Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Czy państwo naprawdę troszczy się o najsłabszych? Polemizujemy z Karoliną Elbanowską

Historia Magdy interesuje media, ale czy w ślad za tym idzie konkretna pomoc? Historia Magdy interesuje media, ale czy w ślad za tym idzie konkretna pomoc? Dmitry Ratushny / Unsplash
Pod koniec lutego Polska żyła sprawą Magdy, która urodziła dziecko do wiadra. Oto echa tej dyskusji.

Pod koniec lutego na portalu POLITYKA.PL ukazał się komentarz Elżbiety Turlej odnoszący się do historii Magdy, która urodziła dziecko do wiadra. Po pierwsze dlatego, że w miejscu, gdzie mieszka, nie ma WC. Po drugie dlatego, że nie miała świadomości, w jakim stanie się znajduje. Nie wiedziała, że jest w ciąży.

Materiał na jej temat pokazano w programie Uwaga TVN. Elżbieta Turlej zwracała uwagę na powszechność zjawiska, bezradność państwa, pozostawianie niektórych kobiet – zwykle tych, którym powiodło się w życiu gorzej – samym sobie. Historia Magdy interesuje media, ale czy w ślad za tym idzie konkretna pomoc? Czy podobne do Magdy dziewczyny i kobiety mogą liczyć na jakieś wsparcie, a przynajmniej na zrozumienie? 

„Takie Magdy były, są i będą wdzięcznym tematem również dla mediów. Wiadomo, że usadzone przed kamerą nie uciekną, bo nie wiedzą, że mają do tego prawo. Nie zasłonią twarzy przed aparatem fotograficznym – z tego samego względu. Powiedzą wszystko jak na spowiedzi i nie zażądają autoryzacji” – notowała Elżbieta Turlej. I dalej wywodziła, że polska polityka społeczna sprzyja silniejszym, np. rodzinie Elbanowskich.

Po publikacji komentarza otrzymaliśmy list od Karoliny Elbanowskiej, prezes Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. Publikujemy niżej jej tekst oraz odpowiedź Elżbiety Turlej.

***

Na stronie POLITYKA.PL ukazał się tekst Elżbiety Turlej „Poród w nieludzkich warunkach. Czy los takich kobiet jak Magda może się kiedyś zmienić?” o historii 30-letniej Magdy z okolic Radomia, która niczego nieświadoma urodziła dziecko do wiadra. Pani redaktor przedstawia historię kobiety na tle obecnej sytuacji społeczno-politycznej, stawiając tezę, że los biednej rodziny jest wszystkim obojętny, i konkludując, że na tej dramatycznej historii skorzystają tylko tabloidy. Przy okazji pani redaktor, szukając chyba jakiejś dziewczynki do bicia, stwierdza, że jako inicjatorka ruchu przeciwko obniżeniu wieku szkolnego jestem „idealną adresatką polityki społecznej, dla wszystkich wygodną”, i snuje swoje wizje na temat życia mojej rodziny.

Nie będę tego prostować, bo naprawdę nikogo nie obchodzi, że moje dzieci w rzeczywistości chodzą do zwykłego przedszkola i zwykłej podstawówki, ani że nigdy jeszcze nie wezwałam do nich lekarza na prywatną wizytę. Działacze społeczni raczej nie zaczynają działać dlatego, że są zadowoleni z systemu, ale dlatego, że nie mogą z niego uciec i angażują się np. w obronę prawa do dobrej, publicznej oświaty przedszkolnej dla sześcioletnich dzieci.

Autorka, pisząc swój artykuł, nie zadała sobie nawet trudu, żeby wejść na naszą stronę internetową. Nie ma też na to większych szans czytelnik, który przy tekście może znaleźć jedynie odnośniki do absurdalnych informacji o objęciu stanowisk politycznych, których nikt nam nigdy nie proponował i czym nigdy nie byliśmy zainteresowani, albo przeterminowanych wywodów o tym, że referendum w sprawie oświaty, którego domagało się milion osób, jest zdaniem tygodnika POLITYKA szkodliwym pomysłem.

Tymczasem w sprawie matek, które znalazły się w trudnej sytuacji, naprawdę trudno nam stawiać zarzuty. Od miesięcy Fundacja Rzecznik Praw Rodziców pracuje nad portalem dla kobiet przeżywających poważne trudności w ciąży. Strona www.mamaniejestsama.pl ruszyła z początkiem lutego. Zamiast skrapiać łzami kawę z pianką, wylewając w artykułach próżne żale do złego świata, od miesięcy spotykamy się z lekarzami, położnymi, przedstawicielami innych organizacji niosących pomoc kobietom i dzieciom, z kuratorami, dyrektorami ośrodków adopcyjnych, pracownikami hospicjów perinatalnych i psychologami, żeby stworzyć system konkretnej pomocy dla kobiet. Od kilku tygodni działa już specjalny telefon, gdzie każda mama w ciąży, która jest samotna, niepełnoletnia, chora lub która spodziewa się narodzin ciężko chorego dziecka, może podzielić się swoimi problemami i dowiedzieć się, gdzie szukać dalszej pomocy. Stworzyliśmy pierwsze w Polsce ogólnodostępne bazy domów samotnej matki, ośrodków interwencji kryzysowej, zebraliśmy informacje o różnych formach pomocy finansowej i o przepisach, przygotowaliśmy pierwsze materiały wideo, żeby dotrzeć z pocieszeniem dla mam, które przeżyły stratę. Z każdym dniem materiałów jest coraz więcej. Mamy już spot radiowy i przygotowujemy właśnie kampanię informacyjną, cały czas szukając pieniędzy na sfinansowanie m.in. ulotek, które będą rozdawane w szpitalach czy ośrodkach pomocy społecznej. Projekt opiera się bowiem na dobrej woli darczyńców. Przed nami jeszcze etap, który pozwoli na zaangażowanie wolontariuszy, którzy będą pomagać konkretnym kobietom w terenie.

Ale projekt Mama nie jest sama to nie wszystko. Już piąty rok prowadzimy w fundacji Telefon Wsparcia Rodziców zagrożonych odebraniem dzieci. W tym czasie skorzystało z niego ponad tysiąc rodzin. W raportach na naszej stronie internetowej można przeczytać o matkach, którym pomogliśmy przedłużyć pobyt w Domu Samotnej Matki, albo rodzicach, którym sfinansowaliśmy dojazd do dzieci w odległym Domu Dziecka. Bardzo często pomagamy w takich właśnie sytuacjach jak ta spod Radomia, gdzie rodzina żyje w bardzo prostych warunkach, gdzie czasem brakuje pieniędzy na opał albo gdzie kilka pokoleń gnieździ się na kilkunastu metrach, i gdzie niekiedy pracownicy socjalni zamiast pomóc, zabierają dzieci. Gdy trzeba ratować konkretną rodzinę przed nieraz całkowicie fałszywymi zarzutami, prosimy o wspólną akcję również organizacje o innym niż nasz profilu ideowym, jak np. lewicowa Fundacja Mama. Dla tych, którzy naprawdę chcą pomagać, etykiety ideologiczne nie mają znaczenia.

Pani redaktor wie z pewnością, że publiczne obnoszenie strasznej historii Magdy pomoże co najwyżej w podniesieniu klikalności strony. Utyskiwanie na tabloidy, że robią to samo, zakrawa na obłudę. Jeśli autorka tekstu chciała poprawić sobie humor szukaniem osób, które zrobiły w tej sprawie jeszcze mniej niż ona, to powinna choćby przeprowadzić podstawowy research w internecie. Jeśli nie dla przyzwoitości, to choćby po to, żeby nie popadać w śmieszność.

Karolina Elbanowska, Prezes Fundacji Rzecznik Praw Rodziców

Odpowiedź Elżbiety Turlej:

Szanowna Pani,

obie jesteśmy tego samego zdania: los najsłabszych, w tym przypadku kobiet z tzw. nizin społecznych, jest w naszych rękach. W moich: jako publicystki, której zadaniem jest opisywanie takich historii, w Pani i Pani Męża jako aktywistów społecznych. Szanuję to, co robicie, podziwiam projekty, które inicjujecie, prowadzicie itd. Ale mam wrażenie, że posądzając mnie o obłudę czy brak przyzwoitości, źle mnie rozumiecie. Ja nie atakuję rodziny Elbanowskich, tylko Państwo, które chowa się za Wami. Któremu jest na rękę Wasza działalność, ponieważ zwalnia je w pewnym sensie od odpowiedzialności. Które chwaląc Was za działalność, pozując z Wami do zdjęć czy podczepiając się pod pomysły, zwyczajnie na Was pasożytuje. A które przecież, moim zdaniem, powinno tak prowadzić swoją politykę skierowaną do najsłabszych czy wykluczonych, aby nie musieli tego robić – kosztem swojego życia rodzinnego i energii – obywatele.

W jednym tylko się z Panią nie zgodzę: etykiety ideologiczne przyklejane do tych, którzy chcą pomagać, mają znaczenie. Niestety, właśnie dla Państwa, które wraz ze zmianą ekipy rządzącej kosi tych, którzy ustawiali się do zdjęć z poprzednikami. I to niezależnie od ich zapatrywań politycznych, tylko z powodu przyklejonej im, nawet bez wiedzy czy woli, etykiety. Życzę, aby Was to nigdy nie spotkało.

Wszystkiego dobrego, pozostaję z szacunkiem.

Elżbieta Turlej

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną