Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Bractwo Małych Stópek przygotowało grę pro-life dla dzieci. Ale dlaczego to, co pokazuje, to nieprawda?

Bractwo Małych Stópek / Facebook
To bardzo źle, że już na wstępie zakłada się odejście od nauki na rzecz ideologii.

Organizacja pro-life, Bractwo Małych Stópek, przygotowała talię kart mającą kształtować antyaborcyjne postawy. Grupa docelowa to przedszkolaki i uczniowie pierwszych klas szkoły. Do wykorzystywania gry podczas lekcji religii dla najmłodszych zachęcani są katecheci.

Gra wzorowana na „Czarnym Piotrusiu” ma ilustrować etapy rozwoju prenatalnego. Jak pisze Nasz Dziennik, „oprawa graficzna jest adekwatna do celów edukacji o wartości życia ludzkiego od poczęcia”. I rzeczywiście – cel dosłownie uświęca środki. Oprawa graficzna może i jest adekwatna do założonych z góry celów. Ale to, co pokazuje, to nieprawda.

Nie wiem, czy twórcy gry wykazali się tak daleko idącą ignorancją, że płód w 10. tygodniu ciąży naprawdę widzą jako różowego bobasa. Podstawowa i nie tak trudno dostępna wiedza temu przeczy. Na większości kart ilustrujących rozwój prenatalny płodu widzimy więc na oko dwumiesięcznego zawadiacko uśmiechniętego niemowlaka. To donoszony, rumiany chłopczyk – tyle że z przyczepioną pępowiną. Tak jakby ciąża polegała na trzymaniu w brzuchu rozkosznego niemowlęcia, bez całej tej fizjologii, krwi, śluzu i nieestetycznego, tętniącego łożyska. Bez matki, bez kobiecych narządów rozrodczych.

Świetnie, że już maluchy uczone są, że dzieci są płodzone i rodzone, a nie znajdowane w kapuście. Świetnie, że dostosowuje się przekaz do możliwości poznawczych przedszkolaków, nawet jeśli nieco upraszcza to informacje. Wychowanie seksualne warto prowadzić od najmłodszych lat.

Ale to bardzo źle, że już na wstępie zakłada się odejście od nauki na rzecz ideologii. Że poddaje się dzieci przekłamaniom i manipulacjom. Nieprawdziwy jest przekaz, którym mają być dzieci nasączane. A efekt łatwo przewidzieć: wdrukowanie połączenia „embrion to niemowlę”. Stąd krok do samonarzucającego się wniosku: usunięcie ciąży to dokładnie to samo co zabicie roześmianego niemowlęcia. A czyż nie uważamy wszyscy zabijania rumianych niemowląt za barbarzyństwo?

To droga na skróty, w której nie ma miejsca na naukową rzetelność. Akcja antyaborcyjna, a nie edukacyjna. Dlatego warto zastanowić się, czy w programach edukacyjnych dla przedszkolaków i młodszych uczniów znajdzie się przeciwwaga poparta nauką? Czy dzieci będą mogły wynieść ze szkoły także nieobciążoną ideologią wiedzę o rozwoju człowieka – z wyczerpującymi informacjami o tym, jak w ogóle do zapłodnienia dochodzi? Że „fasolka w brzuszku mamusi” to jednak embrion, a „pod sercem” znaczy w macicy. Że dziecko nie „wyskakuje z brzuszka”, ale przychodzi na świat przez pochwę (albo jest wydobywane z macicy). Że kobiety i dziewczynki mają pochwy i macice, a nie „brzuszki”. I że te części ciała należą do nich, a nie do obcych mężczyzn. A także że nie każde zapłodnienie prowadzi do ciąży, a nie każda ciąża kończy się porodem.

Wreszcie: że ciąży można zapobiegać. Talia potrzebuje wielu więcej kart, by można było nią grać, a nie tylko się bawić.

Chybiony jest też tytuł gry, a raczej pomocy dydaktycznej dla katechetów. Dlaczego mają tylko grać „w Jasia”, jakby „Małgosia” nie była warta swojej historii? Dziwi mnie też, że ludzie mieniący się obrońcami życia w ogóle chcą grać czymś takim jak życie dziecka. Przywykliśmy, że losem nienarodzonych szermuje się na transparentach, gra się nim w politycznych przepychankach. Teraz najwidoczniej do „grania w dziecko” katecheci mogą zachęcać już przedszkolaki.

Oczywiście, obrońcy całkowitego zakazu przerywania ciąży powinni namawiać do swoich racji i szukać jak najatrakcyjniejszej formy dla przekazywania swoich prawd. Warto jednak, by trzymali się przy tym wiedzy naukowej, a nie przesądów i własnych wyobrażeń, np. o przebiegu rozwoju wewnątrzmacicznego płodu.

I jeszcze jedno: nie powinni robić tego w publicznych, świeckich szkołach, czyli tam, gdzie najczęściej prowadzi się w Polsce katechezę.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną