Joanna Podgórska: – Podział na Kościół toruński i łagiewnicki jest wciąż aktualny, czy to była od początku medialna wydmuszka?
Dr hab. Anna Niedźwiedź: – To było hasło nośne medialnie i politycznie. Funkcjonuje nadal, pokazując dwie skrajności obecne w obrębie polskiego katolicyzmu. Z jednej strony środowisko Radia Maryja z dyskursem narodowo-katolickim. Z drugiej to, co bywa określane mianem katolicyzmu otwartego. Te dwa nurty niewątpliwie są obecne, ale wiele dzieje się też w przestrzeni pomiędzy nimi. Nie wystarczy taka binarna opowieść o polskim katolicyzmie, bo wówczas umyka to, że postawy religijne Polaków, ich religijne tożsamości są szalenie zróżnicowane. Gdy prowadziłam z moimi studentami badania na terenie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Centrum Jana Pawła II w Łagiewnikach, pytaliśmy pielgrzymów m.in. o to, czy słyszeli określenie katolicyzm łagiewnicki. Większość nie słyszała, nie wiedziała, co to by miało być. W tym sensie jest to określenie medialne.
W Łagiewnikach, które mają być symbolem katolicyzmu otwartego, odbyła się dosyć dziwna uroczystość intronizacji Chrystusa Króla. Nie zgrzyta?
Trochę zgrzyta. Intronizacja była tak głośna, że słyszałam ją przez balkon, choć nie mieszkam blisko sanktuarium. Mimo wszystko Łagiewniki mają swoją specyfikę. To sanktuarium przynajmniej próbuje przekroczyć czysto narodowy dyskurs, otworzyć się na uniwersalne wartości i bardziej indywidualną religijność. Są tu obecne elementy ekumenizmu. Ponadto można usłyszeć modlitwy w różnych językach. Kult Miłosierdzia Bożego, któremu początek dały wizje św. Faustyny, jest niezwykle popularny nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, w Afryce, w Azji, w obu Amerykach.