Ziemia Obiecana – czas przeszły dokonany
Kto jeszcze pamięta łódzkie włókniarki
Długo nie chciały patrzeć na ten cały blichtr: sklepy, restauracje, puby. Wciąż tkwił w nich żal, że to się tak skończyło. Ale wreszcie Krystynie Michalak, byłej mistrzyni na wykończalni w Polteksie, udało się namówić dawne koleżanki z pracy na spotkanie w Manufakturze. Kiedyś była tu fabryka włókiennicza, jedna z największych w Łodzi.
Włókiennicza Łódź – czas przeszły dokonany. Jednak Marta Madejska, doktorantka Instytutu Kultury Współczesnej Uniwersytetu Łódzkiego, związana ze Stowarzyszeniem Topografie i Łódzką Gazetą Społeczną – Miasto Ł, czuje potrzebę, by do przeszłości wrócić. Pracuje nad książką o łódzkich włókniarkach. Kiedy przeprowadzała z nimi wywiady, często słyszała, że nie mają nic ciekawego do opowiedzenia, że ich historia jest nieistotna.
Dr Magdalena Rek-Woźniak, socjolożka z Uniwersytetu Łódzkiego, przyznaje, że w Łodzi trudno się odwołać do zbiorowego poczucia zawodowej dumy, bo nie ma z czego czerpać. Górnicy i hutnicy w PRL doczekali się docenienia w społecznej świadomości, ale włókniarki nie. Przemysł kobiecy, który dominował w mieście, był mało prestiżowy. Zarabiało się w nim ok. 20 proc. mniej niż w innych gałęziach przemysłu.
Strajk
Kobiety znad Łódki, grupa złożona m.in. z łódzkich etnografek, socjolożek, antropolożek kultury i feministek, organizują spacery po mieście szlakiem łódzkich kobiet. Są na nim włókniarki – tysiące bezimiennych kobiet. Szlak prowadzi m.in. tam, gdzie w XIX w. stała fabryka króla bawełny Izraela Kalmanowicza Poznańskiego, po wojnie Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego, później Poltex. Kiedy w lutym 1971 r.