Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Słodko-gorzka Solidarność

Wyroby cukiernicze od kultowego polskiego producenta na rynku od 64 lat

W latach 90. było jeszcze w Solidarności zapotrzebowanie na ręczną pracę, kilka lat później mechanizacja zaczęła zabierać ludziom robotę. Na fot. jeden z etapów produkcji krówek. W latach 90. było jeszcze w Solidarności zapotrzebowanie na ręczną pracę, kilka lat później mechanizacja zaczęła zabierać ludziom robotę. Na fot. jeden z etapów produkcji krówek. Anna Musiałówna / Polityka
W dziejowy marsz wyruszyli w stalinizmie. Nazwali się Solidarność. Przetrwali PRL i odnieśli sukces po transformacji. Ale stracili nazwę.
W latach 50. nazwa Solidarność miała sugerować świetlaną przyszłość. W latach 80. stała się kłopotliwa. Na fot. Grażyna Zychowicz – przepracowała w firmie 33 lata, odeszła w 2013 r. – z torbą opatrzoną słynnym logo firmy.Anna Musiałówna/Polityka W latach 50. nazwa Solidarność miała sugerować świetlaną przyszłość. W latach 80. stała się kłopotliwa. Na fot. Grażyna Zychowicz – przepracowała w firmie 33 lata, odeszła w 2013 r. – z torbą opatrzoną słynnym logo firmy.

Trufla pomarańczowa dała się Barbarze we znaki. Etykieta była ładna, ale trudna do zawijania. A skręt cukierka musiał być estetyczny i mocny. Zawijała dziennie 80 kg cukierków – to dużo, ale i tak o 40 kg mniej od rekordzistek. Wysiadały ścięgna w nadgarstku i bolał kręgosłup od siedzenia w nachylonej pozycji. Ale Barbara Dybała nie narzeka, bo cukierki uratowały ją przed bezrobociem. Kiedy przyszła w 1995 r. do Spółdzielni Pracy Solidarność w Lublinie, było jeszcze zapotrzebowanie na ręczną pracę – a więc w sam raz dla niej, wtedy trzydziestokilkulatki z grupą inwalidzką, która straciła etat pomocy nauczycielki w przedszkolu. Ale kilka lat później mechanizacja zaczęła zabierać ludziom robotę. Jedna maszyna zawija 600 cukierków na minutę. Dla Barbary jeszcze starczało ręcznej pracy przy pakowaniu i ważeniu. Dziś ma 54 lata. Jej historia w Solidarności już się skończyła. Tak jak Solidarności.

Podejrzany twór

Solidarność wykluwała się powoli. Początek był w Nałęczowie, gdzie w 1952 r. powstała spółdzielnia Zdrój Nałęczowski, produkująca wody mineralne. Dwa lata później zmieniła nazwę na Solidarność, a jej główną siedzibą stał się Lublin. – Wtedy spółdzielniom nadawano nazwy sugerujące świetlaną przyszłość: Jedność, Tęcza, Zorza – mówi Elżbieta Jankowska, była szefowa działu płac, dziś na emeryturze.

Nowa władza – wyznająca kolektywizm – wcale spółdzielni nie hołubiła. To był taki podejrzany twór pomiędzy własnością państwową, uważaną za najwyższą formę posiadania, a prywatną, przeznaczoną na zagładę.

Polityka 35.2016 (3074) z dnia 23.08.2016; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Słodko-gorzka Solidarność"
Reklama