Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Dar trzech sióstr

Rzewnie nam się w święta robiło na duszy, gdy te lampki tak się świeciły i te dzwoneczki tak robiły dzyń, dzyń, dzyń.

Jakoś tak w człowieku serce wtenczas i w ten czas rośnie i nie wiedzieć czemu raduje się światu. Opadają z niego wszystkie złości, a przyszłość otwiera się przed nim jak rajska łąka. Czar przenika noc i serca jakimś niewidzialnym światłem, odmieniając wszystko w dobre i piękne. W rześkim powietrzu grudniowej nocy unosi się świąteczny duch, któremu dajemy się porwać, jak porywa się młodzież do radosnego tańca. Oto i czas nadziei.

Gdy dnia przybywa i słońce obiecuje nam swoje królestwo, życie dostaje nową szansę. Ciemność zatrzaśniętej na zawsze przeszłości i udrękę nieludzkiej zimy zostawiamy za sobą i stajemy twarzą w twarz z nowym rokiem i nową szansą. Jeszcze tylko parę śnieżyc i już wiosna! A wraz z wiosną powszechna radość życia. Na wiosnę będziemy lepsi. Nic złego już się nie przydarzy, bo przecież nie ma konieczności w przydarzaniu się zła. Uda nam się tym razem go uniknąć! To jest obietnica nadziei. Składamy ją sobie i światu, któremu pragniemy zaoferować miłość, licząc na wzajemność.

Czy los może okazać się niesprawiedliwy? Czy będąc dobrym, szczerze pragnącym, aby było lepiej i mnie, i wszystkim wokół, mogę się zawieść? Jaki sens miałby świat, gdyby na dobroć i miłość odpowiedzią miało być niepowodzenie i nieszczęście? Wiara w dobre życie, miłość do świata, który będzie tego dobrego życia domem, oraz nadzieja, że będzie lepiej i że ja sam też będę odtąd lepszy, to nasze najczystsze uczucia i najpewniejsze zadatki na przyszłość. Bez nich nie ma życia.

Mogłoby się wydawać, że nadzieja na to, że „będzie lepiej”, jest objawem miłości własnej. Bo to przecież mnie ma być lepiej!

Polityka 1/2.2016 (3041) z dnia 27.12.2015; Felietony; s. 158
Reklama