Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Katolickie radio radzi, czego nie kupować dzieciom pod choinkę. I bardzo się myli

Radio Niepokalanów przestrzega: „Nie kupujcie tych zabawek swoim dzieciom. Mają one negatywny wpływ na ich maleńkie dusze”. Radio Niepokalanów przestrzega: „Nie kupujcie tych zabawek swoim dzieciom. Mają one negatywny wpływ na ich maleńkie dusze”. Markus Spiske / StockSnap.io
Radio apeluje, by nie obdarowywać dzieci laleczkami voodoo, duchami, czaszkami i pentagramami. Czy rzeczywiście mamy takie zwyczaje?

Zbliżają się święta, a to czas potencjalnie niebezpieczny nie tylko dla portfela, ale i dla duszy. Dlatego Radio Niepokalanów przestrzega: „Nie kupujcie tych zabawek swoim dzieciom. Mają one negatywny wpływ na ich maleńkie dusze”.

Nie chodzi jednak o atrapy karabinów czy zabawki militarne do zabawy w wojnę. Na indeksie (tradycyjnie) znalazły się książki o Harrym Potterze, kucyki Pony, serie Hello Kitty, Bakugan oraz Monster High. Ale radio apeluje, by nie obdarowywać też dzieci laleczkami voodoo, duchami, czaszkami i pentagramami. Czy rzeczywiście mamy takie zwyczaje?

Święta to czas tradycji – a jedną z najpiękniejszych jest tworzenie magicznego nastroju i spełnianie marzeń w sposób dla dzieci niepojęty i czarodziejski. Czy rzeczywiście jest się czego bać?

Co Polacy kupują dzieciom pod choinkę?

Polacy deklarują, że prezenty dostaną głównie dzieci.

Okres bożonarodzeniowy to dla sieci handlowych czas największych żniw. Producenci i sprzedawcy uważnie śledzą pragnienia i poczynania swoich klientów, chcąc wiedzieć, jak dopasować propozycje. Z wyprzedzeniem muszą wiedzieć, czego będą oni szukać dla swoich dzieci. Ostatnio taką ściągawką dla Mikołaja podzielił się SMYK. Na jego zlecenie firma Maison&Partners zbadała, jakie prezenty najczęściej dajemy dzieciom pod choinkę. Zaskoczenia nie ma: siedmiu na dziesięciu pytanych rodziców zadeklarowało, że kupi dzieciom zabawki.

Lubimy czuć, że nie psujemy dzieci próżnymi zabawkami, a gwiazdkowe prezenty to (dla nas) okazja do zainwestowania w dziecko. Dlatego najczęściej planujemy kupić klocki (55 proc.), zabawki edukacyjne i kreatywne (po 41 i 38 proc. wskazań). Nieco mniej chętnie sięgamy po autka i samoloty (30 proc.), figurki zwierzątek (27 proc.), a także lalki i akcesoria (21 proc.). Skąd tak duża różnica między zabawkami, które tradycyjnie przypisuje się chłopcom, a lalkami? Otóż zabawkami chętniej obdarowujemy chłopców, których pomysłowość i wyobraźnię lubimy wspierać. Dziewczynki wolimy raczej stroić, dlatego one częściej pod choinką znajdą ładne ubrania i urodowe akcesoria.

Ale nie oszczędzamy też na słodyczach oraz puzzlach i grach – badanie pokazuje dwukrotny wzrost tych pozycji tylko na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Co ciekawe i krzepiące, w tym roku prawie połowa dzieci znajdzie pod choinką książkę (dwa lata temu ledwie co piąte). Podobne wnioski płyną z raportu firmy Deloitte, zgodnie z którym dzieci mogą spodziewać się głównie zabawek konstrukcyjnych (klocków), książek oraz zabawek kreatywnych. W żadnym raporcie pentagramów ani czaszek na liście zakupów nie ma.

Święta ufunduje program 500+

Dalej też nie ma niespodzianki: tegoroczne święta będą droższe i wydamy na nie więcej. Wygląda też na to, że lepiej zastawiony stół i większe pakunki pod choinką to namacalny efekt programu 500+. Ci, którzy łapią się na ten zastrzyk, wydadzą w święta więcej niż pozostałe rodziny. Jak wyliczył Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRIS), Polacy planują wydać na święta 20,1 mld zł, czyli o 1,6 mld więcej niż w 2015 roku.

Ale choć prezentów przybywa, to magii – niekoniecznie. Badanie SMYKA pokazuje symptomatyczną rzecz – coraz mniej dzieci wierzy w Mikołaja. O jego istnieniu jest przekonane mniej niż co czwarte dziecko (22 proc.). Dwa lata temu było ich dwa razy więcej (45 proc.). Badacze uważają, że może być to związane ze „wzrastającą w tej grupie popularnością internetu, a w szczególności mediów społecznościowych”.

Wydawać się może, że większym zagrożeniem dla „dziecięcej duszyczki” będzie nie pentagram, ale telefon z dostępem do sieci. Ale nie jako prezent dla dziecka, ale jako immanentna część organizmu rodzica. Przyrośliśmy do ekranów tak bardzo, że to one, nie kucyki Pony, mogą skraść świętom magię. Jak pokazują badania, dzieci coraz częściej piszą w listach do M., że chciałyby dostać w prezencie choć trochę czasu z mamą i tatą.

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną