i łaziło. Albo po ulicach. To tu, to tam. I oczywiście chłopaki i seks. Mniej więcej od 14 roku życia. Klara i Judyta też w tym czasie.

Matka Klary starała się z wagarami walczyć. Zabraniała telewizji, wychodzenia z domu. Ale wracała z pracy w sklepie późnym wieczorem. Zresztą jak upilnować dziewczynę, która rwie się do towarzystwa, za nogę uwiązać?

Brat Judyty Dawid wyleciał ze szkoły w drugiej gimnazjum za wagary. Od niedawna był chłopakiem Klary. Judyta ma fatalny wpływ na Klarę – mówiła matka – przez nią piwo, papierosy i wagary. Ale to nie matka rządzi na blokowym podwórku. Bezradna jestem – mówiła matka.

Za to, że mięczak

Paweł, który oblewa pierwszą wypłatę, Klara, Judyta, Dawid oraz Adam piją piwo. Paweł stawia, jak obiecał. Ma pomysł. A może by skombinować zielsko? Dzwoni do dilera i zamawia dwa gramy marychy. I amfę – ma się po niej fazy i można nie spać przez trzy dni. Paweł zamawia taksówkę i jadą w umówione miejsce. Zielsko za 60 zł przywozi młody chłopak. Potem wracają do klubu.

Tam Adam składa propozycję – żeby iść do jego bloku i zajarać to zielsko. Ma wolną chatę. Idą. Będzie impreza. Paweł znów postawi piwo. Gra muzyka, jest przyjemnie. W pewnej chwili Paweł się schyla i niechcący uderza Judytę w skroń. Judyta płacze. Adam ją pociesza. Ona krzyczy na Pawła i go wyzywa, więc Paweł mówi do jej brata Dawida: ty pedale.

Paweł ma chorą matkę emerytkę i dwie dorosłe siostry – sama opieka społeczna. To mięczak. Klara go nie lubi. Za to, że mięczak i w ogóle. Kiedyś na dworcu solidnie go walnęła w łeb, a on zamiast po męsku oddać, wziął nogi za pas. Teraz na imprezie mówi, że źle się czuje i idzie się położyć do małego pokoju. Wszyscy chodzą boso albo w skarpetkach, bo wiadomo, że w cudzym mieszkaniu tak się chodzi.

Klara idzie do przedpokoju i wkłada buty Adama – porządne adidasy. A Judyta idzie za nią i wkłada jeden but swego brata Dawida. Musiały się w sprawie tych butów porozumieć. Albo Judyta zobaczyła, że Klara w małym pokoju skacze po Pawle, już w butach, i po chwili doszła z adidasem na nodze, nieważne.

Klara skacze po Pawle, bo go nie lubi za mięczakostwo i za to, że jest jej winien forsę. Stawia wszystkim piwo po wypłacie i nawet się nie zająknie, że chce oddać dług. Skacze mu po twarzy. Zamachuje się nogą i kopie w czaszkę. A Judyta w pośladki i krzyż.

Paweł się nie broni. Albo dostał w głowę tak, że od razu był nieprzytomny, albo czuje, że Klara jest silniejsza, co się okazało onegdaj na dworcu. No i wypił tych parę piw. Spada z łóżka na podłogę, a Klara po nim dalej. W zapamiętaniu.

Do pokoju wchodzi Dawid. Z tyłu za nim stoi Adam. Zostawcie go – prosi Dawid. Wypierdalajcie! – krzyczą Klara i Judyta. Wychodzą do dużego pokoju napić się piwa i wracają. Paweł zrobił kupę w majtki. Smród roznosi się po całym mieszkaniu. Rozbierają go do slipek. Ubranie i buty wyrzucają przez okno. Znajdują przy Pawle resztki wypłaty. Nie chciał oddać długu? To teraz odda.

Jak to na imprezie

Śmierdzi nieludzko. Klara z Adamem łapią Pawła za ręce i nogi i przeciągają na balkon, na betonową podłogę. Jest tylko w slipach. Zamykają drzwi balkonowe, zaciągają firankę. Koniec. Nikt tam już nie zagląda. Jest późno. Idą spać.

Rankiem Adam mówi Judycie, żeby skoczyć do sklepu po pizzę. Zjedli, popili – Paweł jęczy na balkonie. Ni to jęk, ni to krzyk. Krew już się wylała Pawłowi z krwiaka do przestrzeni mózgowej. Narastał obrzęk mózgu. Nastąpiła ciasnota wewnątrzczaszkowa. Ten ni to krzyk, ni jęk w starych podręcznikach medycyny nazywają krzykiem mózgowym.

Klara zagląda na balkon. Ni to jęk, ni to krzyk. Przynosi płyn do mycia naczyń. Paweł śmierdzi. Chcą go wymyć. Judyta przynosi butelkę po piwie z wodą i wylewa na Pawła. Klara się rozochoca. Przez dziurki do nosa wlewa ludwika do środka głowy Pawła. Pokazują się bąbelki. Smarują ucho Pawła pasztetem, a twarz resztką pizzy. I jeszcze niedojedzona zupka chińska.

W południe ma przyjechać chłopak Judyty Remek. Idą z Klarą po niego na przystanek. Remek – małolat niekarany, uczeń liceum wieczorowego, na utrzymaniu matki, jak oni wszyscy. Ojców brak. Gdzieś są, gdzieś piją. Po drodze Klara opowiada, co zrobiły mięczakowi. Głupio żeście zrobiły – mówi Remek – będzie bieda. Kupują jedzenie i piwo. Oglądają telewizję, gadają, słuchają muzyki, jak to na imprezie.

Remek zagląda na balkon. Ni to jęk, ni to krzyk. Sąsiad słyszał i widział wystające nogi Pawła z balkonu i że jacyś chłopcy ukradli spodnie wyrzucone przez dziewczyny. Ale co tam. Balkon nie jego, spodnie też. Dawid przesuwa Pawła do cienia, żeby nie dostał udaru słonecznego. Wyciąga nogi ze szczebli ogrodzenia, wystające na zewnątrz. Zamyka drzwi, zaciąga firankę. Trzeba chyba zadzwonić na pogotowie – proponuje.

A oni, że nie. Przyjedzie karetka i będzie draka, że są niepełnoletni, a tu tyle butelek piwa. Na balkon wychodzi Adam. Paweł się trzęsie. Adam nakrywa go kocem czy też prześcieradłem, nieważne. Już późno, więc idą spać.

Następnego dnia ktoś zagląda na balkon. Paweł cały siny. Trzeba dzwonić na pogotowie – mówi Dawid – nie ma rady. Ale najpierw sprzątnąć mieszkanie, wyrzucić butelki. Dwie osoby muszą wyjść, bo za dużo ludzi. Potem wrócą. Pogotowie zabiera Pawła. Po odjeździe karetki znów są w komplecie. Oglądają telewizję, piją piwo, normalnie.

Zabrali Pawłowi komórkę. Najpierw był taki projekt, że weźmie ją Remek, bo jego własna się zepsuła. Ale może lepiej, jeśli wyrzucą ją na trawnik w widocznym miejscu, żeby zaświadczyć, że nie ukradli. Trzeba tylko zniszczyć kartę.

Paweł umiera w szpitalu następnego dnia o świcie.

Bez poczucia winy

Czy Klara powinna ponieść karę? Nie, nie powinna. Karać należy złych ludzi, a ona nie jest zła. Ani mściwa, ani zawistna. I jeszcze – porządna, czysta i spokojna. Dobra. Bez poczucia winy – notuje biegła sądowa. W poprawczaku Klara jest w dalszym ciągu dobra – miła, towarzyska, ugodowa, optymistycznie nastawiona do życia. Polubiła czytanie, np. Grocholę. Zakład poprawczy w Mrozach pisze list pochwalny do Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Psychiatra stwierdza, że Klara ma umysł w normie, psychicznie zdrowa, tyle że „z nieprawidłowo kształtującym się procesem socjalizacji”. Klara prosi sąd o możliwość pozostania w poprawczaku, żeby tu ukończyć po raz trzeci powtarzaną trzecią gimnazjalną. Sądzono ją jak dorosłą: osiem lat. Sprawa przeszła przez wszystkie instancje. Sąd Najwyższy oddalił kasację.

Klarę przeniesiono do więzienia. Wzorowa jak w poprawczaku, teraz siedzi jak anioł. Dostała za to nagrodę – sprząta aptekę więzienną. Praca w czystym pomieszczeniu, wytrzeć szmatką pyłek, zlikwidować kurz. Więzienie kobiece sąsiaduje z męskim. Klara zaczyna pisać listy do więźnia recydywisty. Że kocha. On do niej, że też. Znają się tylko z listów, ale kochają tak bardzo, że chcą w więzieniu brać ślub. Ale jakoś nie biorą. Miłość rozchodzi się po kościach, a może przycichła i wybuchnie na wolności.

Klarze nie wadzi świat recydywy. Nie odpycha. Odkąd posadzono ją za kraty, ten świat staje się jej własnym.

W poprawczaku zostaje do pełnoletności Judyta. 80 proc. wychowanek – mówi dyrektor zakładu – po wyjściu stąd prowadzi życie bez recydywy, więc może Judyta też.

Dawid i Remek dostają kilkuletnie wyroki w zawieszeniu i dozory kuratorskie. Na utrzymaniu matek. Bez zmian.

Polityka 41.2015 (3030) z dnia 06.10.2015; Społeczeństwo; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Krzyk mózgowy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną