Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wołanie na puszczy

Polska przyroda jest w niebezpieczeństwie

Rozlewiska Biebrzy. Jak się Wody Polskie uprą, że trzeba udrożnić koryto, to się Biebrzę przekopie. Priorytetem staje sie rozwój gospodarczy. Rozlewiska Biebrzy. Jak się Wody Polskie uprą, że trzeba udrożnić koryto, to się Biebrzę przekopie. Priorytetem staje sie rozwój gospodarczy. Stanisław Ciok / Polityka
Z dr Barbarą Pietrzak i dr. Andrzejem Mikulskim o społecznej radzie ochrony przyrody, utworzonej przez naukowców z kilkunastu uniwersytetów, o ginących rzekach i zwierzętach, rybach, które nie mogą się mnożyć oraz o demontowaniu przez władzę systemu ochrony przyrody.
Biebrzański Park NarodowyStanisław Ciok/Polityka Biebrzański Park Narodowy

Joanna Podgórska: – Czy nowa inicjatywa Nauka dla przyrody ma być społeczną alternatywą dla Państwowej Rady Ochrony Środowiska, którą minister Jan Szyszko praktycznie wyeliminował? Przypomnijmy, że już na początku jego rządów zniesiono kadencyjność członków PROP, dzięki czemu mógł pozbyć się szanowanych ekspertów i obsadzić Radę bliskimi sobie ludźmi.
Dr Barbara Pietrzak: – Zaczęliśmy się organizować, zanim Rada została zdekapitowana. Mieliśmy poczucie, że w publicznym dyskursie na temat ochrony przyrody brakuje mocnego głosu naukowców, a w większości spraw z tym związanych środowisko akademickie jest zgodne. Z jednej strony słyszymy wypowiedzi rządzących czy Lasów Państwowych, a z drugiej – działaczy ekologicznych z organizacji pozarządowych. Pojawiają się oczywiście pojedyncze wypowiedzi naukowców, ale słabo przebijają się w debacie. Gdy będzie to wspólne stanowisko całej grupy uczonych akademickich, a nie rozproszone głosy, wybrzmi mocniej. Może łatwiej przebije się do mediów. Inicjatywę tworzą naukowcy z kilkunastu uniwersytetów i instytutów Polskiej Akademii Nauk. Ma to być forum merytorycznej dyskusji. Dziś na stałe pracuje w nim grupa około 30 ekspertów, ale szybko się powiększa.

Dr Andrzej Mikulski: – Jednym z pierwotnych pomysłów, w ramach programu minimum, było stworzenie sieci wymiany informacji pomiędzy uniwersytetami czy środowiskami naukowymi zajmującymi się ekologią. Idea była taka, aby tych jednostek było jak najwięcej. Ostatni rok przyniósł bardzo dużą aktywizację środowiska naukowego. Różne grupy podejmowały rozmaite działania, ale to nie było skoordynowane. Śledziliśmy te działania i próbowaliśmy nawiązać kontakt z osobami z innych jednostek naukowych, by to połączyć.

Polityka 4.2017 (3095) z dnia 24.01.2017; Społeczeństwo; s. 27
Oryginalny tytuł tekstu: "Wołanie na puszczy"
Reklama