Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Antyaborcyjne filmy i piosenki na szkolnej katechezie

Tumblr
W jednej z radomskich szkół zawrzało, bo katechetka opowiadała dzieciom o aborcji. Tyle że to żaden precedens.
Jerry Lai/Flickr CC by 2.0

Prolajferzy zbierają już podpisy pod swoim projektem, zwolennicy zaostrzenia prawa aborcyjnego nie próżnują. Edukują. W jednej z radomskich szkół katechetka pouczała 11-latków, jak taki zabieg wygląda. Najpierw usuwa się główkę – mówiła – potem kończyny. Łopatologicznie i pobudzając wyobraźnię. Tyle w teorii – w ramach pracy domowej dzieci miały jeszcze odszukać w sieci i obejrzeć „Niemy krzyk”. Krótkometrażowy, sugestywny film o zabiegu dokonywanym z pomocą USG. Rzecz z poprzedniego stulecia, ale w tym względzie, jak się wydaje, kanoniczna.

Sprawę zgłosiła dyrekcji jedna z matek. Syn nie chce rozmawiać, z relacji innych rodziców wynika, że dzieci są wycofane, zaniepokojone. Niektóre sądzą, że aborcji można dokonać i po narodzinach – jedna z dziewcząt czuwała przy młodszej siostrze całą noc w obawie, że rodzice zechcą pozbawić ją kończyn. No bo jak ufać dorosłym, skoro ci ukrywają przed nimi takie okrucieństwa, odkładając na potem rozmowy o seksualności i ciele?

Powiadomiony o sprawie wydział katechetyczny radomskiej kurii orzekł, że zanim podejmie działanie, relacje rodziców musi skonfrontować z relacjami katechetki. Została zaproszona na rozmowę, jej przebiegu można się domyślać, działań kurii – niestety też. Głos zabrała poza tym minister edukacji Anna Zalewska. Mówiła w Radiu Zet, że owszem, na lekcje o aborcji „jeszcze” za wcześnie, dzieci nie znają swoich ciał, swojej seksualności, za mało wiedzą, żeby fundować im tak drastyczne – „choć prawdziwe” – opowieści. Ale nie pastwmy się nad katechetką – powiada – przecież przeprosiła.

Ciekawe, że zapytana, czy aborcyjny film wolno pokazywać 11-latkom, minister odpowiada, że może faktycznie z „edukacją seksualną” należałoby się jeszcze wstrzymać. Wiadomo już zatem, jak rząd PiS taką edukację sobie wyobraża.

Katechetka prostuje, że nie zadała seansu „Niemego krzyku”, tylko o filmie wspomniała, sugerując wręcz, żeby dzieci go nie oglądały. Co jeśli obejrzą z przekory, jak mają w zwyczaju postępować, gdy czegoś się im zakazuje? Dokument ma wiekowe obostrzenia, ale wisi na YouTube. Zresztą z dopiskiem, że to film o tym, „jak mordują dziecko”. „Żyjemy w czasach degeneracji społeczeństwa, seksu bez ograniczeń, ulegamy żądzom, nie kierujemy się miłością, seks jest teraz jak guma do żucia, jest tak dostępny i po użyciu ląduje w śmietniku” – powiada człowiek, który go zamieścił. Wyświetleń ponad 300 tys., podobnych materiałów w sieci – bezlik.

Obawiam się, że jedynym powodem, dlaczego katechetka o filmie opowiedziała zamiast go wyświetlić, mogły się okazać ograniczenia techniczne, brak rzutnika w klasie, telewizora. Zresztą do sieci zajrzeć łatwo i na przerwie. Mnie taki film przed laty wyświetlono. Katechezę prowadziła w gimnazjum siostra zakonna, aborcji poświęciła nawet kilka lekcji. Po seansie „Niemego krzyku” rozdała nam na przykład tekst piosenki, którą później chóralnie i chyba bez większej świadomości odśpiewaliśmy. Zresztą nie raz i nie dwa. W refrenie szło tak: „Dziś miałabym 16 lat,/ tyle co ty wtedy, mamo/ Jakże cieszyłby mnie świat/ gdy przeżyłabym to samo/ Mamo, nie chciałam umierać/ Dlaczego mnie nie kochałaś?/ Nie miałaś prawa mi życia odbierać,/ chociaż mi je dałaś”. Rzecz do odszukania w wirtualnych śpiewnikach, gatunek: ballada.

Owa siostra zakonna uczyła jeszcze młodsze roczniki. Magnetofon miała zawsze pod pachą.

Przeciwniczki całkowitego zakazu aborcji, zrzeszone na fejsbuku w grupie „Dziewuchy Dziewuchom”, postulują, żeby wypisać dzieci z lekcji religii. I to właśnie, śmielszy protest – plus nowocześniejsze formy przekazu i odbioru – zmieniło się w ciągu dekady.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną