Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Media podsycają zainteresowanie wokół Tomasza Mackiewicza. Ileż można?

Tomasz Mackiewicz Tomasz Mackiewicz Forum
Najwyższy już czas odpuścić dywagacje i oceny dotyczące wydarzeń na Nanga Parbat. Poza kilkoma wyjątkami nikogo z nas tam nie było.

Od tragicznych wydarzeń minęły dwa tygodnie. Próbę sprowadzenia dwojga alpinistów śledziliśmy w wielkich emocjach – nie opadły one, gdy okazało się, że można było uratować tylko Elisabeth Revol, która była niżej i w lepszej kondycji. Wtedy podziw dla ratowników, którzy z Adamem Bieleckim i Denisem Urubką na czele dokonali nadludzkiego wysiłku, zamienił się w złość.

A może Revol kłamała, może Tomka można było uratować? Dlaczego nie ratowano P O L A K A, a wybrano Francuzkę? Dlaczego tylko polska ekipa spod K2 zdecydowała się pomóc? Dlaczego inni nie rzucili się na pomoc, ale wyręczali się Polakami, jak zawsze? Tego typu pytania, wyrastające z ignorancji, braku rozeznania i podejrzliwości, mnożyły się szybko. Można odnieść wrażenie, że niektórzy nie mogą też wybaczyć Elisabeth, że to ona przeżyła, a nie Polak.

Czytaj także: Tomasz Mackiewicz: himalaista i samouk

Żona Mackiewicza o akcji ratunkowej

Z rzadka pojawiały się głosy stonowane, rzeczowe. Wyróżnia się narracja żony Mackiewicza. Przez te wszystkie tygodnie Anna Antonina Solka zapewniała o swojej wdzięczności wobec wszystkich, którzy nieśli pomoc jej mężowi, i tonowała sensacyjne doniesienia. Od początku wypowiada się niesłabnąco godnie. Pisze: „Chciałabym wyrazić moją głęboką wdzięczność Elisabeth Revol za pozostanie przy Tomku tak długo, jak tylko było to możliwe. (...) Zrobiła dla Niego wszystko, co w jej mocy, do tego momentu, w którym musiała kontynuować walkę o ocalenie także swojego życia. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie dramatyzmu sytuacji, w jakiej się znalazła, ani moralnego tragicznego wyboru, jakiego musiała dokonać. Nie mamy prawa oceniać. Jestem całym sercem z nią, aby wracała do zdrowia. (...) W mojej głębokiej rozpaczy z powodu utraty mojego Męża, Tomasza, jestem szczęśliwa, że Elisabeth Revol ocalała i akcja ratunkowa z pomocą tylu ludzi w nią zaangażowanych uratowała jej życie…”.

W medialnym jazgocie wyróżnił się też komentarz Michała Gostkiewicza, dziennikarza i redaktora Weekend.Gazeta.pl – tekst niepozbawiony podziwu i wzruszenia, ale bardzo rzeczowy, klarowny i niepozostawiający złudzeń. Jak pisał, konfrontacja z faktami, a nie z medialną histerią, to seria „strzałów w pysk”.

„Wobec nadchodzącej zmiany pogody i ekstremalnego wysiłku podczas tego wejścia próba dalszego parcia w górę oznaczałoby narażenie życia ratowników – zbyt duże, żeby zaryzykować. Skąd wiem, że zbyt duże? Ja nic nie wiem. Oni, tam w górze, wiedzą. I ich szefowie na dole, co zęby na tych górach zjedli. I tylko oni mają prawo podjąć decyzję. A my obowiązek uszanować i zrozumieć, jak potwornie jest dla nich bolesna”.

Gostkiewicz napisał na Facebooku osobisty komentarz, który „polubiło” 42 tysiące ludzi, połowa z nich podzieliła się nim dalej. Dlaczego? Bo pisał o pokorze wobec gór i stawiał granicę między dezynwolturą i besserwisserstwem samozwańczych ekspertów od himalaizmu, a realnymi wyborami, jakich dokonywano pod Nangą. A przede wszystkim był to tekst pełen szacunku i dla ratujących, i dla ratowanych.

Warto też wspomnieć częste, ale lakoniczne komunikaty organizatorów wyprawy pod Nanga Parbat i rozmowy z lekarzami, którzy tłumaczyli, jak działa choroba wysokościowa i bez emocji, ale z szacunkiem i namysłem opowiadali o szansach organizmu na przetrwanie w takich warunkach.

Ale nie wszyscy zgadzają się z głosami rozsądku albo z apelami, by szanować tę tragedię. Nadal potrzebne jest paliwo dla tego mitu. Niektóre media kolportowały fałszywą nadzieję: trzeba wrócić po Mackiewicza. Dawały głos jego ojcu, który mówił, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Nawet niedawną konferencję z Revol zajawia się tytułami „Mackiewicza można było uratować”. Teksty się klikają, więc mniejsza o kontekst. Teraz można grać „komisją śledczą” – czy uda się wyjaśnić okoliczności ponad wszelką wątpliwość?

Mackiewicz, ze swoim barwnym życiorysem, jest dla tego makabrycznego serialu wdzięczną figurą, dlatego media publikują jego „ostatnie zdjęcia” przed śmiercią i wywiady z osobami, które się kiedyś o niego otarły. Nie mają też hamulców przed zamieszczaniem opisu stanu Mackiewicza – w tym np. jakiego koloru piana toczyła się z jego ust. To ekscytowanie się obrazkami agonii, onanizowanie się cudzą śmiercią. Niektóre media dają ludowi to, czego lud się domaga: pornografię śmierci.

Ale to i tak mało. Dopóki nie ma skostniałego ciała, można eksploatować tę tragedię. Wydawca tygodnika „Wprost” Michał M. Lisiecki zagrzewał: „Jak można pomoc? Można! Wystarczy uwierzyć. Mamy wszystkie podstawy wierzyć, że #TomaszMackiewicz może żyć i że akcję da się skutecznie wznowić”. Choć od wydarzeń na ośmiotysięczniku minęły już dwa tygodnie, Lisiecki nie rezygnuje: „My nadal walczymy”.

Nanga Parbat skłania do refleksji

Przy okazji tragedii pod Nanga Parbat w kraju przetoczyła się dyskusja, oglądajaca tę historię pod wszelkimi możliwymi kątami. Każdy, do kogo dotarły informacje o akcji w górach, miał okazję dzielić się radami na temat przetrwania w górach, kopania jam śnieżnych, możliwości technicznych helikopterów i negocjacji z pakistańską armią. A przede wszystkim czuł się upoważniony do ferowania wyroków i wydawania ostatecznych, moralnych osądów.

Dyskusja miała – i momentami dla niektórych nadal ma – wysoką temperaturę, bo otworzyła też wątki poboczne, ustawiające samodzielne decyzje w szerszym kontekście. Padają pytania: bohater czy szaleniec? Kto daje prawo do realizacji marzeń? Czy to pasja czy skrajna nieodpowiedzialność? Czy gdyby to matka, a nie ojciec, postanowiła iść w takich warunkach na ośmiotysięcznik, mogłaby liczyć na podobną hagiografię? Czy bohaterstwem jest walczyć ze sobą i zdobywać góry zimą, czy raczej przekraczać siebie każdego dnia, zmieniając pieluchy, przecierając zupki i harując na kredyt, skoro dzieciom potrzebny jest osobny pokój?

Dobrze, że taką dyskusję o granicach odpowiedzialności i poświęcenia prowadzimy. Ale nie trzeba uprawiać jej na trupie Mackiewicza. Najwyższy już czas odpuścić dywagacje i oceny dotyczące wydarzeń na Nanga Parbat. Poza kilkoma wyjątkami nikogo z nas tam nie było.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama