Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Reportaż pełen treści

O poecie, który PiS wystraszył

Roman Gileta zna Olgę Tokarczuk od 35 lat – był jednym z jej pierwszych literackich mentorów. Roman Gileta zna Olgę Tokarczuk od 35 lat – był jednym z jej pierwszych literackich mentorów. Michele Tantussi/Reuters / Forum
W Wałbrzychu sądzony jest poeta, który przestraszył radnych PiS przez internet.
Roman Gileta, poeta, były górnik, autor kontrowersyjnych treściMarcin Kołodziejczyk/Polityka Roman Gileta, poeta, były górnik, autor kontrowersyjnych treści

Zaczęło się zgodnie z treścią i słownictwem dzisiejszych czasów – troje radnych PiS zamierzało zaprowadzić w mieście wysoki poziom prawdziwej polskości, opartej na odczuwaniu dumy narodowej i wdrażaniu współczesnej polityki historycznej państwa polskiego wedle nauczania prezydenta Andrzeja Dudy.

W czerwcu 2016 r. śmiało skorzystali z możliwości honorowego nienadawania Oldze Tokarczuk, pisarce, tytułu Zasłużony dla Miasta Wałbrzycha – w treści listu do Rady Miasta zestawiali własne zatroskanie o Polskę z hańbą okrywającą pisarkę w oczach Polaków, których ogół uosabiali radni PiS we troje.

Porównywanie sortów polskości wypadło w tym piśmie miażdżąco dla Tokarczuk. To uruchomiło Romana Giletę, byłego górnika dołowego kopalni Thorez w Wałbrzychu, poetę, który powróciwszy po wypiciu dwóch piw z działki do domu, zamieścił na Facebooku treść ad vocem i w krótkim czasie doczekał się wielu lajków i zachęt ze strony osób gorszego sortu zamieszkujących nasz kraj.

Troje radnych PiS poczuło zagrożenie życia po przeczytaniu treści Gilety, dlatego w marcu 2017 r. Gileta staje przed Sądem Rejonowym Wałbrzych oskarżany z urzędu przez Polskę o kierowanie gróźb karalnych.

Treść 1:

Sytuacja w Wałbrzychu jest dytyrambiczna: atakujący treścią Olgę Tokarczuk radni PiS po kontrataku Romana Gilety okazali się pokrzywdzonymi. Walka odbywała się na słowa, przy czym oskarżony odwołał się w inkryminowanej treści internetowej do potęgi słowa, metaforyzował i nawiązywał do swej dawniejszej twórczości – dowodzi Wojciech Koncewicz, obrońca. Także do utworu „Od Do”, w którym „maczetą słów wycinał niewierzących w potęgę wiersza” – z tym że Roman Gileta autocytował się niedokładnie i można było sądzić, że ma na myśli maczetę jako taką, a nie „maczetę słów”. Maczeta często przed sądem powraca – pokrzywdzeni z PiS obawiają się jej jako potencjalnego narzędzia zbrodni na sobie.

Oskarżony pisze wiersze od 40 lat, jest przewodniczącym wałbrzyskiego oddziału i ogólnopolskim skarbnikiem Stowarzyszenia Autorów Polskich. Olgę Tokarczuk zna od 35 lat – był jednym z jej pierwszych literackich mentorów, kiedy przyjechała do miasta pracować jako psychoterapeutka w poradni zdrowia psychicznego. Następnie jurorowała w organizowanych przez Romana Giletę konkursach poetyckich. Teraz jest sławna światowo, a Gileta jest z niej bardzo dumny.

Pokrzywdzeni radni z PiS Wałbrzych w fazie patetycznej napaści słownej sprzed 10 miesięcy byli zdania, że Olga Tokarczuk „zgoła nie zasługuje na żadne pozytywne wyróżnienie”. Nic jej się nie należy, ponieważ: „szkaluje dobre imię Polski”, uprawia nieprawdę historyczną, wpisuje się w nurt „polityki wstydu” – czyli nurt zakłócający dumę Polaków z bycia czystorękimi ofiarami historii i tolerancyjnymi gospodarzami wobec uchodźców na przestrzeni dziejów. „Polityka historyczna państwa polskiego, co ostatnio tak mocno podkreśla Prezydent Andrzej Duda” – radni PiS przytaczali nadrzędne dla siebie treści – „ma za zadanie przede wszystkim budować wspólnotę narodową”. Odważnie szarżowali na pisarkę: „Polacy mają obowiązek pilnować, by nikt nie zakłamywał naszej historii, a tym samym skłócał i dzielił naród”.

Treść 2:

Kiedy troje radnych z PiS Wałbrzych pisało swoje treści, Roman Gileta, poeta, był zwyczajnym, niekaranym, emerytowanym suwerenem jeżdżącym autobusami. Dziś wysoki sąd cytuje na rozprawie treści, które oskarżony Gileta zamieścił w internecie w obronie przyjaciółki-pisarki: „Proszę o opublikowanie nazwisk tych chujców z PiS… Ja ich już rozliczę i zniszczę… Te kurwy niech się nie wpierdalają, bo jak wpadnę na sesję, to im głowy maczetą poobcinam”. I dalej w tym sensie – o „mordowaniu tych kutasów” w trakcie posiedzenia Rady Miasta Wałbrzycha. W sądzie rejonowym oskrażony Gileta zdecydowanie zaprzecza, że jego treść może być uważana za groźbę karalną. Pisał jako człowiek prosty, ponieważ będąc poetą, jest jednocześnie emerytowanym górnikiem dołowym.

W trakcie rozprawy pokrzywdzony Kuriata podnosi, że znając Giletę jedynie pobieżnie, nie zdziwiłby się, gdyby Gileta naprawdę posiadał w domu maczetę, ponieważ osoba Gilety znana jest na mieście z przekonań lewackich. Będąc lewakiem, Gileta może posiadać maczetę jako pamiątkę po Che Guevarze. Oskarżony wyjaśnia, że nie jest lewakiem i nie ma nic wspólnego z Guevarą. Pokrzywdzony kontynuuje: z lewactwem nie wiąże się nic dobrego, zagrożenie życia ze strony lewaka jest uzasadnione, a on, radny Kuriata z PiS, miał, ma i będzie miał obawy o własne życie, dopóki w Polsce będzie lewactwo.

Sąd zwraca radnemu PiS uwagę na nielicowanie słowa „lewactwo” z powagą sądu.

Treść 3:

Pokrzywdzeni nie posiadają wykształcenia filologicznego – jak wykazuje obrona na sali sądowej. Radna Beata Mucha jest organistą w kościele św. Franciszka, radny Mirosław Bartolik ekonomistą i byłym wiceprezydentem miasta, radny Cezary Kuriata byłym wychowawcą domu dziecka nr 2. Ale wykształcenie jest tu bez znaczenia, bo szturmując Olgę Tokarczuk, pokrzywdzeni nie analizowali treści jej książek – jedynie po obywatelsku osądzali ją w imieniu Polski i Polaków za treści wypowiedziane w TVP w październiku 2015 r., tuż przed przejęciem telewizji przez partię PiS.

Powiedziała: „Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, właściciele niewolników czy mordercy Żydów…”.

Radni PiS z Wałbrzycha uznali, że pisarka „swoją wypowiedzią okryła się hańbą” – pod takimi treściami w imieniu trzyosobowego klubu podpisała się radna Mucha, organista kościelny. Jednak ustalenie „autora intelektualnego” treści patriotycznego protestu przeciw pisarce jest niemożliwe – radni PiS z Wałbrzycha nie pamiętają, kto napisał. Adwokat Koncewicz dopytuje na rozprawie, bo – jak tłumaczy – chciałby się dowiedzieć, czy radni PiS działali samodzielnie, czy ich protest wygenerowano poza Wałbrzychem. Pismo zarzucające Tokarczuk „szkalowanie dobrego imienia Polski” stało się kanoniczne w kręgach PiS i w identycznej treści wypłynęło również w Nowej Rudzie i Wrocławiu.

Jednak pokrzywdzony Mirosław Bartolik z PiS Wałbrzych jest zdania, że autorstwo treści protestu nie ma żadnego znaczenia dla sprawy i przypomina sędziemu na sali rozpraw, że dziś sądzimy tu oskarżonego Giletę.

Treść 4:

Roman Gileta jest życiowo bardzo barwny i nie poddaje się zaszeregowaniu – jest to typ hrabalowski, wyprowadzany przez psa na piwo, a potem bywa, że niby zwyczajnie we dwóch spacerują, a pan w tym czasie układa trzy wiersze na konkurs literacki w Nowej Rudzie. Tak było ostatnio – pan wymyślił na spacerze taką treść: „A myślałem już/że nikt nie będzie grzebał w naszych myślach”.

Zbliżała się data rozprawy o groźby karalne, a on był tą sprawą od początku bardzo zadziwiony. Wciąż nie rozumiał, skąd to brutalne natarcie na Olgę, i odczuwał z tego powodu „emocjonalne oburzenie”. Po drugie, za swoje internetowe treści o „chujcach” i „maczecie” przeprosił pisemnie, a pokrzywdzonego radnego Mirosława Bartolika z PiS nawet osobiście – przez podanie ręki. Chciał Gileta dobrowolnie zapłacić tysiąc złotych kary i wpłacił już pierwszą ratę – 50 zł. Ale pieniądze mu zwrócono pocztą, zaś przysłano wezwanie do sądu. Koledzy zabrali wtedy Giletę na piwo do lokalu, kazali tam stanąć za kratą okienną i wywalić język. Zrobił tak, a oni wrzucili fotkę do internetu – oskarżony Gileta za kratami.

Z kolegami z młodości często Roman Gileta siada nad piwem i gadają – na przykład o tym, jak występował w telewizji z Ernestem Bryllem, też poetą. Albo jak zdobył nagrodę na konkursie Towarzystwa Trzeźwości Transportowców za antynikotynowy wiersz o treści: „O nikotyno (…) Jak pozbyć się ciebie/Po prostu kurwa rzuć palenie”. Bo on zawsze pisał prostymi słowami.

Gileta ma 68 lat, bywał już: górnikiem węgla i marmuru, kamieniarzem, grabarzem, ekspedientem w budce z piwem w Lądku-Zdroju, murarzem-tynkarzem, zetemesowskim spółdzielcą rolnym, o którym pisano reportaże, oraz monterem telekomunikacyjnym, a także dziennikarzem „Trybuny Wałbrzyskiej”. Koledzy pamiętają, że lubił społeczne tematy: jeśli ksiądz sprzedawał na parafii kalosze, świece i prezerwatywy, to Gileta o tym pisał w gazecie. Nad działką Romana Gilety powiewa od lat biało-czerwona flaga i rośnie jedyna w Wałbrzychu winorośl – w zeszłym roku dała 90 litrów białego wytrawnego. Przychodzą tu posiedzieć poeci, rzeźbiarze, malarze.

Przeprosiny o jasnej treści napisał Gileta w lipcu 2016 r., wytłuszczoną czcionką, odczytano je na sesji Rady Miasta: „Radnych Klubu PiS serdecznie przepraszam za użyte w stosunku do nich wulgaryzmy. Nie miałem i nie mam zamiaru nikomu czynić jakiejkolwiek krzywdy. Przepraszam i proszę o wybaczenie”.

Treść 5:

Troje pokrzywdzonych radnych z PiS Wałbrzych uważa, że Roman Gileta powinien ich przeprosić tam, gdzie ich przestraszył – w internecie. Wszyscy troje składali na policji zeznania jednakowej treści. Że odczuwali zagrożenie życia i bezpieczeństwa swojego, rodzin i współpracowników. Przed sądem przypominają zabójstwo Marka Rosiaka, pracownika łódzkiego biura PiS, w 2010 r.

Wojciech Koncewicz, obrońca, kolega Romana Gilety z młodości, twierdzi na sali rozpraw, że osoby publiczne – jak troje radnych PiS z Wałbrzycha – powinny mieć grubszą skórę i nie zamieniać się z pokrzywdzających w pokrzywdzonych tak łatwo. W treści pisma procesowego dowodzi: „pokrzywdzeni reprezentują ugrupowanie polityczne nie stroniące od obraźliwych ataków na całe grupy zawodowe i społeczne. Codzienną ich praktyką jest odmowa dobrego imienia wielu osobom, w tym wybitnym twórcom. Nie powinni się zatem dziwić co najmniej równym reakcjom, a wręcz się ich spodziewać”. Na przykład na profilu facebookowym pokrzywdzonego Cezarego Kuriaty, radnego miejskiego i powiatowego szefa PiS, byłego wychowawcy z domu dziecka, znaleźć można było zarówno portrety świętych Kościoła katolickiego, jak i nawoływania do zabójstw osób o poglądach innych, niż ma pokrzywdzony. Był tam również Donald Tusk w niemieckim mundurze i rysunki prostytutek, które nie idą na marsz KOD, ponieważ „nie są kurwami”. Pokrzywdzony Kuriata mówi w sądzie, że jedynie te treści cytował. I tak treść „bić kurwy i złodziei!”, którą zamieścił w internecie, jest bardzo znanym cytatem z marszałka Józefa Piłsudskiego.

Treść 6:

W sierpniu 2016 r. Olga Tokarczuk odebrała tytuł Zasłużony dla Miasta Wałbrzycha przyznany uchwałą Rady Miejskiej. Troje radnych PiS pojawiło się na uroczystości w ratuszu po to, by ostentacyjnie stamtąd wyjść, manifestując subiektywny patriotyzm. Decyzją z 17 marca 2017 r. Sąd Rejonowy w Wałbrzychu warunkowo umorzył postępowanie wobec oskarżonego Gilety.

Polityka 12.2017 (3103) z dnia 21.03.2017; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Reportaż pełen treści"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną