Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Maltretowali kota i pochwalili się tym w internecie. Trudno to pojąć

Wina kota była jedynie taka, że zaufał ludziom. Wina kota była jedynie taka, że zaufał ludziom. Inge Wallumrod / StockSnap.io
Gdybym napisała to, co myślę, to z pewnością podzieliłabym los Jurka Owsiaka, skazanego właśnie za używanie słów niecenzuralnych.

Znęcali się nad młodym kotem, a szczegółami tego nikczemnego zachowania pochwalili się w internecie. Młodzi mieszkańcy powiatu świeckiego schwytali kota, który z kocią ufnością próbował pobyć w ich towarzystwie, przypalali go nad ogniskiem – bo właśnie imprezowali, przykładali mu siekierę do szyi, jakby chcieli odrąbać mu głowę.

Wina kota była jedynie taka, że jako niedoświadczony, bo młody osobnik zaufał ludziom. Kot przeżył. Ale mnie brakuje słów na skomentowanie tego bestialstwa. Gdybym napisała to, co myślę, to z pewnością podzieliłabym los Jurka Owsiaka, skazanego właśnie za używanie słów niecenzuralnych. Proszę Wysokiego Sądu, są sytuacje, kiedy brakuje słów uważanych powszechnie za cenzuralne, i to jest jedna z nich.

Jaka kara za maltretowanie kota?

Zacznę w takim razie od wyrazów uznania. Dla pracodawcy jednego z uczestników zajścia: otóż zwolnił on z pracy 21-letniego mężczyznę, zanim o jego postępku wypowiedział się sąd. To jest przykład obywatelskiej postawy, dziękuję i gratuluję. Szkoda, że takie zachowania pracodawców należą do wyjątków. Ale jeśli 21-letni mężczyzna, nie jakiś małolat (co nie znaczy, że małolatom wolno maltretować zwierzęta!), maltretuje kota, to nie można mieć do niego zaufania w żadnej pracy, nawet przy układaniu kostki brukowej. Zaczyna się od kota, potem jest niemowlak, a na końcu babcia. Zwolnienie z pracy to kara akuratna. I mam nadzieję, że odniesie skutek pedagogiczny.

Ale wciąż nie rozumiem,

  • koty
  • prawa zwierząt
  • Reklama