Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Niewiedza o społeczeństwie

Dlaczego edukacja obywatelska Polaków jest na tak niskim poziomie

To dzięki wiedzy o społeczeństwie młody człowiek ma poznać główne prądy ideowe – liberalizm, socjalizm, chadecję itd. – i móc skonfrontować je z programami partii politycznych w Polsce i Europie. To dzięki wiedzy o społeczeństwie młody człowiek ma poznać główne prądy ideowe – liberalizm, socjalizm, chadecję itd. – i móc skonfrontować je z programami partii politycznych w Polsce i Europie. mike kiev / PantherMedia
Zaskakujące decyzje młodych wyborców, prostackie reakcje na kryzys uchodźczy, rosnąca agresja podczas obchodów odzyskania niepodległości – to tylko niektóre objawy dramatycznie niskiego poziomu edukacji obywatelskiej w Polsce.
Sejm dzieci i młodzieży gromadzi tych uczniów, którzy wiedzy o społeczeństwie nie lekceważą.Donat Brykczyński/Reporter Sejm dzieci i młodzieży gromadzi tych uczniów, którzy wiedzy o społeczeństwie nie lekceważą.
Anna BlumsztajnJustyna Rojek/EAST NEWS Anna Blumsztajn

W tym roku do matury przystępował pierwszy rocznik uczony przez sześć lat według nowej, zintegrowanej dla gimnazjum i liceum, podstawy programowej z „edukacji historycznej i obywatelskiej”. Składają się na nią głównie historia, wiedza o społeczeństwie (WOS) oraz podstawy przedsiębiorczości. Od czasu wprowadzenia tzw. nowej matury w 2005 r. żaden egzamin nie poszedł tak źle. Połowa zdających WOS uzyskała wynik poniżej 20 proc., a średnia wyniosła 26 proc., czyli – pierwszy raz dla jakiegokolwiek przedmiotu – poniżej poziomu zdawalności.

Można, jak robi to zresztą Centralna Komisja Egzaminacyjna, uznać to za wypadek przy pracy. Ale można również zobaczyć w tym znak, że z rozumieniem, w jakim świecie żyją i czym jest ta demokracja, dzięki której mogą ten świat urządzić lepiej albo gorzej, jest naprawdę źle. Żaden inny przedmiot nie wymaga w tak wielkim stopniu łączenia wiedzy teoretycznej i faktograficznej z rozwijaniem umiejętności społecznych – takich jak korzystanie z przysługujących praw, dokonywanie zgodnych z własnymi poglądami wyborów, załatwianie spraw urzędowych i krytyczne podejście do mediów.

Skądinąd jest to również jedyny przedmiot w polskiej szkole (bo filozofia została z niej właściwie wyeliminowana), na którym uczniowie i uczennice zetkną się z podstawowymi teoriami filozofii polityki i nazwiskami ich twórców, jak Machiavelli, Hobbes, Monteskiusz, Rousseau, Mill, Marks. To dzięki wiedzy o społeczeństwie młody człowiek ma poznać główne prądy ideowe – liberalizm, socjalizm, chadecję itd. – i móc skonfrontować je z programami partii politycznych w Polsce i Europie. Łącząc perspektywy różnych nauk, wymagając zderzenia wiedzy teoretycznej z rzeczywistością, WOS mógłby być przedmiotem wyposażającym uczniów i uczennice w narzędzia analityczne i krytyczne. Jednak to, co mogłoby stanowić o jego atrakcyjności i użyteczności, jest zarazem jego przekleństwem.

Szczególny przedmiot

Szkoła tradycyjna nie radzi sobie z przedmiotami, które trzeba rozumieć, a nie tylko umieć. Między innymi dlatego, że wymagają czegoś więcej niż tradycyjna lekcja wykładowo-definicyjna. WOS to dość specyficzny przedmiot szkolny. Wymaga dyskusji, wspólnej analizy różnorodnych źródeł, wspólnego czytania aktów prawnych, artykułów prasowych albo danych statystycznych, i interpretowania ich z różnych perspektyw. A na to potrzeba, oprócz otwartości na mniej hierarchiczny kontakt z uczniami, bardzo dużo czasu. Oraz zaufania do nauczycieli i nauczycielek, którzy w bezpośrednim kontakcie z młodzieżą potrafią dostosować się do jej możliwości i potrzeb.

Tymczasem nowa podstawa programowa wiedzy o społeczeństwie dla gimnazjum, która stawia na umiejętności analityczne i praktyczne, jest tak przeładowana szczegółową wiedzą faktograficzną, że nie pozostawia czasu na nic więcej. Cele szczegółowe programu 7 bitych stron, 31 działów, około 120 punktów. Absolwenci i absolwentki gimnazjum (15-latki) mają m.in. znać ustrój Rzeczpospolitej: zadania i sposób powoływania różnych władz, w tym strukturę i zadania władz samorządowych i służby cywilnej; historię i formy działania Unii Europejskiej, łącznie ze znajomością unijnych traktatów (oraz zrozumieniem tego, „jak w Unii Europejskiej realizowane są zasady pomocniczości i solidarności”), mają rozumieć prawa gospodarki rynkowej (uczeń „wyjaśnia działanie prawa podaży i popytu oraz ceny jako regulatora rynku; analizuje rynek wybranego produktu i wybranej usługi”. Uczeń „wyjaśnia terminy: produkt krajowy brutto, wzrost gospodarczy, inflacja, recesja; interpretuje dane statystyczne na ten temat”). A to tylko przykłady dla 5 z 31 zaplanowanych działów.

60 godzin

Na realizację tak obszernego programu władze oświatowe przeznaczyły godzinę lekcyjną tygodniowo przez dwa lata – w sumie 60 godzin (religii w gimnazjum jest 90 godzin). Oznacza to, że na każdy z 31 działów przypadają 2 godziny lekcyjne. Mamy więc do czynienia z zadaniem niewykonalnym, nawet jeśli chodziłoby tylko o przyswojenie podstawowej wiedzy faktograficznej.

I rzecz nie tylko w zakresie materiału. Po prostu znaczna część zagadnień wydaje się nieadekwatna do możliwości percepcyjnych oraz zainteresowań osób 13- i 14-letnich. Wytłumaczenie licealistom i licealistkom różnicy pomiędzy większościowym i proporcjonalnym systemem wyborczym tak, by uczniowie naprawdę zrozumieli, czemu to istotne i dlaczego niektóre kraje wybrały tak, a inne inaczej, zajmuje w praktyce bardzo dużo czasu. Są to problemy trudne nawet dla młodzieży licealnej. Tymczasem w liceum zgłębianie wiedzy z WOS zaplanowano na 30 godzin (1 godzina w tygodniu przez rok) – rozpisując program zajęć wokół pojęcia prawa. Do większości innych ważnych zagadnień politycznych i społecznych młodzież licealna już nie wróci.

Co więcej, w gimnazjum nie uczy się już historii XX w.; według nowej podstawy programowej okres 1914–89 omawiany jest w pierwszej klasie liceum. Naprawdę niełatwo jest zrozumieć współczesne konflikty, integrację europejską albo konsekwencje skrajnego nacjonalizmu bez historycznego kontekstu – a to wszystko jest w podstawie programowej z WOS dla gimnazjum. Odwołuje się ona wprost do „Holocaustu oraz innych zbrodni przeciwko ludzkości”. Najwyraźniej wiedzę o nich uczniowie i uczennice mieliby wynieść z podstawówki.

Efekty działania nowej podstawy programowej widać po stanie wiedzy, z jakim przychodzą do liceum ostatnie trzy roczniki – wyraźnie słabiej zorientowane w świecie, rozumiejące raczej mniej niż więcej, bo z tego natłoku faktów, które próbuje się im wbić do głowy, zostaje przeważnie wielkie nic albo równie wielki chaos.

Uderzający jest przy tym europocentryzm przedmiotu, który ma uczyć o świecie współczesnym, od kilkudziesięciu lat przecież zglobalizowanym. Przy takim programie historii i wiedzy o społeczeństwie nie ma możliwości, by uczniowie zrozumieli sieć zależności ekonomicznych, geopolitycznych i kulturowych, w których funkcjonuje Polska (przyjmując mało „wychowawcze” założenie, że zrozumienie świata poza Zachodem nie jest wartościowe samo w sobie). Dla przykładu, w programie historii w liceum światu poza ZSRR, USA i Europą po 1918 r. poświęcone są 4 punkty z 64.

Równie problematyczne są ramy czasowe „edukacji obywatelskiej”. W liceum osoba niezdająca WOS na maturze, czyli prawie wszyscy, nie dowie się wiele o Europie i świecie po 1989 r. Nie omówi przebiegu wojny na Bałkanach ani sytuacji na Bliskim Wschodzie w latach 90., o wydarzeniach 11 września 2001 r. nie wspominając. W gimnazjum są już ci, którzy urodzili się w latach 2000. Oni nie pamiętają tych wydarzeń, nie mają też narzędzi, by je opracować. WOS to jedyny przedmiot, na którym młodzież mogłaby rozmyślać krytycznie o świecie, w którym realnie żyje – jednak gdy jest już intelektualnie i emocjonalnie do tego dojrzała, czyli na etapie liceum, właściwie nie ma na to czasu.

A na ten brak czasu na zajęcia, na brak konsekwencji w układaniu planów tego przedmiotu oraz niedopasowanie wymagań do możliwości uczniów nakłada się jeszcze najważniejsza choroba tocząca polski system edukacji: wiara w „obiektywne” egzaminy zewnętrzne, przeważnie testowe. Determinuje ona nie tylko zawartość, ale i sposób nauczania – co szczególnie niekorzystnie odbija się na WOS. Na tegorocznej maturze część polegająca na analizie źródeł została zlikwidowana, a sprawdzaniu podlegała jedynie wiedza konkretna, jednoznaczna, łatwo standaryzowana.

W efekcie zbiegu tych wszystkich problemów wiedza o społeczeństwie to w tej chwili przedmiot rozdarty. W założeniu ma uczyć rozumienia procesów, krytycznego spojrzenia na społeczeństwo i jego instytucje, odniesienia pewnych idei lub wartości do rzeczywistości. Dzięki temu młody człowiek powinien mieć szansę wykształcić w sobie „wyobraźnię socjologiczną”, pozwalającą odnaleźć się w rzeczywistości społecznej, i twórczo ją kształtować. Jednak egzekwujemy i oceniamy znajomość szczegółowych faktów i definicji z różnych dziedzin politologii, socjologii, prawa i ekonomii, które nie łączą się i nie nadają światu sensu.

WOS z historią

Dlatego podstawę programową należy okroić ze szczegółowych faktów, sproblematyzować, uspójnić z historią; dla przykładu, gdy w pierwszej klasie gimnazjum omawiana jest historia antyku, daje to świetny kontekst do rozmowy o demokracji pośredniej i bezpośredniej. „Edukację obywatelską” trzeba również otworzyć na świat. Celem powinno być wspólne myślenie o świecie społecznym, uporządkowane wokół ważnych pojęć i procesów, i dostosowane do realnych doświadczeń i możliwości uczniów i uczennic. Na taką pracę potrzeba zdecydowanie więcej czasu niż 45 minut w tygodniu.

Można by też pomyśleć o stworzeniu w liceum oddzielnego, obowiązkowego dla wszystkich, przedmiotu zajmującego się – z perspektywy różnych dziedzin nauki – światem od drugiej wojny światowej po dziś dzień, zamiast sztucznego podziału na historię, WOS i przedsiębiorczość. Pytanie tylko, czy można wyobrazić sobie, że taki przedmiot nie podlegałby tradycyjnie rozumianemu „ocenianiu”, a zarazem byłby przez szkołę poważnie traktowany? Przedmiot, który stawiałby na proces edukacyjny prowadzący do realnego zrozumienia świata, w którym żyjemy, miast mierzalnych indywidualnych wyników.

To, czego potrzebujemy od „edukacji obywatelskiej”, zdecydowanie wykracza poza szkolny kontekst i nie da się w teście, albo nawet egzaminie, ująć. Stawka jest wysoka, bo idzie nawet nie o indywidualny sukces na rynku pracy, ale o poziom naszych społecznych i obywatelskich kompetencji, czyli o jakość naszego życia zbiorowego.

***

Anna Blumsztajn – socjolog, była dyrektorka wielokulturowego liceum im. Jacka Kuronia w Warszawie i nauczycielka WOS. W Instytucie Socjologii UW prowadziła zajęcia z socjologii spraw publicznych, pracowała w Instytucie Spraw Publicznych.

Polityka 45.2015 (3034) z dnia 03.11.2015; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Niewiedza o społeczeństwie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną