Donald Trump po prostu starał się być miły. A co mógł powiedzieć starszej kobiecie (w swoim wieku)? Powiedział jej, kręcąc głową ze zdziwienia, że jest w dobrej formie. No, naprawdę dobrej. By przykryć zgrzyt, który wychwyciły kamery, filmujące spotkanie Donalda i Melanii Trump oraz Brigitte i Emmanuela Macrona w czasie oficjalnej wizyty w Paryżu, Trump dodał zaraz, klepiąc po ramieniu prezydenta Francji, że jego żona jest piękna. I dla pewności to powtórzył.
Wypadło źle. Stało się tak, bo prezydent Donald Trump, mąż o 24 lata młodszej Melanii, był w tak wyraźnej konfuzji, ściskając się z parą, w której to ona jest starsza o 24 lata, że stracił rezon. Można oburzać się na Trumpa, lecz czy warto? Szczęśliwie to, co go onieśmieliło, już za parę lat nie będzie nikogo konfundować. Brigitte Macron w końcu się opatrzy, a rzeczywistość cały czas się zmienia. Starsze zadają się z młodszymi już nie tylko w szołbiznesie i serialach. Starsze wychodzą za nich za mąż i tworzą szczęśliwe związki. Późno rodzą dzieci. Nastanie i taki prezydent Stanów Zjednoczonych, którego nie będzie krępować wyjście poza dzisiejszy konwenans – bo normą społeczną będzie już inny konwenans.
Brigitte Macron łamie tabu
Pytanie ciekawsze i ważniejsze brzmi: jak do tych czasów ma dotrwać Brigitte Macron – łamiąca tabu, niezależna kobieta, przez życie postawiona w roli napisanej w głębokim XIX wieku? Roli prezydentowej, która ma zajmować się edukacją i dobroczynnością, a przede wszystkim ma być piękna. Tak widocznie i wyraźnie piękna (koniecznie według standardowych kanonów), żeby nie trzeba było jej komplementować, płoniąc się przy tym i mieszając. Nadzieja, że i tę rolę Brigitte trochę odmieni.