W zeszłym tygodniu POLITYKA opisała uruchamiany właśnie przez PiS „ciąg technologiczny obróbki wrogów”. Ciąg ma zapewnić regularną dostawę wrogów niezbędnych dla normalnego funkcjonowania partii, państwa i prezesa Kaczyńskiego. Pewien pragnący zachować anonimowość polityk PiS zapoznał mnie ze szczegółami tego projektu.
– Zaopatrzenie we wrogów to dla nas sprawa priorytetowa. Jak pan wie, wokół koncepcji wroga skupia się cała myśl polityczna naszego ugrupowania – przyznał.
– Na czym polega działanie ciągu?
– Jego działanie przypomina działanie cepa i polega na przywaleniu wrogowi za pomocą skoordynowanych przedsięwzięć na linii władza polityczna–służby specjalne–prokuratura–zaprzyjaźnione media. W ich wyniku wróg zostaje ujawniony, oskarżony i poddany czynnościom operacyjnym.
– Co jest na końcu ciągu?
– Po przejściu przez ciąg uzyskujemy produkt finalny w postaci wroga oplutego, upapranego i oskarżonego.
– O co?
– O to, co może zdyskredytować go jako człowieka i Polaka.
– Czy w procesie technologicznej obróbki wroga niezbędne jest przedstawienie jakichś dowodów?
– Proszę pana, gdyby jakieś dowody były, uruchamianie ciągu nie miałoby sensu, sprawę mógłby spokojnie rozstrzygnąć sąd. Problem w tym, że nasi wrogowie są sprytni i nie ma na nich żadnych dowodów, dlatego żeby wymierzyć im sprawiedliwość, trzeba posługiwać się półprawdą, oszczerstwem, insynuacją i anonimowym donosem.
– Czy oparta na anonimowym donosie insynuacja wiceministra Jakiego na temat tego, że w mieszkaniu jednego z posłów PO działa agencja towarzyska, jest elementem rozruchu ciągu?